BEN FROST - A U R O R A [2014]

nie tylko metalem człowiek żyje :)

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

BEN FROST - A U R O R A [2014]

20-09-2014, 16:21

Widzę, że bez osobnego tematu się nie obędzie i na ten znakomity kawałek muzyki nie zwróci uwagi nikt poza może czterema osobami, które już wiedzą o co chodzi.

A chodzi o nowy album Bena Frosta „A U R O R A”, który jest jednym z jaśniejszych punktów na muzyczno-alternatywnym firmamencie w tym roku. Z tą jasnością, to może nie powinienem przesadzać, bowiem islandzki muzyk / producent, podopieczny samego Briana Eno, zabiera nas na wycieczkę do jądra ciemności, czyli do ogarniętej wojną domową Demokratycznej Republiki Konga.

Obrazek

Album wypełniają huragany syntezatorowego noise’u, który jednak rzadko przybiera postać statycznej ściany białego szumu, zamiast tego co i rusz przeistacza się w prawdziwie majestatyczne melodie budujące wcale nie jednorodną atmosferę tego materiału. Żeby było śmieszniej, jeśli wymaga tego sytuacja Frost potrafi skręcić znienacka w kierunku muzyki klubowej. Jest taki moment na płycie, który wywala człowieka z kapci, kiedy w najbardziej podniosłym momencie wskakuje typowo balearyczny motyw. Kościec dla tych dźwięków stanowi plemienne bębnienie w wykonaniu Grega Foxa (bębniarza Lithurgy, obecnie lidera Guardian Alien) i Thora Harrisa (Swans) wspomaganych przez multiinstrumentalistę Shahzada Ismaily’ego. Dzięki zaproszonym muzykom i przy całej odwadze Frosta w kwestii użycia melodii „A U R O R A” nie nudzi nawet przez chwilę, chociaż z drugiej strony nie jest dziełem rozbuchanym aranżacyjnie.

Obecność Thora Harrisa nie powinna dziwić, zważywszy, że Frost udzielał się gościnnie na wydanym w 2012 r. znakomitym „The Seer”. Warto też odnotować jego featuring na zeszłorocznym albumie Tima Heckera, co wprawdzie nie ma związku ze składem muzyków na „A U R O R A”, ale pokazuje mniej więcej w jakich rejonach porusza się bohater niniejszego tematu.

Ja osobiście z Benem Frostem po raz pierwszy świadomie zetknąłem się przy okazji zeszłorocznego Biennale Sztuki w Wenecji, gdzie w pawilonie irlandzkim miałem okazję oglądać video-instalację autorstwa Richarda Mosse „The Enclave”, do której właśnie Frost skomponował ścieżkę dźwiękową. Wspominam o tym nie bez powodu, bowiem to właśnie wspólna wyprawa Mosse i Frosta do Konga, w ramach pracy nad tym przedsięwzięciem stała się twórczym katalizatorem, który wpłynął na kształt i koncepcję „A U R O R Y”. Frost sam podkreśla, że jego nową płytę można, a nawet należy interpretować przez pryzmat pracy Richarda Mosse i że ich dzieła wzajemnie się przenikały (chociaż soundtrack do „Enklawy” w rzeczywistości wypełnia inny materiał).

Irlandzki fotograf Richard Mosse, w swoich pracach porusza się między krytyką fotograficznego medium a problematyką rewizji narodowych traum i konfliktów. Szukając nowego ujęcia fotografii wojennej, Mosse zaczął w 2009 roku robić zdjęcia w podczerwieni. Wykorzystywał do tego celu specjalną, czułą na podczerwień błonę fotograficzną o nazwie Aerochrome stworzoną przez firmę Kodak w czasie drugiej wojny światowej. Pierwotnie była ona przeznaczona dla wojska, które wykorzystywało ją do robienia rekonesansowych zdjęć lotniczych. Błona Aerochrome rejestrowała szczególny zakres barw, co pozwalało na wykrywanie obcych wojsk kamuflujących się przy użyciu gęstej roślinności: normalne listowie wychodziło na zdjęciach różowe i czerwone, natomiast to stosowane do kamuflażu – purpurowe i niebieskie.

