Bodychoke działało sobie mniej więcej w latach 1993-1999, de facto jako mała odskocznia od tego co Kevin Tomkins i Paul Taylor czynili w Sutcliffe Jügend. W tym czasie spłodzili pod szyldem Bodychoke 3 albumy (+kompilację rarytasów i odrzutów na CDr).
Wybuchowa mieszanka industrialnych drone'ów, gitarowego hałasu, noise-rocka czy nawet goth-rocka w najlepszym wydaniu zdecydowanie nie pozwala przejść wokół tych krążków obojętnie. Tematycznie aż tak nie odbiega od SJ jakby na pierwszy rzut ucha mogło się wydawać - w tym naprawdę tkwi pełna doza perwersji ;). W zasadzie każdą z tych płyt można spokojnie wrzucić do encyklopedii, no ale lepiej mi się komponują tutaj.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Mindshaft (1994)
Debiutancki album jest bardzo oszczędny w formie, w zasadzie każdy kawałek krąży wokół prostego motywu na perkusji i oszczędnych, pierwotnych riffach na basie. Jest ciężko, jest potężnie, a z drugiej strony delikatnie bluesowo. Płytę wyprodukował Ott - człowiek znany z produkcji albumów Sinéad O'Connor, The Orb, czy Brianem Eno, a także ze współpracy z Simonem Posfordem (Hallucinogen/Shpongle).
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Five Prostitutes (1996)
Jeżeli debiut jest oszczędny, to Dziwków Pięć balansuje na krawędzi bogactwa środków. Dalej ten niesamowity, wibrujący w jelitach klimat, dalej ten wokal, przez sporą część płyty niepozorny, spokojny, ale w najmniej spodziewanych momentach kruszący ściany. Do obecnych wcześniej pierwiastków dochodzą ambientowe pasaże i całkiem klimatyczna wiolonczela. Dwójkę wyprodukował dla odmiany Steve Albini, i to słychać, bo jest dużo bardziej hałaśliwa.
"This album is dedicated to all those who, in the pursuit of pleasure, have suffered imprisonment or execution."
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++


Cold River Songs (1998)
Trójeczka - wymieniony garowy, co w wyniku dało 'tribalowy' feeling, miejscami kojarzący mi się wręcz bluesowo. Nie leży mi (chyba) aż tak jak pierwsze dwa, ale na pewno warto obadać. Reedka z 2009 może być warta uwagi bo ma 3 bonusowe kawałki (nie słyszałem).
Discuss!
ED: widzę pewne błędy logiczno-składniowe w opisach, ale nie mam siły już dziś poprawiać ;).