DEAD CAN DANCE

Dungeon synth, dark ambient, drone, harsh noise i inne mroki

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, ŚWIAT BEZ KOŃCA

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
tommek
w mackach Zła
Posty: 828
Rejestracja: 04-11-2017, 16:09
Kontakt:

Re: DEAD CAN DANCE

19-09-2018, 20:26

[youtube][/youtube]
Awatar użytkownika
von Leers
zaczyna szaleć
Posty: 280
Rejestracja: 27-11-2008, 11:07

Re: DEAD CAN DANCE

03-11-2018, 12:04

O przepraszam - jednak jest temat. Ten założony przeze mnie można wyjebać w śmietnik (tu ukłon w stronę modów). Powtórzę tylko to co napisałem wcześniej - płyta niesamowicie zajebista (zwłaszcza Act I). Bardzo rzadko zdarza mi się słuchać jednej płyty 2 razy pod rząd. Tym razem się zdarzyło :) Jak dla mnie "Anastasis" to było tylko słabe preludium do tego co państwo Perry i Gerrard pokazali tutaj. Pokłony.
Awatar użytkownika
Medard
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10156
Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
Lokalizacja: Prag

Re: DEAD CAN DANCE

03-11-2018, 12:21

von Leers pisze:O przepraszam - jednak jest temat. Ten założony przeze mnie można wyjebać w śmietnik (tu ukłon w stronę modów). Powtórzę tylko to co napisałem wcześniej - płyta niesamowicie zajebista (zwłaszcza Act I). Bardzo rzadko zdarza mi się słuchać jednej płyty 2 razy pod rząd. Tym razem się zdarzyło :) Jak dla mnie "Anastasis" to było tylko słabe preludium do tego co państwo Perry i Gerrard pokazali tutaj. Pokłony.
To może ponownie wezmą ślub?
Die Welt ist meine Vorstellung.
Awatar użytkownika
TheDude
zahartowany metalizator
Posty: 6350
Rejestracja: 23-03-2011, 00:43

Re: DEAD CAN DANCE

03-11-2018, 13:48

Fajna płyta ale za krótka.
janusz metalu
rozkręca się
Posty: 43
Rejestracja: 06-07-2018, 10:52

Re: DEAD CAN DANCE

03-11-2018, 14:14

Ja po drugim przesłuchaniu mimo że płyta krótka usnąłem.Najgorsza i najdudniejsza studyjna plyta DCD z której nic nie wejdzie do klasyki ich twórczości.Po okładce i tytule myślałem ze to będzie nawiązanie do początkow i genialnej pierwszej płyty+epki Arcane a tu taki gniot.Do tego ta fatalna syntetyczna produkcja,Lisy Gerard jakby nie było,Brendan coś smęci po karaibsku,w ogóle brzmi to jak marne odrzuty z sesji spiritchaser,która przynajmniej miała parę genialnych klimatycznych kawałków.W sumie to już starsi ludzie i nie ma sieco spodziewać natchnienia z czasów 4AD ale gdzie się podziały żywe intrumenty?Na pewno na żywo to zabrzmi lepiej no chyba że z laptopa polecą jak na płycie,jak już oszczędają na instrumentalistach na starość to i to możliwe.2 na 5
mothra
postuje jak opętany!
Posty: 345
Rejestracja: 29-08-2015, 00:18

Re: DEAD CAN DANCE

03-11-2018, 19:04

janusz metalu pisze:Ja po drugim przesłuchaniu mimo że płyta krótka usnąłem.
+ milion

Nie ma się nad czym tu w sumie rozwodzić. Album jest poprawny i tyle. Nic się na nim nie dzieje. W połowie jakby zgubiłam wątek ze znużenia.
Awatar użytkownika
Harlequin
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8692
Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
Lokalizacja: Koko City

Re: DEAD CAN DANCE

03-11-2018, 19:15

Umarłem z nudów.
Awatar użytkownika
von Leers
zaczyna szaleć
Posty: 280
Rejestracja: 27-11-2008, 11:07

Re: DEAD CAN DANCE

03-11-2018, 19:40

No to ewidentnie się różnimy bo ja zdychałem z nudów przy "Anastasis" a tu wręcz przeciwnie :) "Najdudniejszą" płytą DCD nie nazwałbym bo tu prym wiedzie jednak dla mnie wspomniana wyżej "Anastasis". Mówta co chceta - wg mnie "Dionysus" to świetny krążek - wiadomo, że żaden z utworów "nie przebije się do klasyki tego zespołu" ale czy o to chodzi? Gerrard/Perry muszą jeszcze coś komuś udowadniać?