[youtube][/youtube]

Demokratyczna Republika Kongo to jeden z najbardziej ponurych zakątków współczesnego świata. Szacuje się, że w tym targanym różnymi konfliktami kraju w ciągu ostatnich 15 lat zginęło ponad 5 milionów ludzi. To w zdecydowany sposób wpływa na odbiór fotografii Mosse’a. Dzięki zastosowaniu błony Kodak Aerochrome udało mu się wykreować zupełnie alternatywną, psychodeliczną wizję Kongo. Horror dnia codziennego został na zdjęciach przykryty landrynkowym różem, wytwarzając przez to jaskrawy kontrast, między drastycznymi faktami a nierealnym urokiem obrazu. Zdjęcia pokazują więc to, co jest, ale czego nie widać (na kliszy odciska się spektrum światła, niewidzialnego dla ludzkiego oka). Jest to nie tylko metafora zapomnianej wojny, ale także próba pokazania tego, co umyka naszemu wzrokowi – próba skłonienia odbiorcy do refleksji. Uzyskane w/w metodą kadry, na których zieleń bujnego lasu staje się głęboką Magentą, emanują tragicznym pięknem.

Obrazek Obrazek

Taka też jest „A U R O R A” – może to tylko kwestia wtłoczenia pewnej wiedzy do głowy odbiorcy, ale w tej muzyce niewątpliwie jest wyraźnie wyczuwalne napięcie – słuchając tej płyty można złapać pewne skojarzenia – adrenalina, niepewność, poczucie zagrożenia – to na pewno, a zatem łatwo to przetransponować na niestabilność codziennego życia w rejonie ogarniętym wojną, gdy zna się już historię stojącą za dźwiękami. Momentami syntezator brzmi niczym wszędobylskie insekty wypełniające swoim brzęczeniem audiosferę mieszkańców Kongo w dzień i w nocy, a kiedy nagle milkną można spodziewać się najgorszego.

W wywiadach i recenzjach dotyczących powyższego albumu pojawiają się określenia w rodzaju „violent beauty”, co jest o tyle ciekawe, że wszelkiego rodzaju muzyczną aberrację, a zwłaszcza tę związaną z gatunkiem noise, zwykło się opisywać za pomocą kategorii wzniosłości (czyli – mówiąc w duuużym skrócie – satysfakcji wyniesionej ze szczęśliwie przeżytej sytuacji granicznej). Całkiem możliwe, że przewałkowana na wszystkie sposoby narracja wzniosłości stała się już zwykłym banałem (choć wciąż trafnym) i znudzeni krytycy postanowili wrócić do jeszcze bardziej zużytego i banalnego „piękna”, które przez ostatni czas trochę „odpoczęło”, albo… po prostu coś w tym jest i „A U R O R A” rzeczywiście promieniuje swego rodzaju pięknem – z zastrzeżeniem, że jest ono przemieszane z jakimś odczuciem tragedii oraz grozy. Nie brakuje tam też patosu. Rezultatem współistnienia w/w składników jest pewnego rodzaju epickość tego materiału. Wiem, że to słowo nie zawsze ma dobre konotacje i zazwyczaj kojarzy się z kiczem, ale „A U R O R A” może być odbierana w taki sposób, w jaki odbieramy pozbawiony komentarza film dokumentalny o świecie przyrody – np. dzieje jakiegoś lądu, albo historia jakiejś grupy zwierząt opowiedziana serią niemych, ale zapierających dech w piersiach kadrów. Historia ludzi mordujących się w Kongo, to w sumie też – przy zachowaniu pewnego dystansu i powściągnięciu emocji – taki dokument z życia zwierząt.

