Strona 1 z 1

Loreena McKennitt

: 18-09-2022, 23:38
autor: ŚWIAT BEZ KOŃCA
Kolejny niemetalowy temat i krótka recenzja.

Obrazek

"The Wind that Shakes the barley" (2010, Quinlan Road)

Celtic/Irish folk z Irlandii. W 2010 roku Loreena najwyraźniej uznała, że osiągnęła to, co chciała jako artystka i że czas wyzbyć się silenia na cokolwiek, a czas na powrót do korzeni - i powróciła tam, skąd zaczęła na "Elemental", gdzie na okładce odegrała rolę ciotki z psychiatryka - czyli do irlandzkiej muzyki ludowej, którą przearanżowała po swojemu. W ten sposób powstał "Wind...", zachęcający we wkładce do poszukiwania własnych korzeni, jeśli tylko dusza tego pragnie w tej chwili. Nie ma na tej płycie absolutnie nic odkrywczego, ot, przearanżowane po swojemu tradycyjne utwory irlandzkie, dla wielu zresztą znane, ponieważ brały je na warsztat Dead Can Dance, Cruachan i wiele innych. Kameralna, luźna, niewymuszona płyta będąca przystankiem pomiędzy bardziej przemyślanymi pracami.

Re: Loreena McKennitt

: 19-09-2022, 09:30
autor: trup
Dawno temu, ale miałem taki moment w życiu że zasłuchiwałem się "The Book of Secrets". W ciągu dnia potrafiłem słuchać tej płyty kilkanaście razy. Te opowieści w każdym utworze i muzyka, to było jak taki trochę magiczny audiobook.
"the Mask and the Mirror" też ale już mniej.

Może to dziwne, ale po inne nie sięgałem. Może z raz czy dwa... ale jest okazja to sobie posłucham.

Re: Loreena McKennitt

: 20-09-2022, 00:10
autor: Sgt. Barnes
Swego czasu bardzo lubiłem, ale usłyszałem Medieaval Babes i mi trochę przeszło. Muszę wrócić do tematu.

Re: Loreena McKennitt

: 08-01-2023, 23:13
autor: ŚWIAT BEZ KOŃCA
Obrazek

Zimowa sesja roku 1995 we współpracy z grupą znanych Loreenie muzyków, eksplorująca znane i mniej znane kolędy i piosenki bożonarodzeniowe. Spędziłem z tą płytą pół dnia i muszę powiedzieć, że jestem dość rozczarowany. To raczej EP niż płyta, jednak w założeniu miał to chyba być irlandzko-świąteczny album, który dobrze by się sprzedawał, bez żadnych wyraźnych ambicji czy napełniony oryginalnym duchem, ot, pastorałki z ładnym wokalem. Stanie się prawdopodobnie najrzadziej puszczaną przeze mnie płytą Loreeny. Rozczarowanie.