Zdecydowanie się nie zgodzę. Wtedy sukces artystyczny miałby dotyczyć również pearl harbor czy avatara, a tak nie jest. A że nie dostrzegasz magii kina spielberga, wypada tylko współczuć (bez ironii). SS nigdy nie negował tego, że sukces komercyjny i uznanie jest dla niego ważne. Kubrick również się do tego przyznawał. Na tej samej zasadzie możemy z nimi zrównać Baya. Na szczęście u SS wszystko zrodziło się z pasji, której nie brakuje mu do dziś.Agony pisze:Jelen:
Nie jest moim zamiarem obrzydzanie Ci filmow, ktore lubisz. Ale ja nie dostrzegam w filmach Speilberga magii ani glebi. Mysle, ze sposob, w jaki realizuje swoje filmy czyni je nieco ''plaskimi''. Zapewne taki jest zamiar rezysera. Nie czarujmy sie - Amerykanie (nawet zydowskiego pochodzenia) to w wiekszosci pragmatycy i dla nich uznanie ze strony masowej widowni i sukes kasowy jest rownoznaczny z sukcesem artystycznym. Jesli dany obraz sie podoba, to znaczy, ze jest wielkim dzielem. Cos w ten desen.
Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2163
- Rejestracja: 15-06-2011, 13:00
- Lokalizacja: Trzymiasto
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
HAILSA!!!!!
- nicram
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 12406
- Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
- Lokalizacja: Litzmannstadt
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Obawiam się, że Kubrick nie jest dla Ciebie zrozumiały skoro nazywasz jego kino starczym i przeintelektualizowanym. Rozumiem, że Bergman również taki jest w porównaniu z mistrzem Spielbergiem? :-D Trudno w sumie porównywać Odyseję, Mechaniczną Pomarańczę, czy Tam Gdzie Rosną Poziomki z tak wybitnym dziełami jak Park Jurajski... Wiesz co? Sprzedaj mi kolekcję Kubricka, szkoda żeby marniała gdzieś w lesie...;-)Bambi pisze: Najlichsze emocje? To są emocje, których każdy człowiek doświadcza, uniwersalne wartości mające znaczenie w życiu każdego. Wolę zdecydowanie żywioł i energię od starczego, przeintelektualizowanego podejścia do materii filmu. W twórczości SS jest mnóstwo emocji prostych, immanentnych, ale w żadnym wypadku prostackich, jak starasz się sugerować. Kubricka mam wszystko, co wyszło w PL, podobnie SS. Wszystko od jednego i drugiego jest oczywiście zrozumiałe. Pogadamy jak równy z równym, kiedy obejrzysz te tysiące filmów, które nas jeszcze dzielą :D:D:D:D
all the monsters will break your heart
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Spielberg robi zajebiste BAJKI. i nie mam zamiaru przez to jakos go specjalnie deprecjonowac. w tej kategorii jest swietny. Park Jurajski, Bliskie spotkania, Indiana Jones, E.T... no bardzo fajne filmy przygodowe.
this is a land of wolves now
- nicram
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 12406
- Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
- Lokalizacja: Litzmannstadt
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
No właśnie, tak jak wcześniej już napisałem. To kino jest fajne. I to wszystko. Nigdy nie nazwałbym jego filmu dziełem.