W przypadku twórców, którzy w warstwie konceptualnej czy tematycznej wchodzą na spenetrowany uprzednio teren nie da się uniknąć porównań do wielkich poprzedników. Postanowiłem jednak, że nie będę pisał o „afrykańskich” klasykach pokroju „My Life in the Bush of Ghost”, ani o ostatnich wyczynach Williama Benetta, bo dzieło Frosta funkcjonuje na własnych zasadach i spokojnie wytrzyma każde porównanie. Może ten wątek ktoś podejmie w dyskusji, może nie.

Naprawdę polecam, bo TAKIE płyty nie wychodzą co miesiąc.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9917
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: BEN FROST - A U R O R A [2014]

20-09-2014, 17:07

Obiecuję solennie, żę się zapoznam po takiej rekomendacji.
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
Awatar użytkownika
Bloodcult
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7629
Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
Lokalizacja: Łódź

Re: BEN FROST - A U R O R A [2014]

20-09-2014, 17:15

miałem ten album olać bo raz przesłuchałem i mi nie podszedł, ale po takiej recenzji ciężko abym to tak rozstawił
Grzegorz Braun to ruski agent

http://allegro.pl/uzytkownik/bloodcult
Awatar użytkownika
Wasyl
weteran forumowych bitew
Posty: 1306
Rejestracja: 09-03-2007, 13:44

Re: BEN FROST - A U R O R A [2014]

20-09-2014, 19:51

Doskonały album. Wielobarwny jak na taką muzykę, bym powiedział. Autor posta przypomniał mi tym albumem o panie Froscie. Znałem wcześniej płytę "By the Throat" z 2009. Nieco bardziej mroczno-ambientowa od Aurory. Warto się zapoznać moim zdaniem. A wypracowanie Longinusa nalezy ocenić na 5.
Awatar użytkownika
Kurt
rasowy masterfulowicz
Posty: 3179
Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
Lokalizacja: Łódź

Re: BEN FROST - A U R O R A [2014]

21-09-2014, 01:00

Kurwa, jeszcze do tego ten album jest na Spotify, bo po takiej rekomendacji mógłby tylko zwalić na brak dostępności materiału mój opór przed jego sprawdzeniem. A tak? Sprawdzi się soon wkrótce pewnie.
The madness and the damage done.
Wuja
postuje jak opętany!
Posty: 408
Rejestracja: 15-10-2012, 21:44

Re: BEN FROST - A U R O R A [2014]

21-09-2014, 01:32

W zeszłym roku w szeroko pojętej elektronice prym wiedli Fuck Buttons, Jon Hopkins i Holden (kolejność przypadkowa, brak Boards of Canada intencjonalny).
W tym roku Ben Frost z "Aurorą" jest bezkonkurencyjny. Serce roście, że i na tym forum są wielbiciele jego twórczości.
I didn't hear voices. It was a conscious decision on my part.
Awatar użytkownika
Skaut
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7410
Rejestracja: 27-03-2004, 13:19

21-09-2014, 02:03

Wuja pisze:W zeszłym roku w szeroko pojętej elektronice prym wiedli Fuck Buttons, Jon Hopkins i Holden (kolejność przypadkowa, brak Boards of Canada intencjonalny).
tajest!
Wuja pisze: W tym roku Ben Frost z "Aurorą" jest bezkonkurencyjny. Serce roście, że i na tym forum są wielbiciele jego twórczości.
no nie do końca , Kangding Ray, Liars, Richard Pinhas & Oren Ambarchi, czy bvdub, też wybijają się mocno ponad przeciętną.

