
CRIPPLED BLACK PHOENIX to bez wątpienia jeden z najciekawszych i najczęściej słuchanych przeze mnie zespołów jakie mi polecono i tu wielkie dzięki dla Tricepsa, za "skatowan(i obecnym w sumie też), bo przyznam się że cholernie często do niej wracam. Debiut jest równie udany, ale takiego kuku jakie mi zrobiła dwójka mało który album robi. "Embryonic" THE FLAMING LIPS był/jest świetnym krążkiem, ROME jest równie genialne, choć w ostatnim mimo zakupu na oryginale (jak to jest genialnie wydany album!) nadal mi coś nie do końca gra, tak w przypadku CRIPPLED BLACK PHOENIX nie widzę słabych punktów, od pierwszego do najnowszego krążka glebią.
... nie będę się tu więcej rozpisywał a nowej płycie, bo na razie za mną tylko kilkanaście przesłuchań, ale wiem że obcować z nią będę jeszcze nie przez jeden wieczór czy popołudnie;