Strona 5 z 10

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 04-09-2011, 03:22
autor: mad
vvorldvvithoutshit pisze:Nirvana to świetna muzyka, Kurt był zajebiście szczerym muzykiem i wkładał w muzykę całe swoje serce, ale od jakiegoś czasu nie mam ochoty już słuchać takiej muzyki. Kto wie, może kiedyś wrócę do którejś płyty, ale póki co to dla mnie muzyczna przeszłość. I tyle w temacie.
Właśnie tak. Nirvana swoje znaczące miejsce w historii ma, co nie znaczy, że ja muszę podniecać się jej płytami. Kiedyś przez parę tygodni miałem Nevermind, ale szybko na coś wymieniłem. W zasadzie zamiast Nirvany można by wkleić tu nazwy innych klasyków (nawet The Beatles czy Rolling Stones). Nikt o zdrowych zmysłach nie podważy zasług, ale nie znaczy to, że namiętność przetrwała próbę czasu. Nie przetrwała, co najwyżej przepoczwarzyła się w sentyment.

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 04-09-2011, 11:55
autor: longinus696
Jak miałeś tę płytę zaledwie przez kilka tygodni, to co możesz dziś o niej powiedzieć? Wierzchnią zawartość płyty poznaje się stosunkowo szybko, ale stosunek do niej utrwala się na przestrzeni miesięcy, a nawet lat - podczas obcowania z nią w różnych sytuacjach (to coś jak umawianie się z kobietą; z jedną jesteś 3 miechy, z inną 3 lata, a z inną całe życie, tylko, że w przypadku płyt panuje poligamia oczywiście :-) ). Nie mówię, że każdy album jest wart takiego zachodu, ale w końcu "Nevermind" to nie jakaś sezonowa sensacja, tylko rzecz, która stała się manifestem pewnego pokolenia - jedna z najważniejszych płyt lat 90-tych i jeden z ostatnich rockowych albumów, które naprawdę coś znaczyły i coś zmieniały (w muzyce i w społeczeństwie).

Dla mnie ta płyta jest wciąż aktualna, jako porcja dobrej muzyki. Żaden dźwięk na niej zawarty się nie zdezaktualizował (w przeciwieństwie do wielu - rzekomo kultowych - płyt metalowych, które dzisiaj śmierdzą tanim kiczem na kilometr - jak wczesne Emperory i inne Arcturusy). Bo to muzyka ŚWIATOWA - rzecz o dużej klasie - przekraczająca swoją niszę gatunkową oraz granice miasta czy państwa, w którym powstała, bo przecież docierająca do ludzi na całym niemal świecie (mimo ich różnej mentalności). Tak jak dawniej płyty właśnie The Beatles i The Rolling Stones - niektóre z nich do dziś oddziałują, mimo upływu czasu (dyskografii Stonesów, na której się wychowałem, słucham dzisiaj częściej niż jakiegokolwiek podziemnego metalu, który najczęściej jest zwyczajnie zbyt ograniczony, jako komunikat, by wyjść poza swoje malutkie getto), więc prawdę mówiąc dziwię się Tobie i temu co mówisz, ale może powinieneś powrócić do odsłuchu "Nevermind" i innych płyt Nirvany, aby sprawdzić czy nie zrewidujesz swojego stosunku do tej muzyki.

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 04-09-2011, 12:18
autor: [V]
ha,Longinus samą prawde napisał. a temat cyklicznie jest brany na tapete hehe

