Re: CHEMLAB czyli co przepisze dziś doktór?
: 27-05-2011, 00:13
Yyyy... że co ? Chcesz nam coś powiedzieć?
Death and Black Metal Magazine
https://www.masterful-magazine.com/forum/
https://www.masterful-magazine.com/forum/viewtopic.php?f=36&t=10282
Gruba przesada z tym "znakomity". Zespół drugiego, albo i trzeciego sortu w tej niszy, który nawet jak miał nie najgorsze płyty ("Ungod" i "Darkest Days") to i tak nie były niczym specjalnym. Zero mocy, zero tej straceńczej industrialno-rockowej nuty - głównie miałkie pioseneczki. Zresztą cała kariera tego zespołu to takie wślinianie się do MTV. Moim zdaniem takie kapele promowano głównie na fali popularności Nine Inch Nails - często bardzo na siłę.Triceratops pisze:Stabbing Westward to znakomity zespol z przynajmniej jedna zdecydowanie znakomita plyta. Moze bardziej rockowy a mniej syntetyczny ale wcale nie gorszy.
Mozliwe, faktycznie lepiej by brzmialo "solidny", tak czy siak ten sam rzad co Chemlab mozna powiedziec.longinus696 pisze:Gruba przesada z tym "znakomity"
Mysle, ze na sile ciagniesz w rejony, ktore maja to niby ulegitymizowac czy podniesc ich wartosc zapominajac o tanecznych latach 80.Drone pisze:Ale nie zapominajmy, że wszystko jest utopione w zgrzytliwym, czasami bardzo gęstym gitarowym sosie, przez co moim zdaniem są dużo bliżej MINISTRY, GGFH (tak!) czy SKREW. Nie wspominając o PIGFACE, bo to oczywiste, także ze względów personalnych. Zresztą wydawało ich Metal Blade - trudno było otagować ten zespół, bo jedni mówili o tym cyber-pop-punk, a inni po prostu industrial metal.
Ja bym powiedział, że jednak "miałki", ale co kto woli. Chemlab cenię ciut bardziej, ale ostatecznie ani jedni, ani drudzy nie pasują mi do rejonów MINISTRY czy SKREW - to inny typ rocka industrialnego, odmienna ekspresja, a przede wszystkim nie ta klasa.Triceratops pisze:Mozliwe, faktycznie lepiej by brzmialo "solidny", tak czy siak ten sam rzad co Chemlab mozna powiedziec.longinus696 pisze:Gruba przesada z tym "znakomity"
otóż to.longinus696 pisze:Przede wszystkim dlatego, że MINISTRY wydał ważne dla gatunku płyty, był zespołem oryginalnym oraz (przynajmniej przez pewien czas) szalenie wpływowym i poszukującym. A CHEMLAB co nagrał oryginalnego i wpływowego?
Estetykę cyber-popową w dużo lepszej wersji mam na debiucie NIN, a gitarową + samplowaną siekę na "Broken" i "Fixed".
ale takie skojarzenia mam też przy wczesnych Cubanate, Oomph! czy RammstenDrone pisze: Jeżeli miałbym rzucić garść tagów, to byłyby to: chemia, laboratorium, sterylność, kwas, latex, igła, penis, sperma, plastik, wybuch, aluminium, krew, Jezus, pejcz, piercing.
Takich zespolow bylo sporo, rozumem linie obrony, bo w tej chwili to obrona, ale zdaje sobie spraw z jej marnosci. Oczywiscie rozumiem samo podejscie, ze mozna uwielbiac cos niekoniecznie wplywowego czy waznego a drugiego sortu, ja np uwielbiam Terminal Power Company, zespol , ktory uwazam za dosc oryginalny jak na brytyjski industrialny rock ale mam swiadomosc, ze to ktoras tam liga i to ze produkowal ich Justin Broadrick a na basie wspomagal ich Shane Embury ( a to teoretycznie powinno swiadczyc, ze jak takie persony sie zainteresowaly to musi byc jakis potencjal) jakos strasznie ich nie winduje w gore.Drone pisze:Nagrał przynajmniej dwie oryginalne płyty "Burn Out At The Hydrogen Bar" i "East Side Militia".
Ligi czy zespoly zatem?Drone pisze: I skoro to druga, trzecia liga, to poproszę o tabelę tych lig, bom ciekaw, kto w nich oprócz CHEMLAB jeszcze grał. Tylko proszę nie wymieniać KMFDM ;)
czyli ogolnie nie ma sensu wymieniac w obliczu takiej ewidentnej subiektywizacjiDrone pisze:oryginalnie, rozpoznawalnie i z taką pasją
Eee tam. Wszystkie płyty Chemlab (także te późniejsze) są mniej więcej podobne do siebie. Oryginalności nie uświadczyłem - krzykliwy, cyberpunk-industrial-rock typowy dla lat 90-tych.Drone pisze: Nagrał przynajmniej dwie oryginalne płyty "Burn Out At The Hydrogen Bar" i "East Side Militia".
Może i nie były wpływowe, ale to zupełnie inny ciężar gatunkowy. Może kwestia leży w tym, że ich środki ekspresji cenię sobie dość wysoko. Nie bardzo mi się chce to rozbierać na czynniki pierwsze, ale myślę, że jakość słychać w tej muzyce na pierwszy rzut ucha. No i warto zauważyć, że GGFH jednak miał swój styl.Drone pisze:Co do wpływów, to sam wiesz, że ten argument nie musi świadczyć o klasie zespołu: czy SKREW albo GGFH były aż tak wpływowe? A klasy im nie sposób odmówić.
Nie stworzę żadnej tabeli, bo to tylko umowne określenie. W szczególności nie interesuje mnie dalsze segregowanie średniaków na lepszych i gorszych, bo to wymaga zbyt dużo uwagi i analizy. Powiedzmy, że Chemlab plasuje się gdzieś w tych rejonach, co Sister Machine Gun, Stabbing Westward, Gravity Kills, Machines of Loving Grace i wreszcie KMFDM - bo dlaczego niby nie, w czym byli gorsi? W sumie KMFDM to dość rozpoznawalny zespół, który przeszedł pewną ewolucję, zbudował własną otoczkę wizualną (okładki), charakterystyczną auto-referencjalność w tekstach oraz swój sposób łączenia elektroniki z gitarowym hałasem.Drone pisze:I skoro to druga, trzecia liga, to poproszę o tabelę tych lig, bom ciekaw, kto w nich oprócz CHEMLAB jeszcze grał. Tylko proszę nie wymieniać KMFDM ;)
Dobrze powiedziane, ja np osobiscie wole Sister Machine Gun czy Machines Of Loving Grace niz Chemlab. Ogolnie wystarczy soundtrack do Mortal Kombat i Johnnego Mnemonica zeby poznac cala plejade zespolow z tych rejonow co Chemlab. Sister Machine Gun w ogole wyzsza polka jak dla mnie, klasyczny waxtrax sound plus zgrzytliwe gitary.longinus696 pisze:Powiedzmy, że Chemlab plasuje się gdzieś w tych rejonach, co Sister Machine Gun, Stabbing Westward, Gravity Kills, Machines of Loving Grace i wreszcie KMFDM
ja jebie ;))))))))))))Drone pisze:No i właśnie tu się nie rozumiemy, bo dla mnie CHEMLAB to półka MINISTRY czy NIN, a nie STABBING WESTWARD czy KMFDM ;)