JAROMIR NOHAVICA
: 05-01-2018, 09:25
Tematu nie ma, wiec zakładam. W zeszłym roku moja żonak, fanka tego czeskiego barda skutecznie zaraziła mnie jego twórczością. Moje wyobrażenie o piosenkach Nohavicy było takie, że gość tworzy piosenki dla emerytów, ale srogo się pomyliłem. Ten były alkoholik dość późno rozpoczął solowe nagrania (koniec lat 80ych) wcześniej pisząc piosenki dla innych artystów.
Na początku tylko on i gitara akustyczna, a od płyty "Divne Stoleti" już z całą rzeszą pomocnych mu muzyków. Wtedy też pojawił się w jego twóczosci pojawiła się heligonka (akordeon), z którym często jest kojarzony. W jego tworczości znajdziemy zarówno całą masę bardzo osobistych, szczerych i intymnych pieśni, jak sporą dawkę humoru.
Zapewne za najbardziej reprezentatywny materiał można uznać wspomniane "Divne Stoleti", ale kto chce troche mocniejszych i bardziej osobistych wrażeń to polecam moje ulubione "Mikymauzoleum" (1993) oraz "Tak Me Tu Mas" (2012). Obie urywają dupe przy samych jajach, a artyści pokroju Steve'a Von Tilla brzmia przy tym jak zmanierowane i "wymyślone" twory.
Odradzam natomiast albumy "Tri Cunici" (bajki dla dzieci) oraz ubiegłoroczną "Porubę" (popowe radiowe piosenki przeplatane szwejkowym humorem, bez składu i ładu).
Na zachetę mój ulubiony numer z dorobku Nohavicy, którego podobno BARDZO rzadko gra live (a grał w zeszłym roku we Wrocławiu):
[youtube][/youtube]
Na początku tylko on i gitara akustyczna, a od płyty "Divne Stoleti" już z całą rzeszą pomocnych mu muzyków. Wtedy też pojawił się w jego twóczosci pojawiła się heligonka (akordeon), z którym często jest kojarzony. W jego tworczości znajdziemy zarówno całą masę bardzo osobistych, szczerych i intymnych pieśni, jak sporą dawkę humoru.
Zapewne za najbardziej reprezentatywny materiał można uznać wspomniane "Divne Stoleti", ale kto chce troche mocniejszych i bardziej osobistych wrażeń to polecam moje ulubione "Mikymauzoleum" (1993) oraz "Tak Me Tu Mas" (2012). Obie urywają dupe przy samych jajach, a artyści pokroju Steve'a Von Tilla brzmia przy tym jak zmanierowane i "wymyślone" twory.
Odradzam natomiast albumy "Tri Cunici" (bajki dla dzieci) oraz ubiegłoroczną "Porubę" (popowe radiowe piosenki przeplatane szwejkowym humorem, bez składu i ładu).
Na zachetę mój ulubiony numer z dorobku Nohavicy, którego podobno BARDZO rzadko gra live (a grał w zeszłym roku we Wrocławiu):
[youtube][/youtube]