Jeśli chodzi o A U R O R A to bez wątpienia jest to jedna z najciekawszych pozycji w tym roku. Album, który bardzo kojarzy mi się z "Ravedeath, 1972" Tima Heckera, gdzie Ben Frost miał swój dość spory udział w nagrywaniu albumu. Tutaj także ta wielowarstwowość z początku może odrzucać i wydaje się być tylko kolejnym zlepkiem elektronicznych bitów i plam, ale przy podanym przez longina kontekście wszystko nabiera zupełnie innej barwy. Coś jak to spadające pianino w jednym z najlepszych albumów Heckera.
Przyznam, że na samym początku miałem mieszane uczucia bo właściwie istniał dla mnie tylko swans-tribute-track -"Venter" (no, nie do końca całościowo brzmi jak Swans) a potem długo, długo nic. Po jakimś czasie A U R O R A po prostu zaskoczyła jako całość i cały ten "noise" staje się z jednej strony bardzo melodyjny a z drugiej ten industrialny sznyt co chwilę przypomina właśnie, że za tą muzyką czai się coś więcej niż tylko groza, bo akurat mi w dużym stopniu przypomina wojenne kadry Roberta Capy.
Krótko pisząc - słuchać i zachwycać się!
Coś tam było! Człowiek!
Awatar użytkownika
Triceratops
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 17600
Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
Lokalizacja: Impossible Debility

Re:

21-09-2014, 10:02

Skaut pisze:
Wuja pisze:W zeszłym roku w szeroko pojętej elektronice prym wiedli Fuck Buttons, Jon Hopkins i Holden (kolejność przypadkowa, brak Boards of Canada intencjonalny).
tajest!!
i Woob.

W temacie: bdb plyta.
woodpecker from space
Wuja
postuje jak opętany!
Posty: 408
Rejestracja: 15-10-2012, 21:44

Re: BEN FROST - A U R O R A [2014]

21-09-2014, 19:30

W sumie to zapomniałem jeszcze o Forest Swords. ;)
I didn't hear voices. It was a conscious decision on my part.
byrgh
zahartowany metalizator
Posty: 6044
Rejestracja: 09-09-2010, 00:01

Re: Re:

21-09-2014, 19:43

Triceratops pisze:
Skaut pisze:
Wuja pisze:W zeszłym roku w szeroko pojętej elektronice prym wiedli Fuck Buttons, Jon Hopkins i Holden (kolejność przypadkowa, brak Boards of Canada intencjonalny).
tajest!!
i Woob.

W temacie: bdb plyta.
Woob bardzo dobre, gdyby tylko nie ten rozwleczony "soundtrack filmowy", byłoby bardziej dobre.

Hopkins i Holden bardzo dobre, FB rozczarowanie.
Awatar użytkownika
Skaut
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7410
Rejestracja: 27-03-2004, 13:19

21-09-2014, 21:18

byrgh pisze:
Triceratops pisze:
Skaut pisze: tajest!!
i Woob.

W temacie: bdb plyta.
Woob bardzo dobre, gdyby tylko nie ten rozwleczony "soundtrack filmowy", byłoby bardziej dobre.
No prośba, przecież właśnie ten cały "Ultrascope" dlatego jest bardzo dobry, że jest właśnie rozwleczony i filmowy. To brzmi jak ścieżka dzwiękowa do Blade Runner 2, gdyby kiedykolwiek coś takiego miało powstać.
byrgh pisze:FB rozczarowanie.
No prośba dwa, przecież "Slow Focus" jest równie dobra co "Tarot Sport" jeśli nie lepsza. Pięknie transowa, z elektronicznym futurystycznym, zmechanizowanym bitem, a jeśli taki "Sentients" Cię nie zachwyca, to wypada mi tylko stwierdzić że pierdolisz głupoty ;] O żadnym rozczarowaniu mowy nie ma.
Coś tam było! Człowiek!
byrgh
zahartowany metalizator
Posty: 6044
Rejestracja: 09-09-2010, 00:01

Re:

