powiedzcie-jak sie nazywa najlepszy zespol rockowy na ziemi?

[Stygmat]

deep purple (btw dzis w rzeszy), king crimson, (może dopiero teraz zeppelini, albo nie), rush, (może dopiero dorsi, albo nie) tak bym to widział.

[Bonny]

budka suflera

[kampeki]

budka suflera

oraz LADY PANK i...RUSH oczywiście

[longinus696]

Najlepsza jest moim zdaniem Strange Days (morrisona zdaniem zresztą też ). Jest spójna, tworzy całość, zajebiście psychodeliczna i depresyjna, a zarazem totalnie oryginalny album. Nie znam drugiego choćby podobnego tworu.

Jakoś wybitnie "oryginalna" nie jest, bo w wielu aspektach podobna do debiutu i właściwie częściowo zrobiona z odrzutów z tamtej sesji, więc nie przesadzaj. Zgadzam się natomiast, że ma masę zajebistych kawałków i świetny klimat, więc też ją oceniam bardzo wysoko.

SWANS to black metal a nie rot and roll

Co Ty masz z tym black metalem? Muzykę SWANS można określić na wiele sposobów, ale blackmetalowa metafora wydaje mi sę szczególnie nie na miejscu.

Oczywiście The Rolling Stones.

Oczywiście.

[YNKE]

budka suflera

ta z felicjanem andżejczakiem?

[Bonny]

senator Cugowski też jest wielki

[Husar]

Najlepsza jest moim zdaniem Strange Days (morrisona zdaniem zresztą też ). Jest spójna, tworzy całość, zajebiście psychodeliczna i depresyjna, a zarazem totalnie oryginalny album. Nie znam drugiego choćby podobnego tworu.

Jakoś wybitnie "oryginalna" nie jest, bo w wielu aspektach podobna do debiutu i właściwie częściowo zrobiona z odrzutów z tamtej sesji, więc nie przesadzaj. Zgadzam się natomiast, że ma masę zajebistych kawałków i świetny klimat, więc też ją oceniam bardzo wysoko.

SWANS to black metal a nie rot and roll

Co Ty masz z tym black metalem? Muzykę SWANS można określić na wiele sposobów, ale blackmetalowa metafora wydaje mi sę szczególnie nie na miejscu.

Oczywiście The Rolling Stones.

Oczywiście.

To nie są odrzuty z pierwszej, tylko kawałki, które mieli ukończone już dużo, dużo wcześniej, a poprostu później je dopiero wrzucali na płyty. Podobnie jak np. Indian Summer na Morrison Hotel. Pierwsza płyta ma jeszcze troche optymizmu w sobie (np Twentieth century fox albo take it as it comes), natomiast na dwójce już poszli w totalny kwas i depreche. Nie mówie, że jedynka to nie jest działo wybitne, bo jest!. Wszystkie albumy stawiam zreszta praktycznie w równej linii dzieł wybitnych. Łącznie z baaardzo niedocenianą The Soft Parade, której utwór tytułowy ma wiele cech wspólnych ze sławnym The End (rozwój, wzrost napięcia genialne melodie i zajebisty mrok w lirykach)

[Mort]

LED ZEPPELIN

[Riven]

Najlepsza jest moim zdaniem Strange Days (morrisona zdaniem zresztą też ). Jest spójna, tworzy całość, zajebiście psychodeliczna i depresyjna, a zarazem totalnie oryginalny album. Nie znam drugiego choćby podobnego tworu.

Jakoś wybitnie "oryginalna" nie jest, bo w wielu aspektach podobna do debiutu i właściwie częściowo zrobiona z odrzutów z tamtej sesji, więc nie przesadzaj. Zgadzam się natomiast, że ma masę zajebistych kawałków i świetny klimat, więc też ją oceniam bardzo wysoko.

SWANS to black metal a nie rot and roll

Co Ty masz z tym black metalem? Muzykę SWANS można określić na wiele sposobów, ale blackmetalowa metafora wydaje mi sę szczególnie nie na miejscu.

Oczywiście The Rolling Stones.

Oczywiście.

dla mnie to black metal, ale generalnie kazda muzyka to black metal, np. miles davis to black metal (przy okazji jest czarnuchem)

[Scaarph]

generalnie kazda muzyka to black metal

mój mały rozumek nie jest w stanie tego pojąć, wytłumaczysz?

