Strona 2 z 14

Re: AMBIENT

: 17-11-2010, 07:09
autor: Mol
Bonny pisze:
Mol pisze: Budd/Eno - Ambient 4: The Pearl
ale to są dwa różne albumy i tylko na drugim z nich kolaboruje H. Budd ;)

Ambient 4: On Land i The Pearl. oba zresztą genialne.
jasna sprawa :)

Re: AMBIENT

: 17-11-2010, 08:58
autor: Triceratops
Obrazek

Plyta-manifest autorstwa duetu Tom Middleton i Mark Pritchard czyli panow, ktorzy zamieszani byli w roznego rodzaju projekty jak Jedi Knight, Link czy Reload. Apsolutna klasyka i jedna z plyt, ktore przedefiniowaly nowozytny ambient. Nie da sie jej nie uwielbiac. Niektorzy stawiaja ja na rowni z Aeroportami Eno. Absolutnie genialna i niesamowita. Misja-manifestem duetu bylo stworzenie takiego medium, ktore bez szczegolowej charakterystyki dotrze do kazego bez wzgledu na jezyk i inne kryteria pojmowania. Dziwnie to brzmi wiec najlepiej sobie to zapodac w oryginale i sie poglowic. Utwory zostaly pozbawione tytulow , ich tytulami sa jednczesnie czasy ich trwania, tak samo jest z tytulem calej plyty - jest to total time. Ma to na celu unikniecie sugerowania rodzaju odczuc i wrazen jakich dostarczaja utwory i mozliwosc swobodnej, wlasnej interpretacji. Pojawiaja sie bity co moze teoretycznie budzic niesmak ale imo sa doskonale w to wszystko wkomponowane. Ogolnie czesto jest to kategoryzowane jako ambient trance ale to w zasadzie tylko kosmetyczne szczegoly. Momentami sie to morze kojarzyc z The Orb czasami z Moodswings ale ogolnie milosnicy Aphexa, Autechre czy nawet Orbital powinni sobie zwalic konika nad ta plytka.

Re: AMBIENT

: 17-11-2010, 11:31
autor: Bonny
no piękna płyta, też uwielbiam, cenię i polecam, ale jak się to wszystko nazywa to już mógłbyś napisać, bo z okładki to się tego nie da doczytać ;)

Re: AMBIENT

: 17-11-2010, 11:40
autor: Scaarph
ja z global communication rozpocząłem przygodę dopiero wczoraj, inspirowany tym właśnie tematem. naprawdę wspaniała płyta, ze wszech miar godna polecenia.

Re: AMBIENT

: 17-11-2010, 11:51
autor: Riven
Bonny pisze:no piękna płyta, też uwielbiam, cenię i polecam, ale jak się to wszystko nazywa to już mógłbyś napisać, bo z okładki to się tego nie da doczytać ;)
hehe, no wlasnie
sie obada sie

swietny topic, akurat doskonale sie zgral z poczatkiem mojej drogi ku Porzadnej Jakosci Sluchawkom :mrgreen:

Re: AMBIENT

: 17-11-2010, 12:21
autor: KreatoR
@Bonny - strzał w 10 z "Cold Summer" :)

@Triceps - co powiesz o pierwszej płycie The KLF (tej z "wiejską okładką")?

od siebie zaproponuję APHEX TWIN - Selected Ambient Works, obie części. jestem co prawda laikiem ale dziwne, że jeszcze nikt tego nie podał.

