PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox
- Maleficio
- zahartowany metalizator
- Posty: 5311
- Rejestracja: 13-11-2005, 14:38
- Lokalizacja: Sjakk Matt Jesu Krist
- Kontakt:
PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
Współczesnego heavy metalu słucham bardzo mało - wychodzę z założenia, że ten gatunek skończył się w połowie lat 80-tych, a późniejsze dobre płyty to raczej wyjątki potwierdzające tę prawidłowość. Oczywiście jest kilka kapel heavy metalowych, których nowe płyty śledzę na bieżąco - czasami się skuszę i dam szansę jakiejś nowej kapeli, która zbiera entuzjastyczne recenzje. Zwykle jednak kończy się na rozczarowaniu i w porównaniu z tym co nagrywało się w latach 80-tych okazuje się, że nawet VII liga z tamtych czasów robi mi lepiej niż współczesna super grupa z photoshopowym smokiem na okładce.
W tym roku wielu płyt heavy metalowych nie słyszałem - trafił się dość przyzwoity Gamma Ray (jednak zbyt mało przyzwoity bym go przesłuchał więcej niż raz), do bólu przeciętny Grave Digger, żenująca nowa płyta Halforda, dobry Iron Maiden i więcej niż dobry Accept. W zasadzie to byłem już przekonany, że najnowszy krążek Accept bez mrugnięcia okiem będę mógł opatrzyć tytułem "ALBUM ROKU 2011 w kategorii heavy metal".
Właśnie siedzę sobie w domku - na półce stoi 37 zafoliowanych nowości (m.in. takie cudeńka jak Electric Wizard, Atheist, Melechest, Solace, Forbidden, Flotsam And Jetsam...), a ja już piąty czy szósty raz wałkuję "Days Of Defiance" i nie mogę uwierzyć w to co słyszę. Tak znakomitego albumu w tej stylistyce nie słyszałem od lat. Brzmi potężnie, wyraziście, przestrzennie i nowocześnie - żadnych retro-wycieczek, silenia się na stare brzmienie, czy nachalnych cytatów z mistrzów. Dużo melodii, znakomitych rifów, błyskotliwych solówek (właśnie leci początek SKG i mam ciary na plecach), każdy utwór tętni własnym życiem - płyta jest spójna, ale nie zlewa się w jedną całość, jak to często bywa w tym gatunku. Wokale śpiewane i melodyjne, ale nie ma w nich żadnej odpychającej słodyczy, która często zniechęca do współczesnego heavy metalu. Ok - mamy chujową okładkę, fotę wymuskanych gości, a na tle photoshopowego, czerwonego nieba, pewnie też infantylne głupawe teksty (choć nie wiem, bo nie czytałem). ale to w sumie żaden mankament - bo płyta jest rewelacyjna. Wiem, że na tym forum większość z Was heavy metal ma w dupie, ale pomyślałem sobie, że jeśli nawet jedna osoba, dzięki temu tematowi zapozna się z "Days of Defiance" i pokocha ten krążek, to warto poświęcić kilka minut i coś na jego temat wklepać.
Cóż za świeży, wspaniały album! Takie płyty przywracają wiarę w ten gatunek! Oczywiście... to taki mały żart:) Ta płyta to coś zupełnie innego:) Ale jakoś chciałem zacytować klasyka bo lubię jego posty.
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
skąd ta przeklejka?
- beastov23
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1303
- Rejestracja: 16-08-2008, 14:17
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
http://masterful-magazine.com/forum/vie ... =13&t=9740twoja_stara_trotzky pisze:skąd ta przeklejka?
maximum walrus yields maximum walrus
:3
:3
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9022
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
ja pierdolę, po kilku początkowych zdaniach kopara mi opadła i przecierałem oczy ze zdumienia :D na szczęście szybko wszystko się wyjaśniło
- Skaut
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7410
- Rejestracja: 27-03-2004, 13:19
aż tak dobrze jest na "Let England Shake"?Maleficio pisze: nie mogę uwierzyć w to co słyszę. Tak znakomitego albumu w tej stylistyce nie słyszałem od lat. Brzmi potężnie, wyraziście, przestrzennie i nowocześnie - żadnych retro-wycieczek, silenia się na stare brzmienie, czy nachalnych cytatów z mistrzów. Dużo melodii, znakomitych rifów, błyskotliwych solówek (właśnie leci początek SKG i mam ciary na plecach), każdy utwór tętni własnym życiem - płyta jest spójna, ale nie zlewa się w jedną całość, jak to często bywa w tym gatunku. Wokale śpiewane i melodyjne, ale nie ma w nich żadnej odpychającej słodyczy, która często zniechęca do współczesnego heavy metalu.