[Paysage d'Hiver]

O.N.A.

[Riven]

generalnie kazda muzyka to black metal

mój mały rozumek nie jest w stanie tego pojąć, wytłumaczysz?

no przeciez z przymruzeniem oka to pisalem...takie tam nawiazanie, nic powaznego

[longinus696]

To nie są odrzuty z pierwszej, tylko kawałki, które mieli ukończone już dużo, dużo wcześniej, a poprostu później je dopiero wrzucali na płyty.

No właśnie o tym mówię. Jak myślisz, dlaczego nie weszły na pierwszą? Bo odpadły w selekcji. Oczywiście całkowicie teoretycznie, bo przecież są świetne, ale w gruncie rzeczy to wariacje na ten sam temat.

ale generalnie kazda muzyka to black metal

Yyyyyyy.... w takim razie mogę spokojnie zacząć słuchać Limp Bizkit.

[Husar]

To nie są odrzuty z pierwszej, tylko kawałki, które mieli ukończone już dużo, dużo wcześniej, a poprostu później je dopiero wrzucali na płyty.

No właśnie o tym mówię. Jak myślisz, dlaczego nie weszły na pierwszą? Bo odpadły w selekcji. Oczywiście całkowicie teoretycznie, bo przecież są świetne, ale w gruncie rzeczy to wariacje na ten sam temat.

ale generalnie kazda muzyka to black metal

Yyyyyyy.... w takim razie mogę spokojnie zacząć słuchać Limp Bizkit.

Prędzej dlatego, że na jedną płytę nie wrzucisz 20 długich kawałków. Zwłaszcza w tamtych czasach kiedy muzyki słuchało się z winyli, które mają mocno ograniczony czas trwania

[Bonny]

2 plus 1

[longinus696]

Prędzej dlatego, że na jedną płytę nie wrzucisz 20 długich kawałków. Zwłaszcza w tamtych czasach kiedy muzyki słuchało się z winyli, które mają mocno ograniczony czas trwania

Zawsze można było wydać podwójny winyl.
A faktem jest, że chłopaki z The Doors po prostu byli na etapie dopracowywania pomysłów i na debiut wybrali to, co wydawało się lepsze, natomiast druga płyta wyszła niejako pod naciskiem wytwórni w kilka miesięcy później, więc trzeba było wystrzelić również zapasowe naboje.

[Husar]

Piszesz tak jakby to był zlepek jakichś bylejakich kawałków, a strange days wydaje sie być sto razy bardziej przemyślane niż debiut

[Arisowicz]

Wnioski longinusa to czysta teoria, też uważam, że dwójka jest bardziej spójna niż debiut. No i bardziej przećpana.

[longinus696]

Piszesz tak jakby to był zlepek jakichś bylejakich kawałków, a strange days wydaje sie być sto razy bardziej przemyślane niż debiut

Ale ja nie mówię, że ta płyta nie jest spójna, bo przecież jest - i w tym miejscu należy odnotować plusa na jej korzyść. Natomiast nie uważam, żeby w ostatecznym rozrachunku była lepsza od debiutu. Po prostu gdzie indziej leży jej siła. Z kolei debiut ma mocniejsze kawałki, bardziej zadziorne, bardziej rhythm and bluesowe, z większą dawką szaleństwa. I oczywiście nie mówię tu o jakimś przereklamowanym "Light My Fire", tylko np. o "Soul Kitchen" albo o genialnym "Back Door Man", który równie dobrze mógłby być kawałkiem Nicka Cave'a. A przyćpane i ponure numery też są (vide "End of the Night", czy "The End").

Wnioski longinusa to czysta teoria, też uważam, że dwójka jest bardziej spójna niż debiut. No i bardziej przećpana.

the album contains a lot of material considered unfit for the debut. This probably explains why a lot of the tracks sound like variations on others. Try telling the difference betweeen the intro to When The Music's Over and, Soul Kitchen for instance

A w ogóle to mam wrażenie, że sprzeczamy się o pietruszkę, bo ja cholernie lubię "Strange Days" - po prostu nie daję jej palmy pierwszeństwa przed "The Doors".

[BadBlood]

jasna sprawa, że najlepszy rockowy band to AC/DC. najlepsza płyta - "Let There Be Rock". można zamknąć temat, dobranoc.