Re: AMBIENT

: 17-11-2010, 13:44
autor: Triceratops
KreatoR pisze:@Triceps - co powiesz o pierwszej płycie The KLF (tej z "wiejską okładką")
Juz o niej mowilem TUTAJ. Nie wiem czy nie lubie bardziej od Global Communication. Tworczosc The KLF/The Timelords lykam w calosci. Genialny "zespol"

Re: AMBIENT

: 17-11-2010, 13:47
autor: Triceratops
Bonny pisze:no piękna płyta, też uwielbiam, cenię i polecam, ale jak się to wszystko nazywa to już mógłbyś napisać, bo z okładki to się tego nie da doczytać ;)
Hehe no racja :D, po prostu poszeldem dalej i pozbawilem ja wszelkich kontekstow :lol:

Re: AMBIENT

: 17-11-2010, 13:51
autor: Karkasonne
Mam pytanie do Bonniego ale też innych, którzy bywają na ambientowych koncertach: mianowicie, gdzie one się ukrywają? W Krakowie jeszcze żadnego nie wyczaiłem przez ostatnie miesiące (nie licząc Lustmord ale to inny kaliber).

Re: AMBIENT

: 17-11-2010, 14:00
autor: Bonny
Triceratops pisze:
Bonny pisze:no piękna płyta, też uwielbiam, cenię i polecam, ale jak się to wszystko nazywa to już mógłbyś napisać, bo z okładki to się tego nie da doczytać ;)
Hehe no racja :D, po prostu poszeldem dalej i pozbawilem ja wszelkich kontekstow :lol:
wobec tego usunąłbym jeszcze okładkę i personalia muzyków :lol:
xyyz pisze:Mam pytanie do Bonniego ale też innych, którzy bywają na ambientowych koncertach: mianowicie, gdzie one się ukrywają? W Krakowie jeszcze żadnego nie wyczaiłem przez ostatnie miesiące (nie licząc Lustmord ale to inny kaliber).
byłem raz czy dwa razy w RE na Świętego Krzyża, ale generalnie to na śląsku takich imprez jest mam wrażenie najwięcej.

Re: AMBIENT

: 17-11-2010, 14:24
autor: Scaarph
kurczę, ja również nie widzę dookoła koncertów ambientowych, może po prostu nie wiem nawet, gdzie ich szukać. najchętniej wybrałbym się na jakiś koncert roberta richa, tylko że ja podobno potrafię chrapać strasznie i mógłbym zakłócać odbiór innym ;)

Re: AMBIENT

: 17-11-2010, 14:44
autor: Scaarph
szkoda, że do polski mam jednak te parę tysięcy kilometrów, wolałbym coś w moim bliższym otoczeniu. ale również upatruję przyczynę rzadszych występów na żywo w fakcie, że nie jest to wdzięczna muzyka do odtwarzania na koncertach.

Re: AMBIENT

: 17-11-2010, 15:07
autor: Karkasonne
harry harry pisze:
Scaarph pisze:kurczę, ja również nie widzę dookoła koncertów ambientowych, może po prostu nie wiem nawet, gdzie ich szukać. najchętniej wybrałbym się na jakiś koncert roberta richa, tylko że ja podobno potrafię chrapać strasznie i mógłbym zakłócać odbiór innym ;)
To prawda, koncertow "ambientowych" wydaje sie byc mniej w porownaniu z koncertami inustrial/noise/free improv,moze dlatego,ze nie jest to muzyka specjalnie koncertowa.Z najbardziej znanych- Lustmord byl przeciez calkiem niedawno,tak samo Tim Hecker,jakis czas temu zawital tez Geir Jensen (Biosphere).Poza tym jest Wroclawski festiwal industrialny i tam takze czasem mozna posluchac dobrego ambientu.Inne imprezy to np organizowane przez Apostazje i czeste koncerty np genialnego Troum.Takze jest tego troche.
Lustmord/Tim Hecker na Unsound i na obu byłem, Biosphere już ponad rok temu i to też na Unsound. Apostazja nic mi nie mówi...

