08-05-2015, 17:10
Ja słyszałem kilka i poza bootlegami z lat 70tych nic do Space Ritual nie dorównuje. Ale niektóre są niezłe.
Totalnie urywa dupę Live Seventy Nine, jest ostra, ale nie heavymetalowa (okres zmiękczonego heavy z początku lat 80tych to jedyny moment, kiedy HAWKWIND naprawdę dał dupy) - ktoś tu kiedyś wrzucił "MAster Of The Universe" z tej płyty, totalny rozpierdol. Dałbym się pokroić za możliwość zobaczenia tego koncertu na żywo :D
Wspomniana Love In Space to już nowoczesny HAWKWIND, ale na poziomie, bardzo spójnie to wszystko płynie, a i poziom niezły, bo Alien 4 to jedna z fajniejszych późnych płyt (wszystkie są zbliżone jakościowo, wahania nie przekraczają półtora punktu w skali dziesięciostopniowej, mi najlepiej wchodzi It Is The Business Of The Future To Be Dangerous). Dużo kosmosu, no i można pooglądać, a koncerty Hawkwind to jest niezłe widowisko zawsze - zawsze mnie rozwala jak po scenie biegają jakieś ufoludy i gołe panienki, wijące się wokół muzyków, a zespół ma na to totalnie wyjebane, jakby nic się nie działo.
Live Chronicles, chociaż z okresu heavy, też jest niezła, ale to dla fanów Chronicles Of The Black Sword - mi się ten album podoba, chociaż jest to obiektywna chujnia :D Tu dla odmiany jest mało odlotów w improwizacje, więcej takiego zwięzłego grania z pogranicza hard/prog, że się tak wyrażę.
Słyszałem jeszcze Yule Ritual i Knights Of Space, to już stosunkowo nowe rzeczy i z nich niewiele pamiętam, trzeba będzie przysiąść.
Poza tym są jeszcze różne bootlegi i półoficjalne archiwalia, mam na półce Text Of The Fextival i Bring Me The Head Of Yuri Gagarin (piękny tytuł, tylko z tej przyczyny to kupiłem :D ), ale, ale bardzo różnie bywa z jakością nagrań, nie wszystkiego da się słuchać. Na tym pierwszym jest fajna, ponad 20minutowa wersja You Shouldnt Do That. A Gagarin to chamskie nagranie z publiki bez żądnej obróbki, słuchać się tego nie da w ogóle, chyba żeby zjeść kwasa i sobie wkręcić że to remixy power electronics :D
Tak czy owak, koncertowy HAWKWIND jest IMO godny uwagi i nieźle udokumentowany, może nie jakoś bardzo dobrze, ale wystarczająco, żeby sobie posłuchać tego i tamtego, jeśli ma się ochotę. Pod tym kątem jest nieźle, bo np w przypadku takiego PINK FLOYD z archiwaliami koncertowymi jest straszna kicha i trzeba trochę się nagrzebać, żeby znaleźć jakieś zaszczurzone bootlegi, których nawet nie da się na półce postawić, a muzyka przecież nie mniej zacna :<
Baton na tropach Yeti
You are just a
PART OF ME