KREATOR - Outcast (1997)

chronologiczna pralnia - czyli co dziobały wróbelki żeby wyrosnąć na orłów

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed, Skaut

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10125
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

KREATOR - Outcast (1997)

26-08-2024, 18:33

Obrazek

Rok 1997 nie był dla metalu szczególnie zjawiskowy, a zwłaszcza dla thrash metalu. Wiele zespołów, które wcześniej przekraczało granice ekstremy, zagubiło się w latach 90-tych, nie wiedząc, gdzie dalej pójść. Taką zagubioną właśnie płytą jest "Outcast" - płyta daleka od szczytów zespołu, meandrująca gdzieś pomiędzy ciągle tlącym się w duszy ogniem a swoimi muzycznymi czasami i pokazująca, że częściej niż się zdaje, ludzie nie mają odwagi być sobą w najprostszy możliwy sposób, myśląc za dużo i rozglądając się, zamiast zamknąć oczy i zrobić swoje.

Po "Cause for Conflict" z zespołu odeszła połowa składu, w tym Frank Blackfire, a zamiast nic przyszli Vetterli z Coroner oraz powrócił Ventor, którzy wydają się nieco wykluczać nawzajem, bo Ventor do tego momentu prezentował się jak teutońska maszyna do zabijania, a Vetterli prezentował bardziej wymyślną stronę thrashu, i co ciekawe - żadnej z tych cech na albumie nie słychać. Nie jest on ani szczególnie brutalny, ani szczególnie wymyślny.

"Outcast" trafił w coś w rodzaju metalu środka i był świetnym przykładem metalowego zagubienia tamtych lat. Brzmienie stało się zaokrąglone, a studiowe filtry odsiały siarkę pierwszych płyt w zupełności. Jest to wciąż thrash metal, ale w lekkiej, łatwo strawialnej formie niemal piosenkowej, z refrenami w większości prostymi niczym u Sodom, którzy uwielbiają wywrzaskiwać tytuł kawałka w kółko. Dzięki temu już po jednym czy dwóch odtworzeniach w głowie powinny zostać "Phobia", "Enemy Unseen", "Black Sunrise" (stanowiący cichą zapowiedź "Endoramy"), "Leave this world behind" czy tytułowy "Outcast".

Oprawie graficznej zebrało się nieprawdopodobnie i poleciało dużo przykrych słów, chociaż powód z perspektywy czasu wydaje się niejasny. Jest to nieodrodne dziecko swoich czasów i podobnie jak muzyka, pasowałby świetnie do Quake'a II.

Ktoś porównał "Outcast" do Metallikowego "Black Albumu" i chociaż w pierwszej chwili wydało mi się to dziwne, to jednak po zastanowieniu się widzę podobieństwa piosenkowości, łatwostrawności i pójścia trochę za daleko w obietnicę łatwego zapłacenia za rachunki, jeśli tylko płyta trafi do wielu odbiorców.
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
ekkoszolomom
mipe01
rozkręca się
Posty: 77
Rejestracja: 20-02-2018, 13:32

Re: KREATOR - Outcast (1997)

26-08-2024, 18:43

Najlepsze, że Cause for Conflict wg mnie to był świetny album - wściekły, mocny i nowoczesny. Wydawałoby się, że to jest droga, którą powinien iść Kreator ogólnie thrash w tamtych czasach. No ale stało się inaczej. I w sumie nie ma co się dziwić - taka anegdotka - w tamtym czasie całą rodziną wyjechaliśmy na kilka lat do Francji. I jak dziś pamiętam relację w lokalnym Metal Hammerze z koncertu Kreator w Paryżu po wydaniu Cause for Conflict - na sali było 20 osób! Za to po wydaniu Outcast, Kreator grał trasę z Dimmu Borgir na supporcie w grudniu 1997. To był mój pierwszy koncert Niemców. I tutaj już La Locomotive była pełna. Pytanie tylko na ile była to też kwestia nadchodzącej eksplozji popularności Dimmu.
Awatar użytkownika
dzik
zahartowany metalizator
Posty: 3351
Rejestracja: 21-12-2010, 15:52
Lokalizacja: Połaniec

Re: KREATOR - Outcast (1997)

26-08-2024, 21:50

Lubię Outcast. A 1997 to świetny rok dla Metalu. :jezyk:
dobry kościół to kościół spalony
est
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9137
Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
Lokalizacja: Trockenwald

Re: KREATOR - Outcast (1997)

26-08-2024, 22:10

1998 lepszy, ale ale też lubię Outcast.
Awatar użytkownika
Żułek
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 13862
Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
Lokalizacja: from hell

Re: KREATOR - Outcast (1997)

26-08-2024, 22:26

ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze:
26-08-2024, 18:33
Jest to wciąż thrash metal, ale w lekkiej, łatwo strawialnej formie niemal piosenkowej, z refrenami w większości prostymi niczym u Sodom, którzy uwielbiają wywrzaskiwać tytuł kawałka w kółko.
co ? Obrazek
no wiesz co ? aż mi smutno się zrobiło :roll:
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.

memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
ODPOWIEDZ