21-09-2014, 21:40

Skaut pisze:No prośba, przecież właśnie ten cały "Ultrascope" dlatego jest bardzo dobry, że jest właśnie rozwleczony i filmowy. To brzmi jak ścieżka dzwiękowa do Blade Runner 2, gdyby kiedykolwiek coś takiego miało powstać.
Generalnie dopóki grają ten swój głębinowy ambient, wsiąkam. Na tytułowym poszli w klimaty, które nieszczególnie odpowiadają całej płycie. Zimmer pokrywa się wyłącznie z rozdmuchanymi blockbusterami, ma przyjemne momenty, ale takie skojarzenia nasunął mi ten pasaż. Mogłem oczywiście nie poznać się na zamierzonym koncepcie, który wraz z wejściem tego utworu puszcza mi w szwach. Po prostu najzwyczajniej w świecie rozwadnia mi się estetycznie. Takie skutki mogą też powodować czasy, kiedy zbyt często raczyło się nadętą, orkiestralną ścieżką do filmów budżetowych. :)
Skaut pisze:No prośba dwa, przecież "Slow Focus" jest równie dobra co "Tarot Sport" jeśli nie lepsza. Pięknie transowa, z elektronicznym futurystycznym, zmechanizowanym bitem, a jeśli taki "Sentients" Cię nie zachwyca, to wypada mi tylko stwierdzić że pierdolisz głupoty ;] O żadnym rozczarowaniu mowy nie ma.
Slow Focus trafia mnie w paru momentach, m.in. (chyba) w Sentients, ale jako całość nie broni się. Liczyłem na coś więcej, może miałem inne wyobrażenia, ale nie spełniło oczekiwań.
Jednak wrócę i ewentualnie przewartościuję własne poglądy, bo w czasie zeszłorocznych premier był to materiał, w którym pokładałem duże nadzieje.

A tak konkretniej, to temat ani o Woob, ani Fuck Buttons, tylko o Ben Frost :D
Awatar użytkownika
Skaut
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7410
Rejestracja: 27-03-2004, 13:19

21-09-2014, 22:30

byrgh pisze:
Skaut pisze:No prośba, przecież właśnie ten cały "Ultrascope" dlatego jest bardzo dobry, że jest właśnie rozwleczony i filmowy. To brzmi jak ścieżka dzwiękowa do Blade Runner 2, gdyby kiedykolwiek coś takiego miało powstać.
Generalnie dopóki grają ten swój głębinowy ambient, wsiąkam. Na tytułowym poszli w klimaty, które nieszczególnie odpowiadają całej płycie. Zimmer pokrywa się wyłącznie z rozdmuchanymi blockbusterami, ma przyjemne momenty, ale takie skojarzenia nasunął mi ten pasaż. Mogłem oczywiście nie poznać się na zamierzonym koncepcie, który wraz z wejściem tego utworu puszcza mi w szwach. Po prostu najzwyczajniej w świecie rozwadnia mi się estetycznie.
bo ta płyta wymaga mega cierpliwości po prostu, ale warto się z nią zmierzyć. W tym roku pojawiła się "Ambient Disaster Movie" i to jest dopiero materiał nie do przeskoczenia. Na "Ultrascope" łatwiej wychwycić motyw przewodni, a tutaj całość jest taka jak okładka :D
byrgh pisze:
Skaut pisze:No prośba dwa, przecież "Slow Focus" jest równie dobra co "Tarot Sport" jeśli nie lepsza. Pięknie transowa, z elektronicznym futurystycznym, zmechanizowanym bitem, a jeśli taki "Sentients" Cię nie zachwyca, to wypada mi tylko stwierdzić że pierdolisz głupoty ;] O żadnym rozczarowaniu mowy nie ma.
Slow Focus trafia mnie w paru momentach, m.in. (chyba) w Sentients, ale jako całość nie broni się. Liczyłem na coś więcej, może miałem inne wyobrażenia, ale nie spełniło oczekiwań.
Jednak wrócę i ewentualnie przewartościuję własne poglądy, bo w czasie zeszłorocznych premier był to materiał, w którym pokładałem duże nadzieje.
Warto na pewno dać jej jeszcze szanse, bo to jeden z jaśniejszych punktów jeśli chodzi o rytmiczną elektronikę.
byrgh pisze: A tak konkretniej, to temat ani o Woob, ani Fuck Buttons, tylko o Ben Frost :D
oj tam, trzeba longinusowi temat rozkręcić.
Coś tam było! Człowiek!
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re:

23-09-2014, 12:29

Skaut pisze: Kangding Ray, Liars, Richard Pinhas & Oren Ambarchi, czy bvdub, też wybijają się mocno ponad przeciętną.
O, bardzo fajnie, że padły jakieś konkurencyjne nazwy, bo okazuje się, że nie wszystko jeszcze łyknąłem. Na przykład ten Richard Pinhas & Oren Ambarchi będzie mnie interesował w najbliższej przyszłości.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
streetcleaner
rasowy masterfulowicz
Posty: 2224
Rejestracja: 11-04-2006, 09:36

Re: BEN FROST - A U R O R A [2014]

06-10-2014, 00:22

Bardzo dobry jest ten nowy BEN FROST. Nie było łatwo wygłosić takiego zdania od początku, wydawał mi się nawet lekko przepitolony w porównaniu do szorstkich, poprzednich materiałów. Ale jednak ma w sobie ogromny magnetyzm i dużo poukrywanych smaków. Może nie przebije mojej ulubionej Theory of Machines, ale na pewno jest to duża i angażująca płyta.
W ubiegłym roku zrobił też parę soundtracków, warto sprawdzić, jak dla mnie Black Marrow to też bardzo mocna rzecz.
Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9917
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: BEN FROST - A U R O R A [2014]

06-10-2014, 16:03

streetcleaner pisze:lekko przepitolony
Jestem póki co na tym etapie :)
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
streetcleaner
rasowy masterfulowicz
Posty: 2224
Rejestracja: 11-04-2006, 09:36

Re: BEN FROST - A U R O R A [2014]

07-10-2014, 01:17

Dopiero za jakiś czas powinien pojawić się etap PIĘKNYCH PIOSENEK ;)
Awatar użytkownika
Kurt
rasowy masterfulowicz
Posty: 3179
Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
Lokalizacja: Łódź

Re: BEN FROST - A U R O R A [2014]

07-10-2014, 19:38

streetcleaner pisze:Dopiero za jakiś czas powinien pojawić się etap PIĘKNYCH PIOSENEK ;)
Mówisz? Bo u mnie na razie nie ma widoków na ten etap...
The madness and the damage done.
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: BEN FROST - A U R O R A [2014]

07-10-2014, 20:25

Drone pisze:
streetcleaner pisze:lekko przepitolony
Jestem póki co na tym etapie :)
Kurt pisze:
streetcleaner pisze:Dopiero za jakiś czas powinien pojawić się etap PIĘKNYCH PIOSENEK ;)
Mówisz? Bo u mnie na razie nie ma widoków na ten etap...
A tam, gadacie, towarzysze. Ta płyta jest majestatyczna, ale w żadnym wypadku nie ma na niej za dużo nut, ani tym bardziej melodii. Moim zdaniem ona pokazuje jak wiele ciekawych rzeczy można robić z noisem. Tak jak "Bermuda Drain" jakiś czas temu - tylko, że o dwie klasy wyżej. To dobry kierunek. Powiem szczerze, że już byłem zmęczony tym gatunkiem w jego undergroundowej wersji, gdzie nic ciekawego się nie działo, wszyscy potwornie się powtarzali, a płyty różniły się tylko tytułami i okładkami.

Zresztą ta tendencja działa w dwóch kierunkach. Z jednej strony do noise'u wkrada się więcej melodii, z drugiej zaś składniki tego gatunku coraz częściej pożyczane są do muzyki pop i ogólnie mainstreamowych gatunków (płyty clipping. i ostatni Kanye West). Frost po prostu wychodzi naprzeciw nadchodzącym zmianom.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Kurt
rasowy masterfulowicz
Posty: 3179
Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
Lokalizacja: Łódź

Re: BEN FROST - A U R O R A [2014]

07-10-2014, 21:11

No nie wiem, mnie to na razie nie kupiło. Ale dam temu jeszcze szansę, po takim wstępie jaki napisałeś, aż szkoda Twojej pracy ;)
The madness and the damage done.
ODPOWIEDZ