Strona 1 z 5
Miles Davis
: 03-10-2011, 00:50
autor: mad
Jakiś czas temu założyłem wątek o Vandermarku, który jako tako pomieścił również inne wypowiedzi na temat free jazzu i okolic. Ma swój wątek wielki Coltrane, nie ma (chyba, że przeoczyłem)
Miles Davis. Więc zakładam - pewnie jako najwierniejszy fan Milesa na forum (a jeśli ktoś uważa, że jest inaczej, to tylko się ucieszę).
Dwa preteksty są:
- Parę dni temu stuknęła okrągła 20. rocznica śmierci.
- Pojawiło się nowe, arcyciekawe wydawnictwo:
http://rutracker.org/forum/viewtopic.php?t=3755199
Są to nagrania chyba najlepszego składu Milesa w historii (piszę "chyba", bo wszak grali już dawno bez Coltrane'a) - jeszcze sprzed okresu fusion. Bop występuje tu w fazie szczytowej.
Mamy tu 3 płyty z występów w Europie - nagrania ponoć jeszcze niepublikowane. Słucham dopiero od godziny flaca przez komputerowe głośniczki i jak na razie wykonania wydają się rzeczywiście dotąd nieznane, choć rzecz jasna nie jestem w stanie ani wyłowić niuansów, ani określić jakości technicznej nagrań. W tygodniu przyjdzie czas na dokładniejszy odsłuch.
Jeśli chodzi o playlisty, dominują powszechnie znane kompozycje...
Do zestawu 3 płyt dołączono również dysk dvd, ale tu już nie ma żadnych nowości - koncerty ze Sztokholmu i Karlsruhe zostały już wydane parę lat temu.
Zakup obowiązkowy!
Re: Miles Davis
: 03-10-2011, 07:24
autor: nicram
Oczywiście w moim przypadku zaczęło się od Kind of Blue, później poleciałem w Sketches of Spain i Miles Ahead. Teraz jeżdżę po Nefretiti. Mam jednak problem z akceptacją Milesa elektrycznego, może jeszcze nie dorosłem, ale jak słucham go z późniejszczego okresu to czuję, że neurony mi jednak wysiadają i wyłączam. Wczesny, akustyczny Miles to BÓG! :-)
Re: Miles Davis
: 03-10-2011, 10:52
autor: Heretyk
Oczywiście uwielbiam bezgranicznie. Wczesny, środkowy, czy późny okres twórczości, bez znaczenia. Każdy ma coś ciekawego do zaoferowania. Od kilku lat powoli sobie kolekcjonuję jego płyty, w tej chwili mam ok.10 i jak na razie to zaspokaja moje potrzeby. Chyba oryginalny nie będę jak napiszę, że najbardziej cenię "Bitches Brew" oraz "Kind of Blue". Pewnego razu wpadła mi też w łapy, za grosze, powszechnie krytykowana "Tutu" i... o zgrozo, zajebisty materiał, bardzo mi się podoba. ;)
Na kolejne wydawnictwa z pewnością przyjdzie pora kiedy ogarnę odpowiednio te, które już mam.
Re: Miles Davis
: 03-10-2011, 11:17
autor: byrgh
nicram pisze:Oczywiście w moim przypadku zaczęło się od Kind of Blue, później poleciałem w Sketches of Spain i Miles Ahead. Teraz jeżdżę po Nefretiti. Mam jednak problem z akceptacją Milesa elektrycznego, może jeszcze nie dorosłem, ale jak słucham go z późniejszczego okresu to czuję, że neurony mi jednak wysiadają i wyłączam. Wczesny, akustyczny Miles to BÓG! :-)
TAK, TAK DOKLADNIE TAK. Coltrane w przeciwienstwie do Davisa permanentnie trzymal poziom jazzu, nawet gdy odlecial doslownie i w przenosni. Davis natomiast, odlecial ale w zupelnie przystepne i (tak - klasowe, ale jednak) - ze sie tak wyraze - ekumeniczne rejony. i cieszy oczy ta Nefertiti, ktora w pewnym okresie jest chyba moja ulubiona plyta ;)
Re: Miles Davis
: 03-10-2011, 11:20
autor: Heretyk
a tak z ciekawości - jak się panom widzi "Birth of the Cool"?