viewtopic.php?f=37&t=9141&p=494750#p494750

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 04-09-2011, 12:33
autor: mad
Nie no, bez jaj. To że miałem Nevermind parę tygodni nie znaczy, że słabo znam zawartość. Sam rozumiesz...
Płytę znam bardzo dobrze, pewnie jak każdy inny forumowicz. Tej płyty nie można nie znać, nie da się. Również nie odmawiam znaczenia Nirvanie (bo przecież nie mówimy tylko o Nevermind) - ale cóż... Naprawdę nie dopuszczasz do świadomości, że ktoś świadomie już do takiej muzyki nie wraca, że nie jest ona już dla kogoś ważna TERAZ? Może jeszcze kiedyś... kto wie. Nigdy nie mówi się "nigdy".
Jeżeli pominiemy cały aspekt socjologiczny Nirvany, wszystkie ochy i achy nad tym, jaki wpływ wywarli na muzykę i takie tam standardowe ukłony - a skupimy się na samych dźwiękach, dojdziemy do wniosku, że jest to muza cholernie prosta, bardzo łatwa w odbiorze. Sądzisz, że gdybym po paru latach zapuścił którąś z płyt Nirvany, to nagle by mnie coś oświeciło, coś by mną wstrząsnęło? Że jest tam jakieś drugie, trzecie dno? Sorki, ale nie wierzę w takie bajeczki i zachowując do Nirvany należny szacunek, wolę jednak szukać fascynacji muzycznych gdzie indziej.
Znam jakąś połowę płyt Rolling Stones i wszystkie z regularnej dyskografii The Beatles - celowo podałem te przykłady. W zasadzie już do nich nie wracam, chociaż przecież szacunek pozostaje. Mamoń lubił te filmy, które już widział, ja wolę ciągle poszukiwać, nawet jeśli po drodze trafi się na niezłe bagno...
I przyznaję, że dobrze mi korzystać z wiedzy forumowiczów masterfulla.

: 04-09-2011, 12:42
autor: Skaut
mad pisze: Jeżeli pominiemy cały aspekt socjologiczny Nirvany, wszystkie ochy i achy nad tym, jaki wpływ wywarli na muzykę i takie tam standardowe ukłony - a skupimy się na samych dźwiękach, dojdziemy do wniosku, że jest to muza cholernie prosta, bardzo łatwa w odbiorze.
A grunge to niby skomplikowana muzyka jest?
Mam wrażenie mad, że na siłę szukasz skomplikowania w dźwiękach. A przecież w tym przypadku nie o to chodzi.

Tak nawiązując do "skomplikowania" muzyki, obadałeś już?
viewtopic.php?f=36&t=10676&p=676733&hilit=fire#p676733

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 04-09-2011, 13:21
autor: longinus696
mad pisze:Nie no, bez jaj. To że miałem Nevermind parę tygodni nie znaczy, że słabo znam zawartość. Sam rozumiesz...
Płytę znam bardzo dobrze, pewnie jak każdy inny forumowicz. Tej płyty nie można nie znać, nie da się.
Nie mówiłem, że jej nie znasz. Zasugerowałem tylko, że jeśli miałeś ją przez kilka tygodni, to być może nie dałeś szansy aby ta płyta "zadziałała" w innym czasie, w momencie, gdy zmieniła się Twoja mentalność, Twój gust, podejście do muzyki. Poznawanie muzyki to wbrew pozorom rzecz skomplikowana.
mad pisze:Jeżeli pominiemy cały aspekt socjologiczny Nirvany, wszystkie ochy i achy nad tym, jaki wpływ wywarli na muzykę i takie tam standardowe ukłony - a skupimy się na samych dźwiękach, dojdziemy do wniosku, że jest to muza cholernie prosta, bardzo łatwa w odbiorze. Sądzisz, że gdybym po paru latach zapuścił którąś z płyt Nirvany, to nagle by mnie coś oświeciło, coś by mną wstrząsnęło? Że jest tam jakieś drugie, trzecie dno? Sorki, ale nie wierzę w takie bajeczki i zachowując do Nirvany należny szacunek, wolę jednak szukać fascynacji muzycznych gdzie indziej.
To, że muzyka ma prostą, piosenkową konstrukcję, nie znaczy, że nie ma nic więcej do odkrycia. Gdy słuchasz muzyki to po którymś tam razie zaczynasz zwracać uwagę na rzeczy, które wcześniej Ci umykały. Zwłaszcza gdy wrócisz do płyty po kilku miesiącach czy nawet latach - gdy wrócisz do niej po płytach, które nauczyły Cię SŁYSZEĆ rzeczy, których wcześniej usłyszeć nie mogłeś. Jak odsłuchiwałem Nirvanę po raz pierwszy, to łapałem tylko jej piosenkową strukturę, dopiero potem zacząłem dostrzegać brud w gitarach, specyficzne brzmienie. Jeszcze później nauczyłem się umiejscawiać cechy stylistyczne w ramach gatunku i epoki (grunge i noise-rock zdobywały rynek niemal równocześnie), potem wpływy z wcześniejszych lat. To wszystko składa się na pełny odbiór płyty i sprawia, że słyszysz coraz więcej niuansów.
mad pisze:Znam jakąś połowę płyt Rolling Stones i wszystkie z regularnej dyskografii The Beatles - celowo podałem te przykłady. W zasadzie już do nich nie wracam, chociaż przecież szacunek pozostaje. Mamoń lubił te filmy, które już widział, ja wolę ciągle poszukiwać, nawet jeśli po drodze trafi się na niezłe bagno...
Ale ja mam tak, że kocham muzykę, którą już słyszałem i zupełnie nie przeszkadza mi to w ciągłych poszukiwaniach i kolejnych ekscytujących odkryciach. Ba, zgodnie z tym, co napisałem wyżej, na nowo odkrywam muzykę, którą - jak mi się wydawało - znałem bardzo dobrze.

