A to to jest prawda. Krzysztof Krawczyk to synonim wiochy i estradowego męczenia buły spod znaku prlowskiego wonsa, ale jakiekolwiek pojęcie o tym co ten człowiek nagrywał pewnie ma bardzo niewiele osób (poniżej 50tki :D ). Jeśli uwzględnić fakt, że facet założył i grał w TRUBADURACH to jest to właściwie legenda polskiego rocka i trudno z tym faktem dyskutować. Z uwagi na to minimalny szacun się należy (chociaż można oczywiście dyskutowac kiedy zaczyna się godny uwagi polski rock, ja bym stawiał że na szerszą skalę dopiero od czasów KRYZYSU, ale głowy nie dam bo przecież jeszcze wcześniej były takie rodzynki jak CZESUAW NIEMEN i SBB - btw jest w ogóle jakiś temat o polskiej scenie rockowej? może założyć?). Minimalny. Bo chałturnik to też jest przecież niewąski.Skaut pisze: Bardziej śmieszy mnie fala potakiwaczy pod jego wpisem, którzy nie liznęli ani grama twórczości KK, a pędzą już z opinią wyrobionego słuchacza.
Piszesz na tym forum od lat i takie podejście Cię dziwi? :DDrone pisze:Odmawianie mu prawa "czucia" Cohena to jakiś absurd. Stąd o krok do jakiejś cenzury i mówienia, jak należy rozumieć sztukę.
Ale fakt, trocinowe zarzuty o niekumaniu Cohena i tak dalej są absurdalne, chyba że redaktor wypił z Krzysztofem morze wódki i wie o nim wszystko to przepraszam.