Re: AMBIENT

: 19-11-2010, 14:02
autor: shitfun
Wg mojego punktu widzenia, jeśli rozchodzi się o LULL, to najlepszy album to Continue. Jeśli ktoś lubi izolacjonistyczny minimalizm to polecam tę pozycję. Dla mnie rewelacja.
Pozostając jeszcze przy Micku, polecam płytę koncertową i jedyne wydawnictwo jakie wyszło pod tym szyldem czyli:
CERTAIN BEYOND ALL REASONABLE DOUBT - Live in Berlin. Niestety ciężko dostepne a na reedycje na razie się nie zanosi. Mimo wszystko, warto poszukać, bo to solidna porcja minimalizmu.
A z rzeczy mniej znanych proponuje zapoznanie się z projektem SIMULACRA i wydawnictwem ""Somewhere... inside a void" Nie zaskoczę, jeśli powiem, że to również solidna porcja minimalizmu.

Jeśli ktoś gustuje w tej odmianie ambientu i nie zna tych trzech pozycji, to powinien nadrobić zaległości

Re: AMBIENT

: 20-11-2010, 09:27
autor: Glene
Swietny i bardzo pozyteczny temat. Co do Global Communication tak juz jak bylo powiedziane piekna plyta, gdy jej slucham czuje sie jakbym podrozowal gigantyczna magistrala kolejowa przyszlosci oplatajaca caly swiat i wychodzaca nawet na orbite :wink:

Re: AMBIENT

: 20-11-2010, 10:09
autor: Alsvartr
Glene pisze:Swietny i bardzo pozyteczny temat. Co do Global Communication tak juz jak bylo powiedziane piekna plyta, gdy jej slucham czuje sie jakbym podrozowal gigantyczna magistrala kolejowa przyszlosci oplatajaca caly swiat i wychodzaca nawet na orbite :wink:
A mnie rozczarowała środkowa część. Pierwsze 3 i dwa ostatnie utwory sa bardzo ajne, ale ten środek jakiś taki za bardzo bitowy się robi.

Re: AMBIENT

: 21-11-2010, 16:24
autor: Bonny
Obrazek

SIGILLUM S Bardo Thos-Grol [1987]