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 04-09-2011, 16:19
autor: mad
Niech ci będzie, naprawdę masz rację. Prawie.
Powiem jeszcze tylko tak: jak ma zachwycać, jak nie zachwyca? No nie kręci i nic na to nie poradzę. Nirvana wielkim zespołem BYŁA.
Ale się zmyła. U mnie, dla mnie oczywiście.

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 04-09-2011, 18:04
autor: Wujek Lucyferiusz
Spoko. Ale Bleach i In Utero, a w roli wisienki na torcie U.i.NY trudno nazwać płytami gwiazdorskimi i masowymi. Może stały się MASOWE, ale jedynie dzięki zawartym na nich dźwiękom. A gdybyś dał szansę Nirvanie dzięki debiutowi i Usterce? Śmiem twierdzić, że sporo byś zyskał, jeśli nie masz odrazy do rzeczy "surowych". To natomiast moja opinia i możesz ją olać oczywiście. ;))
Pozdrowienia.

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 04-09-2011, 22:09
autor: mad
Zgadzam się jak najbardziej, nie zamierzam olewać. Jeśli miałbym kiedyś wrócić do Nirvany, na fali sentymentu jakiegoś albo coś w tym stylu, to na pewno zacząłbym od końca.

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 06-09-2011, 12:45
autor: Xapapote
ważny bend. w zasadzie wszystkie płyty są bardzo dobre. to, że zostali wypromowani na "głos pokolenia X" i że plecakowcy się obnoszą z logo nirwany nie wpływa na jakość muzy. dawno nie słuchałem, w przyszłym miesiącu kupię sobie boxa.

no i fajne piosenki grali

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 06-09-2011, 13:08
autor: antek_cryst
( Tak w kontekście rozmowy o końcu muzyki z sąsiedniego działu ) Nirvana i wybuchła przy jej współudziale eksplozja grunge to był ostatni duży zamęt w muzyce ostro-gitarowej. Można pluć, że Nevermind było komercyjne takie siakie owakie, ale to dzięki owej komercyjności, dzięki mega chwytliwemu "Smells..." media udostępniły czas antenowy zespołom, które w innych okolicznościach nigdy nie wypłynęłyby na szersze wody. Owszem, zjawisko zostało szybko rozwodnione przez szołbiz i dzieciarnię ze sztruksowymi plecakami, ale to dzięki Nirvanie i jej neurotycznemu pop-hałasowi mieliśmy to całe zamieszanie z początku lat 90. Ostatnie większe zamieszanie w muzyce rockowej.

Moim zdaniem, choćby dlatego, czapki przed nimi uchylić trzeba. Można lubić/ nie lubić ale nie da się odebrać jej wpływu, jaki wywarła na muzykę rockową.

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 01-10-2011, 07:17
autor: 535
Z Nirvaną mam taki "problem", że ich twórczość funkcjonowała równolegle z niezwykle gorącym okresem. Wiecie o czym myślę:) Płyty których dostarczała nam pierwsza połowa lat 90-tych powodowały, iż znajdowałem się, w stanie permanentnej "nirwany".

Zespół zdecydowanie do odświeżenia, bez tej całej przaśnej otoczki i nadbudowy.

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 01-10-2011, 13:49
autor: Shaimar
Jeśli ktoś chce odświeżyć sobie ten zespół, to polecam na pierwszy ruszt wrzucić album, o którym nie mówi się zbyt często - "Live at Reading". Brzmienie, choć jest podobne do tego z "Nevermind", to jednak mniej wypolerowane, nieco brudu się tu wkradło. Nie mówię, że to radykalna różnica, jednak to miły smaczek dla kogoś, kto jest zmęczony "Nevermind". Kompozycje przez to nabrały nieco świeżości. Muzycznie piosenki są bardzo wierne oryginałom, więc zaskoczenia w tej kwestii nie powinno być. Miło się tego słucha, z live'ów Nirvany to i "Unplugged" zaspokajają w zupełności.