PS: chociaż nie ukrywam, że największy "klimaks" miałem od tego duo ostatnio przy "Ark" Perrego. Popierdalałem na wolnym w dzień premiery do sklepu specjalnie żeby to kupić heh. Wspaniała płyta - ale to tak na marginesie :)
Ostatnio zmieniony 03-11-2018, 19:57 przez von Leers, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Harlequin
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8692
Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
Lokalizacja: Koko City

Re: DEAD CAN DANCE

03-11-2018, 19:44

Anastasis tez było nudne,choć muzycznie chyba troche żywsze. Niemniej paskudnie wgryzali się we własną dupe.
Awatar użytkownika
TheDude
zahartowany metalizator
Posty: 6350
Rejestracja: 23-03-2011, 00:43

Re: DEAD CAN DANCE

03-11-2018, 19:47

Myślę, że wielu z nas przy każdej nowej płycie DCD w głębi ducha spodziewa się kolejnej płyty na miarę ich klasyków. Rzeczywistość jest inna, oni są już też innymi ludźmi. Chcą robić inne, nowe rzeczy i nie da się wrócić do tych czasów.
Awatar użytkownika
Medard
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10156
Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
Lokalizacja: Prag

Re: DEAD CAN DANCE

03-11-2018, 19:53

TheDude pisze:Myślę, że wielu z nas przy każdej nowej płycie DCD w głębi ducha spodziewa się kolejnej płyty na miarę ich klasyków. Rzeczywistość jest inna, oni są już też innymi ludźmi. Chcą robić inne, nowe rzeczy i nie da się wrócić do tych czasów.
Niby tak, ale przecież solowe płyty Brendana są b. dobre. Być może teraz samodzielne nagrywanie kawałków i potem wspólne ich klejenie im nie wychodzi, nie ma dawnej chemii.
Ostatnio zmieniony 03-11-2018, 20:06 przez Medard, łącznie zmieniany 1 raz.
Die Welt ist meine Vorstellung.
Awatar użytkownika
TheDude
zahartowany metalizator
Posty: 6350
Rejestracja: 23-03-2011, 00:43

Re: DEAD CAN DANCE

03-11-2018, 20:00

^ Tak też może być. Mnie nowa płyta nie porwała ale lipa to też nie jest.
janusz metalu
rozkręca się
Posty: 43
Rejestracja: 06-07-2018, 10:52

Re: DEAD CAN DANCE

04-11-2018, 18:33

No dobra, kolejne trzecie podejście i jestem w stanie dać trójke za ten act I.Tak sobie wyobraziłem te dionizyjskie rytuały i coś zaskoczyło ale nadal gorsze od Anastasis.Dwa ostatnie kawałki niepotrzebne a i jeszcze te imitowanie słynnego chóru bułgarek w utworze incantation chyba to prawie plagiat,ale wolę to o tych jej arabizmów.No i to prawdą że jakby nie ma chemii której nie było już na poprzedniej płycie a tym samym nie ma emocji.
Awatar użytkownika
Medard
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10156
Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
Lokalizacja: Prag

Re: DEAD CAN DANCE

04-11-2018, 18:44

janusz metalu pisze:No dobra, kolejne trzecie podejście i jestem w stanie dać trójke za ten act I.Tak sobie wyobraziłem te dionizyjskie rytuały i coś zaskoczyło ale nadal gorsze od Anastasis.Dwa ostatnie kawałki niepotrzebne a i jeszcze te imitowanie słynnego chóru bułgarek w utworze incantation chyba to prawie plagiat,ale wolę to o tych jej arabizmów.No i to prawdą że jakby nie ma chemii której nie było już na poprzedniej płycie a tym samym nie ma emocji.
Co by nie mówić, jakby nie podejść do tematu, gdzie nie szukać tajemnych inspiracji, to Brendan solowo nagrał lepsze płyty od dwóch ostatnich Dead can dance.
mothra
postuje jak opętany!
Posty: 345
Rejestracja: 29-08-2015, 00:18

Re: DEAD CAN DANCE

04-11-2018, 21:50

Harlequin pisze:Anastasis tez było nudne,choć muzycznie chyba troche żywsze. Niemniej paskudnie wgryzali się we własną dupe.
Niby tak, ale na żywo kawałki z Anastasis sporo zyskały i brzmiały naprawdę dobrze.
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 5482
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: DEAD CAN DANCE

13-11-2018, 17:42

Po początkowym rozczarowaniu, trochę ta płyta zyskała, rzeczywiście należy jej sluchać jako jednej dlugiej kompozycji, chociaż w dwóch aktach. Irytująca jest jednak produkcja, niby podobne klimaty jak na Spiritchaser, ale tamta brzmiała cudownie naturalnie i aż czuć było na niej ten "żar tropików"...a tutaj jakiś taki erzac...
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Awatar użytkownika
Plagueis
rasowy masterfulowicz
Posty: 2905
Rejestracja: 19-02-2015, 16:22
Lokalizacja: South of Heaven