Dobrze, to idźmy dalej z płytami, które koniecznie trzeba poznać przed, nomen omen, śmiercią. Był już drone minimal, było electro, teraz pora na klasyk ritual ambientu. Sigillum S to trzyosobowy projekt założony zimą roku 1985 w Mediolanie przez Paolo Banderę, Lukę Di Giorgio i uwaga, bo to postać najbardziej znana - Eraldo Bernocchiego. Z przerwami funkcjonuje do dziś, choć najaktywniejszy i najważniejszy okres w dziejach tej grupy przypadł na przełom lat 80. i 90., kiedy to wydali kilkanaście, w przeważającej mierze własnym sumptem, albumów będących nierzadko zapisem ich występów na żywo. Bardo Thos-Grol jest bodaj najważniejszym świadectwem tamtego burzliwego i chyba efemerycznego okresu poszukiwań własnej, oryginalnej formy i tożsamości muzycznej. Pierwotnie Bardo Thos-Grol ukazało się w 1987 roku na kasecie, w numerowanym limicie 108 sztuk, cztery lata później wznowione na CD, także w ograniczonym nakładzie, tym razem do 1080 sztuk, również numerowanych. Z tego wydania korzystam. Tytuł płyty oznacza Tybetańską Księgę Umarłych, która dla Bernocchiego i jego kompanów stanowiła podstawowe źródło inspiracji, a dla samej muzyki nań zawartej ideologiczne przesłanie i zarazem klucz do zrozumienia pełnej struktury tych pierwotnych sygnałów. W tradycji tybetańskiej Bardo Thos-Grol miała charakter tekstu hermetycznego, który był odczytywany i interpretowany zmarłemu wyłącznie przez odpowiedniego nauczyciela. Bardo Thos-Grol w wydaniu Sigillum S to nic innego jak próba zrozumienia całego procesu umierania i intersemiotycznego przełożenia go (wszak przekład jest najdoskonalszą formą interpretacji) na język muzyki. Jest ona szalenie hipnotyzująca, strukturalnie oparta, na dobrą sprawę, na kilku stale powtarzanych elementach, głownie instrumentach typowych dla muzyki plemiennej. To ustawiczny, posuwający się naprzód namysł nad skromną i ograniczoną materią dźwiękowa. Powtarzanie służy tutaj skupieniu słuchacza oraz uwolnieniu i recepcji potencjału jaki zawarty jest w pierwotnym sygnale.
Do penetrowania tajemnicy śmierci zaprasza Dharmaraja - oddalając tego, który umiera od ludzkich emocji związanych ze śmiercią, czy mówiąc szerzej wszystkich pięciu aspektów zmysłowych i intelektualnych związanych z postrzeganiem świata (Skandha), rozpoczyna wtajemniczanie. Już po około 10 minutach Sigillum S walczy z koszmarnymi zjawami, to znów oddala błogie sny, kolory swiatłosci – wszystko to, co jest produktem naszej własnej jaźni, jej tajemnych energii. Ścisłej biorąc, emanacjami, projekcjami jej obaw, leków, skłonnosci, pasji, dążeń, kompleksów, pragnien i neuroz – krótko mówiąc wszystkiego, co stanowi treść rożnych warstw, w tym i tych najgłębszych, naszej podświadomości (Snang-Ba Yab La Stong-Pa Yum). Umierający, odrodziwszy się w dobrych sferach bytu, spotyka się z oświeconą nauką Buddy, najpierw dostrzegając jego widzialne ciało (Nirmanakaya), później doznając przyjemności z tego obcowania i wiedzy (Sambhogakaya). Zakończenie tej płyty przynosi dużo spokoju i wyciszenia - wszak umierający otrzymuje od swojego guru bóstwo opiekuńcze, które idealnie odbija się w jego psycho-fizycznej strukturze (Yidam). Napełnia go to ufnością, roztapia się w niedwoistości i osiąga stan Buddy.
Podsumowując, Bardo Thos-Grol jest w gruncie rzeczy dziełem intersemiotycznym, którego recypowanie w ograniczeniu wyłącznie do samej, wąsko pojętej muzyki nie ma, moim zdaniem, większego sensu. Ta płyta wymaga bowiem szerszego kontekstu, stale odnoszonego i komplementarnego do samego dzieła jakim są poszczególne dźwięki. Wtedy objawi ona swoją pełnię. To jest prawdziwe dzieło rytualne, nie tylko sama muzyka.

Re: AMBIENT

: 22-11-2010, 00:59
autor: white_pony
xyyz pisze:Mam pytanie do Bonniego ale też innych, którzy bywają na ambientowych koncertach: mianowicie, gdzie one się ukrywają? W Krakowie jeszcze żadnego nie wyczaiłem przez ostatnie miesiące (nie licząc Lustmord ale to inny kaliber).
mały popyt-mała podaż...

ale w zeszlym roku był np zajebisty koncert kilimanjaro darkjazz ensemble.
bohren and der club of gore było w pozku...

inna sprawa też ze nie wszystkie takie projekty grywają na zywo...

24 listopada w kawiarni naukowej o 20:00
AYANKOKO & KONRAD GĘCA ambient/noise
KN dosyc czesto organizuje takie akcje.

Re: AMBIENT

: 22-11-2010, 01:24
autor: grot
ktoś tam szukał koncertów z ambientem http://www.ambientalny.pl/

Re: AMBIENT

: 22-11-2010, 10:21
autor: boroowa
kampeki pisze:Bonny/Borowa (zawsze mam problem z rozróżnieniem przez te avatary)
jak można mylić szacownego tow. Winnickiego z byłym kierownikiem Wydziału Kultury Miejskiego Komitetu PZPR w Pułtusku ? :shock:

a w temacie się nie wypowiem, bo w połowie dowolnego ambientowego utworu zasypiam :wink: