MOODY BLUES, The
: 02-04-2013, 10:54
Zdecydowałem się założyć temat o The Moody Blues, gdyż razi mnie i dziwi zarazem brak zainteresowania wobec muzyki tego zespołu ze strony Użytkowników naszego Forum. Nazwa tej grupy rzadko pojawia się w bieżących dyskusjach, ponadto żaden z Autorów naszej Encyklopedii nie zdecydował się opisać którejkolwiek z siedmiu, klasycznych płyt tej formacji. Warto uświadomić sobie, że w latach sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych The Moody Blues byli (obok PINK FLOYD) najpopularniejszym zespołem rocka PSYCHODELICZNEGO (ściślej: psychodeliczno -progresywnego). Śmiało można uznać ich także za prekursorów rocka progresywnego (wraz z THE NICE i PROCOL HARUM).
Niesamowite, ale kiedyś płyty The Moody Blues dochodziły do pierwszych miejsc list sprzedaży w Wielkiej Brytanii i USA. Także na naszym Forum psychodeliczny rock ma wielu entuzjastów, jednak estymą darzone są przede wszystkim kapele mniej znane, jak np. GONG, HAWKWIND czy VANNILA FUDGE. Być może niska popularność The Moody Blues wśród fanów metalu wynika z niesamowitej delikatności i subtelności, jaką cechują się dźwięki nagrywane przez tę formację. Na ich płytach trudno doszukać się zadziorności czy przysłowiowego kopyta, nawet w dynamicznych partiach gitary są bardzo wygładzone, subtelne, jakby muzycy nie chcieli wyrwać słuchacza z błogiego stanu odprężenia. Wprowadzanie się w taki stan przy muzyce The Moody Blues może być znakomitą odskocznią od death i thrash metalowych wyziewów.
Drugi album The Moody Blues, a pierwszy z ich klasycznej dyskografii – ‘’Days of Future Passed’’ (1967) powinien koniecznie znaleźć się w płytotece każdego miłośnika muzyki lat sześćdziesiątych. Jest to bowiem jedna z najlepszych i najbardziej wpływowych płyt tamtego okresu. Wielu historyków uważa ją za pierwszy, prawdziwie progresywny album w dziejach rocka. Ja sam nigdy nie słyszałem tak udanego mariażu rocka i muzyki klasycznej. Te dwa światy wydają się tu doskonale do siebie pasować. Jaka szkoda, że swój egzemplarz ‘’Days of Future Passed’’ zagubiłem podczas przeprowadzki.
Niesamowite, ale kiedyś płyty The Moody Blues dochodziły do pierwszych miejsc list sprzedaży w Wielkiej Brytanii i USA. Także na naszym Forum psychodeliczny rock ma wielu entuzjastów, jednak estymą darzone są przede wszystkim kapele mniej znane, jak np. GONG, HAWKWIND czy VANNILA FUDGE. Być może niska popularność The Moody Blues wśród fanów metalu wynika z niesamowitej delikatności i subtelności, jaką cechują się dźwięki nagrywane przez tę formację. Na ich płytach trudno doszukać się zadziorności czy przysłowiowego kopyta, nawet w dynamicznych partiach gitary są bardzo wygładzone, subtelne, jakby muzycy nie chcieli wyrwać słuchacza z błogiego stanu odprężenia. Wprowadzanie się w taki stan przy muzyce The Moody Blues może być znakomitą odskocznią od death i thrash metalowych wyziewów.
Drugi album The Moody Blues, a pierwszy z ich klasycznej dyskografii – ‘’Days of Future Passed’’ (1967) powinien koniecznie znaleźć się w płytotece każdego miłośnika muzyki lat sześćdziesiątych. Jest to bowiem jedna z najlepszych i najbardziej wpływowych płyt tamtego okresu. Wielu historyków uważa ją za pierwszy, prawdziwie progresywny album w dziejach rocka. Ja sam nigdy nie słyszałem tak udanego mariażu rocka i muzyki klasycznej. Te dwa światy wydają się tu doskonale do siebie pasować. Jaka szkoda, że swój egzemplarz ‘’Days of Future Passed’’ zagubiłem podczas przeprowadzki.