all the monsters will break your heart
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
w swojej kategorii to na pewno sa arcydziela, ale no do kurwy, jak mam wybierac sci-fi, to na pewno wole odyseje kosmiczna czy obcego niz bliskie spotkania ;))
this is a land of wolves now
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
ale bambi wie lepiej bo przecież zna obiektywną prawdę i wie o co chodzi w kinie
- Scaarph
- zahartowany metalizator
- Posty: 6143
- Rejestracja: 16-01-2008, 16:28
- Lokalizacja: Scarlet Woman's Womb
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
dlaczego na pewno? dla mnie nie jest to takie oczywiste. kilka dni temu odświeżyłem sobie 2001: a space odyssey i naprawdę ciężko mi teraz wyobrazić sobie chujowszy film. okrutnie mi się zdewaluował i aż ciśnie mi się na usta by określić go jako pretensjonalne gówno dla hipsterów raczej niż dobry film s-f. o każdej porze dnia i nocy bez wachania oddam głos na e.t. zamiast tego nieoglądalnego kloca. ma kubrick na koncie dobre, nawet bardzo dobre filmy, ale to nie jest jeden z nich.Riven pisze:w swojej kategorii to na pewno sa arcydziela, ale no do kurwy, jak mam wybierac sci-fi, to na pewno wole odyseje kosmiczna czy obcego niz bliskie spotkania ;))
ankietę bojkotuję bo ja nie znam takich filmów. jaws jest zajebiste, raiders of the lost ark jest zajebiste, jurassic park zajebiste, close encounters of the third kind zajebiste, schindler's list zajebiste ale nie ma tych filmów na liście i chuj <rant mode off>
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2163
- Rejestracja: 15-06-2011, 13:00
- Lokalizacja: Trzymiasto
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
nicram pisze:Obawiam się, że Kubrick nie jest dla Ciebie zrozumiały skoro nazywasz jego kino starczym i przeintelektualizowanym. Rozumiem, że Bergman również taki jest w porównaniu z mistrzem Spielbergiem? :-D Trudno w sumie porównywać Odyseję, Mechaniczną Pomarańczę, czy Tam Gdzie Rosną Poziomki z tak wybitnym dziełami jak Park Jurajski... Wiesz co? Sprzedaj mi kolekcję Kubricka, szkoda żeby marniała gdzieś w lesie...;-)Bambi pisze: Najlichsze emocje? To są emocje, których każdy człowiek doświadcza, uniwersalne wartości mające znaczenie w życiu każdego. Wolę zdecydowanie żywioł i energię od starczego, przeintelektualizowanego podejścia do materii filmu. W twórczości SS jest mnóstwo emocji prostych, immanentnych, ale w żadnym wypadku prostackich, jak starasz się sugerować. Kubricka mam wszystko, co wyszło w PL, podobnie SS. Wszystko od jednego i drugiego jest oczywiście zrozumiałe. Pogadamy jak równy z równym, kiedy obejrzysz te tysiące filmów, które nas jeszcze dzielą :D:D:D:D
Strasznie niespójne i chaotyczne te twoje rozważania. :D Daj mi jakiś punkt łączący kino bergmana i kubricka. Bo ja nie widzę. Bergman miał sporo dzieł wybitnych (tam gdzie rosną poziomki, milczenie) ale też kilka wpad (czas wilka czy sceny z życia...). Ale było to kino artystyczne, rozumiane jako spójna wizja wizualno merytoryczna. Był artystą, który raczkował, święcił triumfy i się postarzał (tak wygląda jego filmografia). U spielberga jest to samo, tylko przełożone na grunt amerykański. Kubrick uprawiał ten sam sport, ale wielokrotnie przymulał, gubił się w swoim perfekcjonizmie, który był wrogiem "ruchu" i "żywotności"w jego kinie. Zabijał tym samym całą ideę kina. Mało widziałeś, historii widać nie liznąłeś nawet więc przestań się kompromitować. :D
HAILSA!!!!!
- Mistrz
- postuje jak opętany!
- Posty: 430
- Rejestracja: 20-08-2005, 15:13
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
E.T. to rzadkie gówno dla pięciolatków. Odyseja rządzi. Dziękuję.
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
no offence, ale Twoja opinia o Odyseji wyglada mi na "lekko" reaktywna. jak to jest nieogladalny kloc, to nie mamy o czym dyskutowac, za duze roznice widocznie i nie ma pola do polemiki. a te bliskie spotkania, no fajny film przygodowy, ale koncowka (a konkretnie historia bohatera) jest tak slaba, ze rzucila mi cien na uroczy nawet klimat calosci. ja juz raczej podziekuje za udzial w tym temacie, bo raz, ze lubie Spielberga i nie za bardzo widze problem, dwa, ze jak czytam, ze Odyseja to chujowy kloc, to rece mi opadaja i nie moge pisac na klawiaturze.Scaarph pisze:dlaczego na pewno? dla mnie nie jest to takie oczywiste. kilka dni temu odświeżyłem sobie 2001: a space odyssey i naprawdę ciężko mi teraz wyobrazić sobie chujowszy film. okrutnie mi się zdewaluował i aż ciśnie mi się na usta by określić go jako pretensjonalne gówno dla hipsterów raczej niż dobry film s-f. o każdej porze dnia i nocy bez wachania oddam głos na e.t. zamiast tego nieoglądalnego kloca. ma kubrick na koncie dobre, nawet bardzo dobre filmy, ale to nie jest jeden z nich.Riven pisze:w swojej kategorii to na pewno sa arcydziela, ale no do kurwy, jak mam wybierac sci-fi, to na pewno wole odyseje kosmiczna czy obcego niz bliskie spotkania ;))
ankietę bojkotuję bo ja nie znam takich filmów. jaws jest zajebiste, raiders of the lost ark jest zajebiste, jurassic park zajebiste, close encounters of the third kind zajebiste, schindler's list zajebiste ale nie ma tych filmów na liście i chuj <rant mode off>
this is a land of wolves now
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 591
- Rejestracja: 07-03-2002, 15:34
- Lokalizacja: ZSRE
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Nie sadze, bym kiedykolwiek widzial lepszy film SF, niz ''Odyseja'' Kubricka. Zwroc uwage, jak wspaniale pokazany jest tam swiat przyszlosci, na nieslychanie realistyczne efekty wizualne, ciekawy pomysl na fabule. Warto podkreslic imponujaca dbalosc o szczegoly. Przynajmniej u Kubricka w przestrzeni kosmicznej panuje idealna cisza, a obiekty wykonuja ruch obrotowy wokol wlasnej osi - tak, jak to jest w rzeczywistosci.Scaarph pisze:Kilka dni temu odświeżyłem sobie 2001: a space odyssey i naprawdę ciężko mi teraz wyobrazić sobie chujowszy film. okrutnie mi się zdewaluował i aż ciśnie mi się na usta by określić go jako pretensjonalne gówno dla hipsterów raczej niż dobry film s-f. o każdej porze dnia i nocy bez wachania oddam głos na e.t. zamiast tego nieoglądalnego kloca. ma kubrick na koncie dobre, nawet bardzo dobre filmy, ale to nie jest jeden z nich.
In God We Trust
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
no tez myslalem, zeby wskazac niekwestionowane zalety jakie posiada ten film (jak np. wlasnie ta rzadko spotykana dbalosc o realizm, wspanialy motyw sztucznej inteligencji, zajebista sciezke dzwiekowa, realistyczne zdjecia statkow kosmicznych, ktore deklasuja spora czesc nawet wspolczesnych produkcji itp. itd.) , ale jak przeczytalem o tym ze to gowno dla hipsterow to sobie odpuscilem (:D)
this is a land of wolves now
- Scaarph
- zahartowany metalizator
- Posty: 6143
- Rejestracja: 16-01-2008, 16:28
- Lokalizacja: Scarlet Woman's Womb
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
ale ja to wszystko kumam, ale super ścieżka i realistyczne kurwa statki nie załatają tej rozmemłanej fabuły i niestrawnej dla mnie wielce filozoficznej, bełkotliwej maniery. patrzcie jaki jestem awangardowy, wstawiłem pół godziny czarnego ekranu do filmu, na kolana, bezmózgi motłochu. nie, dzięki. chyba, że mi ktoś wytłumaczy, czemu miało to służyć.
swoją drogą widzę na masterfulu sporo specjalistów od kina :) to dobrze. każdy zna zatem jedną z podstawowych zasad kompozycji filmu: jeśli coś niczemu nie służy to się to wyrzuca. do otwarcia na siłę dorobiłbym jakąś wątpliwą historyjkę (na początku nie było nic, albo fade out miał nasunąć skojarzenia z monolitem, chuj, niech będzie). ale to potem? co,żeby wyjść z sali po popcorn? prośba. albo małpy przez pół godziny gdzie można spokojnie było wyedytować do max pięciu minut? to samo z tą sekwencją pod koniec. oczywiście jako specjaliści widzicie, że linia fabularna jest połamana i niespójna jak ja pierdolę a jednak mimo wszystko bronicie tego filmu, niepojęte dla mnie. niech ktoś mi wytłumaczy a zmienię zdanie. sami fachowcy więc problemu nie powinno być, słucham :)
swoją drogą widzę na masterfulu sporo specjalistów od kina :) to dobrze. każdy zna zatem jedną z podstawowych zasad kompozycji filmu: jeśli coś niczemu nie służy to się to wyrzuca. do otwarcia na siłę dorobiłbym jakąś wątpliwą historyjkę (na początku nie było nic, albo fade out miał nasunąć skojarzenia z monolitem, chuj, niech będzie). ale to potem? co,żeby wyjść z sali po popcorn? prośba. albo małpy przez pół godziny gdzie można spokojnie było wyedytować do max pięciu minut? to samo z tą sekwencją pod koniec. oczywiście jako specjaliści widzicie, że linia fabularna jest połamana i niespójna jak ja pierdolę a jednak mimo wszystko bronicie tego filmu, niepojęte dla mnie. niech ktoś mi wytłumaczy a zmienię zdanie. sami fachowcy więc problemu nie powinno być, słucham :)
- Morph
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8973
- Rejestracja: 27-12-2002, 12:50
- Lokalizacja: hyperborea
- Kontakt:
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Pojedynek na Szosie.