Re: Miles Davis
: 03-10-2011, 16:36
autor: __________
lubię go za wpływ na jego drugą żonę
Re: Miles Davis
: 03-10-2011, 18:44
autor: night_goat
Słuchał ktoś Bitches Brew - Complete Sessions? Warto wydać te 80zł na to czy raczej lepiej olać?
Osobiście najwyżej sobie Bitches Brew i Filles de Kilimanjaro.
Re: Miles Davis
: 04-10-2011, 00:15
autor: Bambi
Ja bym nie wydał. Dziś se akurat kupiłem BB 2 CD + DVD z copenhagi - za 44 zł ;) to warto na pewno, choć ten jego okres traktuje trochę po macoszemu i nie wiem dlaczego. :D
Re: Miles Davis
: 04-10-2011, 00:54
autor: Shaimar
mad pisze:Jakiś czas temu założyłem wątek o Vandermarku, który jako tako pomieścił również inne wypowiedzi na temat free jazzu i okolic. Ma swój wątek wielki Coltrane, nie ma (chyba, że przeoczyłem)
Miles Davis. Więc zakładam - pewnie jako najwierniejszy fan Milesa na forum (a jeśli ktoś uważa, że jest inaczej, to tylko się ucieszę).
Dwa preteksty są:
- Parę dni temu stuknęła okrągła 20. rocznica śmierci.
- Pojawiło się nowe, arcyciekawe wydawnictwo:
http://rutracker.org/forum/viewtopic.php?t=3755199
Są to nagrania chyba najlepszego składu Milesa w historii (piszę "chyba", bo wszak grali już dawno bez Coltrane'a) - jeszcze sprzed okresu fusion. Bop występuje tu w fazie szczytowej.
Mamy tu 3 płyty z występów w Europie - nagrania ponoć jeszcze niepublikowane. Słucham dopiero od godziny flaca przez komputerowe głośniczki i jak na razie wykonania wydają się rzeczywiście dotąd nieznane, choć rzecz jasna nie jestem w stanie ani wyłowić niuansów, ani określić jakości technicznej nagrań. W tygodniu przyjdzie czas na dokładniejszy odsłuch.
Jeśli chodzi o playlisty, dominują powszechnie znane kompozycje...
Do zestawu 3 płyt dołączono również dysk dvd, ale tu już nie ma żadnych nowości - koncerty ze Sztokholmu i Karlsruhe zostały już wydane parę lat temu.
Zakup obowiązkowy!
Okładka tego wydawnictwa przemknęła mi ostatnio przed oczyma... Skoro to występ osławionego drugiego kwintetu Milesa, to nie ma obaw co do jakości wydawnictwa.
Żeby ściągnąć pliki, trzeba się zarejestrować na tej stronie czy jak? Niezbyt czytelne to.
Swoją drogą, czy warto coś ruszać z jego dyskografii do "Bags Groove"? Pomijając "Birth of the Cool", rzecz jasna.
Re: Miles Davis
: 04-10-2011, 00:56
autor: Shaimar
byrgh pisze:nicram pisze:Oczywiście w moim przypadku zaczęło się od Kind of Blue, później poleciałem w Sketches of Spain i Miles Ahead. Teraz jeżdżę po Nefretiti. Mam jednak problem z akceptacją Milesa elektrycznego, może jeszcze nie dorosłem, ale jak słucham go z późniejszczego okresu to czuję, że neurony mi jednak wysiadają i wyłączam. Wczesny, akustyczny Miles to BÓG! :-)
TAK, TAK DOKLADNIE TAK. Coltrane w przeciwienstwie do Davisa permanentnie trzymal poziom jazzu, nawet gdy odlecial doslownie i w przenosni. Davis natomiast, odlecial ale w zupelnie przystepne i (tak - klasowe, ale jednak) - ze sie tak wyraze - ekumeniczne rejony. i cieszy oczy ta Nefertiti, ktora w pewnym okresie jest chyba moja ulubiona plyta ;)
Porównywać Coltrane'a do Davisa (i na odwrót ;p) to KIEPSKI pomysł.
Re: Miles Davis
: 04-10-2011, 01:03
autor: Shaimar
night_goat pisze:Słuchał ktoś Bitches Brew - Complete Sessions? Warto wydać te 80zł na to czy raczej lepiej olać?
Osobiście najwyżej sobie Bitches Brew i Filles de Kilimanjaro.
Oczywiście, że warto. Tak jak zresztą wszystkie jego wydawnictwa 'complete sessions'. Cały materiał trzyma poziom bliski temu z oryginalnego "Bitches Brew", z tym, że traci on lekko spójność; "Bitches Brew" jako osobny monolit sprawdza się lepiej. Nieopublikowane wcześniej utwory są egzotyczniejsze od samego "Bitches Brew", sporo tu m.in. sitaru. 80 zł to nie jest dużo jak za taki set.
Re: Miles Davis
: 04-10-2011, 09:16
autor: Glene
Heretyk pisze:a tak z ciekawości - jak się panom widzi "Birth of the Cool"?
Bardzo dobra plyta. Bardzo ciekawy koncept podstawowy tej plyty i potezne brzmienie. Tak jak ktos powiedzial wczesniej porownywanie Coltrane'a i Davisa w wiekszosci nie ma sensu, sa to odrebne galaktyki muzyczne. Elektryczny MIles jest moim ulubionym. W ogole lubie te psychodeliczna strone jazzu. :)
Re: Miles Davis
: 04-10-2011, 12:40
autor: mad
Na pewno piszesz o "Birth of The Cool"? Ta płyta z elektryką nie ma nic wspólnego, a od psychodelii jest starsza o prawie 20 lat.
To chłodny, zimny, stonowany jazz - odpowiedź na rozedrgany bop, który zaczął święcić triumfy w połowie lat 40-tych. Zresztą Miles stylem cool na długo się nie zajął, szybko wrócił do bardziej "poważnego" i "konkretnego" grania.
Mnie płyty cool jazzu (w tym i "Birth of The Cool" Milesa) nie do końca przekonują. Owszem, nie sposób odmówić im uroku, ale wydaje mi się to wszystko zbyt mdłe, jednostajne. Pozbawione żaru, kopa. Wyobraźnia jest na uwięzi, dźwięki wręcz reglamentowane.
Co nie znaczy, że innym się może cool spodobać. Porównanie może głupie i nie na miejscu, ale cool to taki trochę ambient w jazzie.
Re: Miles Davis
: 04-10-2011, 14:36
autor: Glene
Mówiąc o psychodelii nie odnosiłem się do "Birth of Cool" tylko do późniejszych jego albumów, np. "Miles in The Sky". Przepraszam, może niejasno się wyraziłem.
Re: Miles Davis
: 04-10-2011, 15:28
autor: mad
"Miles in The Sky" jak najbardziej. Ja z tego okresu uwielbiam w największym stopniu "Filles de Kilimanjaro". Ale obie płyty są znakomite.
Re: Miles Davis
: 09-10-2011, 10:35
autor: twoja_stara_trotzky
Miles elektryczny to jest najlepsze co w ogóle w jazzie się zdarzyło (poza późnym Coltranem). oczywiście mam na myśli tego pierwszego elektrycznego, ten po powrocie to odpust.
Re: Miles Davis
: 09-10-2011, 10:53
autor: Kilgore
Rewelacyjna jest jego koncertówka "Miles Davis at Fillmore", praktycznie jeden kawałek - dwie płyty
Re: Miles Davis
: 12-10-2011, 13:15
autor: Xapapote
geniusz. obok Parkera, Colemana i Coltrane'a największy muzyk jazzowy ever.
ja zacząłem od "Tutu", które matka mi kupiła na LP licencyjnym. potem poszło. oczywiście "Kind of Blue" to monument.
Miles nie był tak jednoznacznym innowatorem jak Ornette Coleman, czy późny Coltrane (w sensie dekonstrukcji jazzowej tradycji), ale jego wpływ na muzykę (nie tylko jazz) jest nie do przecenienia.
warto przeczytać jego (auto)biografię "Ja Miles", bo pokazuje źródła jego inspiracji i podejście do sztuki. chociaż polskie tłumaczenie jest koszmarne.
Re: Miles Davis
: 10-12-2011, 16:07
autor: nightspiryt
kupiłem niedawno box The Perfect Miles Davis Collection. 22 płyty za ok. 170 zł. Świetny interes, ładnie wydane. Polecam.
Re: Miles Davis
: 10-12-2011, 21:25
autor: mad
Dla kogoś, kto nie uzbierał sobie najważniejszych płyt Davisa - zestaw wręcz obowiązkowy.