Coś tam było! Człowiek!
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2218
- Rejestracja: 11-04-2006, 09:36
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
Jest bardzo dobrze, świetny album. Jedynie 2 ostatnie numery mi nie pasują do całości.
- Wasyl
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1529
- Rejestracja: 09-03-2007, 13:44
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
Rzeczywiście niezły. Skłania do kolejnych przesłuchań. Tych dwóch ostatnich na razie bym się nie czepiał.
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
PJ Bush, Kate Harvey, PJ Bjork, KB Bjork, Kate Bjork.... no ale słucha się świetnie ;)
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
zajebista płyta. maleficio trafił wieloryba ;)
- Skaut
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7410
- Rejestracja: 27-03-2004, 13:19
- Glene
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1643
- Rejestracja: 03-12-2009, 22:45
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
Swietna plyta, wciaga bey reszty. Przed ostatni kawalek rzecyzwiscie brzmi jak U2 gdy gralo z chorem gospel.
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
kurde, od kilku dni chcę coś napisać o tym przezajebistym krążku i ciągle to odkładam, bo siedzę i słucham go jak głupi ;)
Generalnie brzmi to wszystko jak PJ Harvey odkrywająca England's Hidden Reverse lub, jak kto woli, jak neofolk wchodzący do mainstreamu. chociaż, oczywiście, jest to znacznie bardziej wielopłaszczyznowe, niż takie określenie mogłoby to sugerować, bo unosi się nad tym wszystkim duch 50 lat brytyjskiego undergroundu. ta płyta jest wręcz idealnie wypośrodkowana między eksperymentem a popową wrażliwością. to jest kurewsko rzadki przypadek. no ale jak spojrzeć na nazwiska... poza samą Polly są tu głównie trzy inne osoby, w tym Mick Harvey (DLA DYLETANTÓW: The Birthday Party, Nick Cave and the Bad Seeds, Crime and the City Solution) i Flood (DLA DYLETANTÓW: człowiek, który wyprodukował m.in. debiut Cave'a, a zaczynał od hałasów w rodzaju Psychic TV, tyle, że od lat jest jednym z najbardziej cenionych producentów na świecie i ma w CV takie cuda, jak Joshua Tree, Songs of Faith and Devotion czy The Downward Spiral). i to właśnie brzmienie jest tym, co najbardziej tu rozpierdala. Całość została nagrana w XIX-wiecznym kościele i dokładnie tak brzmi. Przestrzeń, przestrzeń i jeszcze raz przestrzeń. Idealne tło do rozprawy ze współczesną historią Wielkiej Brytanii. No właśnie, ta płyta to też teksty. Wojna. Anglia. Anglia, wojna. Wojna, Anglia. PJ jest monotematyczna do bólu. Wszystko jest tu jednak tak subtelne, eteryczne i mało dosłowne, że nic nie razi, wręcz przeciwnie. Jest to w chuj przekonujące. i zwyczajnie piękne. kompletnie oszalałem na punkcie tej płyty. ostatnio raz zdarzyło mi się to przy okazji Embryonic. ten wieloryb jest równie wielki.
Generalnie brzmi to wszystko jak PJ Harvey odkrywająca England's Hidden Reverse lub, jak kto woli, jak neofolk wchodzący do mainstreamu. chociaż, oczywiście, jest to znacznie bardziej wielopłaszczyznowe, niż takie określenie mogłoby to sugerować, bo unosi się nad tym wszystkim duch 50 lat brytyjskiego undergroundu. ta płyta jest wręcz idealnie wypośrodkowana między eksperymentem a popową wrażliwością. to jest kurewsko rzadki przypadek. no ale jak spojrzeć na nazwiska... poza samą Polly są tu głównie trzy inne osoby, w tym Mick Harvey (DLA DYLETANTÓW: The Birthday Party, Nick Cave and the Bad Seeds, Crime and the City Solution) i Flood (DLA DYLETANTÓW: człowiek, który wyprodukował m.in. debiut Cave'a, a zaczynał od hałasów w rodzaju Psychic TV, tyle, że od lat jest jednym z najbardziej cenionych producentów na świecie i ma w CV takie cuda, jak Joshua Tree, Songs of Faith and Devotion czy The Downward Spiral). i to właśnie brzmienie jest tym, co najbardziej tu rozpierdala. Całość została nagrana w XIX-wiecznym kościele i dokładnie tak brzmi. Przestrzeń, przestrzeń i jeszcze raz przestrzeń. Idealne tło do rozprawy ze współczesną historią Wielkiej Brytanii. No właśnie, ta płyta to też teksty. Wojna. Anglia. Anglia, wojna. Wojna, Anglia. PJ jest monotematyczna do bólu. Wszystko jest tu jednak tak subtelne, eteryczne i mało dosłowne, że nic nie razi, wręcz przeciwnie. Jest to w chuj przekonujące. i zwyczajnie piękne. kompletnie oszalałem na punkcie tej płyty. ostatnio raz zdarzyło mi się to przy okazji Embryonic. ten wieloryb jest równie wielki.
- Ihasan
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2388
- Rejestracja: 15-03-2006, 23:53
- Lokalizacja: East Prussia
- Kontakt:
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
w sumie i tak miałem się z tym zapoznać po poście Maleficio, ale powyższy cytat mnie do tego przekonał jeszcze bardziej ;)twoja_stara_trotzky pisze: (DLA DYLETANTÓW: The Birthday Party, Nick Cave and the Bad Seeds, Crime and the City Solution) i Flood (DLA DYLETANTÓW: człowiek, który wyprodukował m.in. debiut Cave'a, a zaczynał od hałasów w rodzaju Psychic TV, tyle, że od lat jest jednym z najbardziej cenionych producentów na świecie i ma w CV takie cuda, jak Joshua Tree, Songs of Faith and Devotion czy The Downward Spiral).
- ultravox
- zahartowany metalizator
- Posty: 5081
- Rejestracja: 31-08-2006, 23:09
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
Oj, narobiliście mi smaka na ten album. Ostatnia płyta była rewelacyjna, więc liczę, że i tym razem będzie co najmniej bardzo dobrze.
- zekke
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1873
- Rejestracja: 03-08-2006, 16:01
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
srednia, nierowna w huj plyta. jedne z najbardziej irytujacych piskliwych wokali jakie przyszlo jej nagrac (te pojekiwania brzmialy lepiej na demowkach gdy byla odpowiednio mlodsza) . drazniace patenty muzyczne, praktycznie przez caly album jednostajne emocje, monotematycznosc. wrzucenie trabek w the glorious land to chyba najbardziej wkurwiajaca rzecz jaka slyszalem od x czasu. Koncowka plyty to straszna kupa.
nie podoba mi sie kompletnie te wcielenie, wolalem ja w innych wersjach.
nie podoba mi sie kompletnie te wcielenie, wolalem ja w innych wersjach.
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
a właśnie, zapomniałem dodać, że trąbki w the glorious land to jest czysty orgazm ;)
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2218
- Rejestracja: 11-04-2006, 09:36
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
Tak sobie słucham i się zastanawiam czy Polly zna Volk Słoweńców ;)
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
też mam takie skojarzenia ;)
- zekke
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1873
- Rejestracja: 03-08-2006, 16:01
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
nie, pewnie nie ma pojecia : ))))). : DDD : ).
- Glene
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1643
- Rejestracja: 03-12-2009, 22:45
Re: PJ HARVEY - LET ENGLAND SHAKE
Brzmienie rzeczywiscie jest cudowne i powoduje, ze mysli biegna w strone przelomu XIX/XX wieku. Po paru przesluchaniach na usta cisnelo mi sie bardzo podobne zdanie, ktore napisal Trocki o neofolku wchodzacym do mainstreamu.