Miałem podobnie, ale przełamałem się, bo kocham tę ksiązkę całym sercem jak raptem tylko kilka innych i nie ma co bojkotować.Scaarph pisze: hobbita zbojkotowałem i nie poszedłem do kina właśnie za manewr z trzema częściami. jackson może sobie tłumaczyć to jak chce, ale robienie z książki, w której materiału jest na 60-80 minut (z jacksonowskim rozmachem i mnóstwem pustych scen niechże nawet 100, niech i 120 nawet, żeby żadnej sceny wycinać nie musiał) robienie z tego trzech trzygodzinnych molochów zakrawa na robienie sobie jaj, bezczelne w dodatku.
Nie wiem, jak będzie w kolejnych częściach, ale pierwsza jest IMO bardzo dobra - nie wiem, czy nie lepsza od ekranizacji LOTR, ale to takie wrażenie na gorąco. Na film przełożone są w zasadzie wszystkie sceny z ksiązki, co do jednej i bardzo dokładnie - wątków zmodyfikowanych lub zniekształconych jest niewiele, a ich głownym celem jest jak się zdaje dodanie pewnej dynamiki i uczynienie z filmu spójnej kompozycyjnie całości ze wstępem, rozwinięciem, punktem kulminacyjnym i zakończeniem. Niewiele jest też pokazanych wątków spoza ksiązki, a wspomnianych w dodatkach do LOTR - tego pewnie będzie więcej w następnych częściach. Nie wyobrażam sobie, że można by to skrócić, ani o scenę. Miałem obawy, ale jest 8/10 bez problemu.
Poza tym fajnie, że nie zrezygnowano z charakterystycznej dla ksiązki bajkowości i nadętego patosu jest stosunkowo niewiele, głównie pod koniec. Za to jest sporo momentów humorystycznych, typu smarkające trolle, bekające krasnoludy, albo obsrany przez ptaki Radagast zapierdalający przez Mroczną Puszczę w saniach zaprzężonych w króliki (tego akurat w książce nie było, ale idealnie pasuje) - ale z wyczuciem, nie przytłaczają filmu i wszystkie akcenty się łądnie balansują.
No i dodatkowy plus dla Golluma.
Ogólnie to spodziewałem się rozciągniętej na siłę dla kasy kichy, a jest bardzo spoko, nie bójta się tylko idźta do kina oglądać.