
Jakoś nie zauważyłem, żeby tej płycie poświęcono chociaż trochę miejsca na tym forum, także śpieszę nadrobić to, jakże karygodne, niedopatrzenie. Ta wydana w 2007 roku płyta moim zdaniem jest jednym z najlepszych polskich materiałów z ostatnich lat.
Jacaszek, biorąc na warsztat "Treny" znanego i lubianego młodzieżowego rapera Kochanowskiego, dokonuje ich swobodnej interpretacji i serwuje nam piękną, melancholijną podróż. Elektronika, zmieszana z delikatnymi akcentami fortepianu, harfy i instrumentów smyczkowych oraz gdzieniegdzie schowanym w tle kobiecym głosem - oto czego możemy się spodziewać wkładając ten cedek w paszczę odtwarzacza. Wyruszamy w nostalgiczną podróż w przeszłość, w podróż we wspomnienia, za przewodnika mając osobę, w której smutek już dawno wygasł, ale odcisnął nieuleczalne piętno. Bardzo piękna i emocjonalna jest to podróż. Nie uświadczymy podczas jej niespodziewanych zwrotów akcji czy gwałtownych zmian tempa narracji - dobrze znamy koniec tej opowieści, a narrator snuje ją w swoim własnym tempie, powoli zatracając granicę między wspomnieniami a rzeczywistością.
Podsumowując. Jacaszek zaserwował nam bardzo dobrą i bogatą płytę, której naprawdę warto poświęcić chwilę czasu. Doskonała do słuchania refleksyjnymi wieczorami, kiedy minuta snuje się za minutą. Szkoda, że inne jego płyty nie są tak dobre. Polecam.