Re: DEAD CAN DANCE

16-11-2018, 10:56

Problem z "Dionysus", a raczej z ludźmi ten album oceniającymi jest taki, że wszyscy - a przynajmniej ci, którzy czytali wypowiedzi Lisy i Brendana na temat płyty - spodziewali powtórki z genialnego "Spiritchaser", tyle tylko, że z muzyką osadzoną na innym podłożu kulturowym. Różnica między tymi płytami jest taka, że "Spiritchaser" to album bardzo organiczny, "żywy", zabierający słuchacza w serce afrykańskiego buszu i dający podskórne wrażenie obcowania z czymś pierwotnym, a zarazem głęboko duchowym bez trzymania za rękę, natomiast "Dionysus" wydaje się być płytą, do której trzeba podejść z pewną wiedzą na temat tego, czego ona dotyczy i nieco poruszyć wyobraźnię; gdy się już to zrobi, doznania wypływające z kontaktu z muzyką nabierają innego wymiaru, a sam album jawi się w innych barwach.
Muzycznie to chyba najmniej "deadcandance'owy" materiał duetu, ale to wciąż niebanalna, uduchowiona muzyka dotykająca strun, które w człowieku XXI wieku coraz trudniej poruszyć, a często w ogóle je odnaleźć; tak to widzę, słyszę i czuję. ;)
Dodam jeszcze, że krążek należy do tej cudownej grupy płyt, które zyskują z każdym odsłuchem, więc dajcie jej szansę, może dwie.


p.s.
Bardzo na plus "bułgarskie" zaśpiewy Lisy, które - mimowolnie - prowadzą do skojarzeń z tegoroczną ""BooCheeMish" The Mystery of the Bulgarian Voices, którą bardzo polecam.
"Argument stoi pierwszy, wykręt na szarym końcu."
Awatar użytkownika
Medard
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10156
Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
Lokalizacja: Prag

Re: DEAD CAN DANCE

16-11-2018, 12:14

Plagueis pisze:Problem z "Dionysus", a raczej z ludźmi ten album oceniającymi jest taki, że wszyscy - a przynajmniej ci, którzy czytali wypowiedzi Lisy i Brendana na temat płyty - spodziewali powtórki z genialnego "Spiritchaser", tyle tylko, że z muzyką osadzoną na innym podłożu kulturowym. Różnica między tymi płytami jest taka, że "Spiritchaser" to album bardzo organiczny, "żywy", zabierający słuchacza w serce afrykańskiego buszu i dający podskórne wrażenie obcowania z czymś pierwotnym, a zarazem głęboko duchowym bez trzymania za rękę, natomiast "Dionysus" wydaje się być płytą, do której trzeba podejść z pewną wiedzą na temat tego, czego ona dotyczy i nieco poruszyć wyobraźnię; gdy się już to zrobi, doznania wypływające z kontaktu z muzyką nabierają innego wymiaru, a sam album jawi się w innych barwach.
Muzycznie to chyba najmniej "deadcandance'owy" materiał duetu, ale to wciąż niebanalna, uduchowiona muzyka dotykająca strun, które w człowieku XXI wieku coraz trudniej poruszyć, a często w ogóle je odnaleźć; tak to widzę, słyszę i czuję. ;)
Dodam jeszcze, że krążek należy do tej cudownej grupy płyt, które zyskują z każdym odsłuchem, więc dajcie jej szansę, może dwie.


p.s.
Bardzo na plus "bułgarskie" zaśpiewy Lisy, które - mimowolnie - prowadzą do skojarzeń z tegoroczną ""BooCheeMish" The Mystery of the Bulgarian Voices, którą bardzo polecam.
Nie czytałem przed wydaniem płyty żadnych info o niej, więc nie miałem oczekiwań.
Płyta jest ok, ale gdyby jej nie było też byłoby dobrze, bo nie wnosi nowej jakości. A na koncercie czekam na kawałki z ulubionej Within the realm of a dying sun. Może coś będzie grane.
Die Welt ist meine Vorstellung.
Awatar użytkownika
Plagueis
rasowy masterfulowicz
Posty: 2905
Rejestracja: 19-02-2015, 16:22
Lokalizacja: South of Heaven

Re: DEAD CAN DANCE

16-11-2018, 13:01

Medard pisze: Płyta jest ok, ale gdyby jej nie było też byłoby dobrze, bo nie wnosi nowej jakości.
Z tym bym trochę polemizował, ale nie wiem co masz na myśli pisząc o nowej jakości. Czy chodzi o nową jakość w muzyce zespołu, czy też o nową jakość w muzyce w ogóle?
Dead Can Dance to bardzo specyficzny, zjawiskowy zespół i wydaje mi się, że jest on - pomimo bardzo zróżnicowanych płyt - sam w sobie wciąż nową jakością; nawet wtedy, gdy stąpa po dawno temu odkrytych terenach. Ale to tylko moje spojrzenie na temat. ;)
"Argument stoi pierwszy, wykręt na szarym końcu."
Awatar użytkownika
Medard
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10156
Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
Lokalizacja: Prag

Re: DEAD CAN DANCE

16-11-2018, 13:38

Ja tylko niektóre ich płyty wielbię.

Reszta dla mnie tylko może być i ta nowa jakiś nic nowego nie wnosi dla mnie, czego bym nie znał, chyba, że ten bułgarski folklor, to niech będzie.
Die Welt ist meine Vorstellung.
ODPOWIEDZ