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 16-11-2011, 19:34
autor: nightspiryt
a u ex-dupeczki kurta wszystko po staremu



i tak przy okazji: ja Hole wciąż uwielbiam i polecam każdemu lubi/lubił Nirvanę

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 17-11-2011, 10:50
autor: Riven
co za zgorzkniala stara kurwa

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 18-11-2011, 17:05
autor: Maria Konopnicka
Nie wiem o czym tu piszecie - przeczytam później - ale od siebie napiszę, że "Nevermind" jest bodaj najważniejszą płytą rockową lat 90-tych. A moją ulubioną płytą jest In Utero. Oczywiście nie słucham ich od lat - choć obie wspomniane płyty nabyłem na winylach :)

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 18-11-2011, 17:33
autor: nightspiryt
Riven pisze:co za zgorzkniala stara kurwa
no właśnie wszystko tylko nie "stara". ona nic a nic się nie zmieniła mimo upływu lat, terapii, psychologów... jakby nie patrzeć prawdziwie rock&rollowa kobieta. fuck you & "wszyscy się pierdolcie" attitude na całego - zupełne przeciwieństwo kurta "i hate myself and i want to die ;( " cobaina.

no a jakby nie patrzeć to kurt zachował się jak ostatnia pizda zabijając się w czasie kiedy miał małe dziecko

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 18-11-2011, 17:37
autor: Riven
przeciez to ona go zastrzelila!!!



:D

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 18-11-2011, 18:58
autor: KreatoR
vvorldvvithoutshit pisze:ona nic a nic się nie zmieniła mimo upływu lat, terapii, psychologów... jakby nie patrzeć prawdziwie rock&rollowa kobieta. fuck you & "wszyscy się pierdolcie" attitude na całego - zupełne przeciwieństwo kurta "i hate myself and i want to die ;( " cobaina.
Coś Cię pogięło, takie "American Sweetheart" to bardziej Doda niż Marianne Faithfull. Od razu zaznaczam, że nie znam ani jednej płyty Hole, które pierdole, bo dawała dupala Billy'emu Corganowi żeby pomógł jej napisać i wyprodukować którąś z nich po śmierci Kurta. Żeby chociaż ładna była, a to przecież i brzydkie i głupie.
Maria Konopnicka pisze:"Nevermind" jest bodaj najważniejszą płytą rockową lat 90-tych.
Krytycy wiele mądrych rzeczy piszą ale w tym wypadku należy się z nimi zgodzić.
Maria Konopnicka pisze:moją ulubioną płytą jest In Utero.
Mój czarnuch od Nirvany:)

Re: Sąd Kapturowy: Nirvana

: 18-11-2011, 19:16
autor: nightspiryt
KreatoR pisze:
vvorldvvithoutshit pisze:ona nic a nic się nie zmieniła mimo upływu lat, terapii, psychologów... jakby nie patrzeć prawdziwie rock&rollowa kobieta. fuck you & "wszyscy się pierdolcie" attitude na całego - zupełne przeciwieństwo kurta "i hate myself and i want to die ;( " cobaina.
Coś Cię pogięło, takie "American Sweetheart" to bardziej Doda niż Marianne Faithfull. Od razu zaznaczam, że nie znam ani jednej płyty Hole, które pierdole, bo dawała dupala Billy'emu Corganowi żeby pomógł jej napisać i wyprodukować którąś z nich po śmierci Kurta. Żeby chociaż ładna była, a to przecież i brzydkie i głupie.
America's Sweetheart to przecież śmierdząca kupa, nawet Courtney Ci to powie :) Hole to przede wszystkim trzy longplay'e z Live Through This na czele. co mnie to obchodzi komu dawała dupy, wszystko jest dozwolone jeśli ma wyjść z tego dobra muzyka ;))))
a wszelka zdzirowatość tylko potwierdza jej autentyzm. od samego początku była kontrowersyjna i nie spuszcza z tonu mimo lat. taki euronymous pewnie w jej wieku otworzyłby fundację charytatywną, dokarmiał kotka z sąsiedztwa i chodził po domu w bamboszach oraz czerwonym szlafroczku, tymczasem ona dochodzi do 50 i wciąż jest wkurwiona i nie przebiera w środkach