INMAZES – VOLA
2015 (w Polsce 2016), Mascot Records
*****
Parafrazując słowa Szekspira; „Dobrze się dzieje w państwie duńskim”. Młody zespół z Kopenhagi debiutuje albumem, który jest prawdziwym popisem kreatywności. Przy okazji Duńczycy udowadniają, że nie trzeba silić się na ponowne wymyślanie prochu, żeby zaskoczyć świeżą i dopracowaną od początku do końca muzyczną wizją.
Inmazes zawiera muzykę, która skutecznie opiera się zaszufladkowaniu, chociaż paradoksalnie jej komponenty stosunkowo łatwo można wyłuskać z tej precyzyjnie ułożonej dźwiękowej mozaiki. Bowiem już otwierający album
The Same War zawiera wszystkie elementy, które w rozmaitych proporcjach przewijają się przez całą płytę. Mamy zatem djent’owe riffy spod znaku Meshuggah lub Tesseract, niesamowity groove i niezwykle integralnie brzmiącą w tym kontekście nowoczesną elektronikę, przywodzącą na myśl dokonania Moderata. Klawiszowe motywy idealnie wpasowane są w zawiłe struktury rytmiczne, jak np. w
Stray The Skies lub
Starburn i - co charakterystyczne dla całego albumu - pomimo przebogatej faktury dźwiękowej, ani na moment nie pojawia się wrażenie przeładowania. Niezwykle umiejętne operowanie nastrojem wyróżnia
Owls, gdzie odhumanizowaną polirytmię zestawiono z delikatnymi fragmentami w stylu nowoczesnego prog-rocka, zaś przepiękny singlowy utwór
Emily osnuty jest wokół wysmakowanych brzmień elektronicznych, kojarzących się z przywołanym wcześniej Moderatem. Pomimo zaawansowanych rozwiązań formalnych i brzmieniowych, nie byłoby to wydawnictwo tym czym jest, gdyby nie znakomita warstwa wokalna. Bowiem zarówno futurystyczny
Feed The Creatures, iście euforyczny
Gutter Moon jak i fantastycznie rozbujany
A Stare Without Eyes charakteryzuje ta sama wyborna nośność. Dotyczy to zresztą większości utworów na
Inmazes. Całość materiału spięta jest klamrą w postaci oryginalnego brzmienia, o niezwykle spójnej palecie barw, zresztą bardzo dobrze korespondującą z okładką albumu.
Inmazes zawiera muzykę niewątpliwie zyskującą przy każdym kolejnym odsłuchu, a wychwytywanie kolejnych brzmieniowych i produkcyjnych niuansów, dostarcza niemałej satysfakcji.