Give birth to something dead
Give birth to something old
Give birth to something old
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2163
- Rejestracja: 15-06-2011, 13:00
- Lokalizacja: Trzymiasto
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
My również dziękujemy. :DMistrz pisze:E.T. to rzadkie gówno dla pięciolatków. Odyseja rządzi. Dziękuję.
HAILSA!!!!!
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1653
- Rejestracja: 03-02-2008, 14:51
- Lokalizacja: Electric Ladyland
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Stawiam na Park Jurajski, z sentymentu, chociaż rozważałem jeszcze Szczęki. Szczęki chyba są nawet lepsze, ale ponieważ dinozaury >> rekiny, więc głos poszedł na te pierwsze.
Ogólnie jednak Spielberg mnie raczej nudzi. To świetnie zrealizowane kino, ale poza rozrywką nie oferuje mi zbyt wiele, a samej rozrywki to ja akurat nie lubię szukac przed ekranem telewizora, chyba że się ekstremalnie nudzę. Zdecydowanie wolę kino chłodne, przeintelektualizowane i "statyczne", więc Kubrick jest lepszy od Spielberga, oczywiście na tej samej zasadzie na której Franz Kafka jest lepszy od Slayera a naleśniki są lepsze od Laibach.
Btw nie kumam po co znowu wałkować ten debilny spór o Kubricka i Spielberga, nie ma innych reżyserów? Teraz to póxno, ale może by machną temat o, nie wiem, Bergmanie, skoro już został przywołany parę postów wyżej. Albo o Kurosawie. Albo o Kieślowskim. Albo o kimś jeszcze innym.
Ogólnie jednak Spielberg mnie raczej nudzi. To świetnie zrealizowane kino, ale poza rozrywką nie oferuje mi zbyt wiele, a samej rozrywki to ja akurat nie lubię szukac przed ekranem telewizora, chyba że się ekstremalnie nudzę. Zdecydowanie wolę kino chłodne, przeintelektualizowane i "statyczne", więc Kubrick jest lepszy od Spielberga, oczywiście na tej samej zasadzie na której Franz Kafka jest lepszy od Slayera a naleśniki są lepsze od Laibach.
Btw nie kumam po co znowu wałkować ten debilny spór o Kubricka i Spielberga, nie ma innych reżyserów? Teraz to póxno, ale może by machną temat o, nie wiem, Bergmanie, skoro już został przywołany parę postów wyżej. Albo o Kurosawie. Albo o Kieślowskim. Albo o kimś jeszcze innym.
Fairies wear boots and now you gotta believe me
Yeah I saw it, I saw it, I tell you no lies
Yeah I saw it, I saw it, I tell you no lies
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
o Cronenbergu by sie przydal, bo jest zajebisty.
this is a land of wolves now
- Czesław
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2446
- Rejestracja: 08-02-2007, 19:42
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Krótko i na temat.Morph pisze:Pojedynek na Szosie.
- ultravox
- zahartowany metalizator
- Posty: 5081
- Rejestracja: 31-08-2006, 23:09
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Trudny wybór, bo to masa znakomitych filmów. Zagłosowałem na "Poszukiwaczy zaginionej arki", ale "Pojedynek na szosie", "Szczęki", "Bliskie spotkania..." i "E.T." to podobny poziom. Do najsłabszych zaliczam "Kolor Purpury" i "Monachium".
- nicram
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 12406
- Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
- Lokalizacja: Litzmannstadt
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Jeżeli chodzi o kompromitowanie się to zrobiłeś to spektakularnie tym postem. Punktem łączącym Bergmana i Kubricka jest właśnie kino artystyczne - poruszające tematy egzystencjalne i będące krytyczną wizją otaczającej rzeczywistości. Jako takie przeciwstawia się filmowym produkcjom rozrywkowym. Nikt przy zdrowych zmysłach nie włączy w ten nurt Spielberga, który z kinem artystycznym nie miał nigdy do czynienia i to nawet w kategorii gruntów amerykańskich. :-) Cienki Sarna jesteś jeżeli chodzi o kino artystyczne jaki siki pająka...Bambi pisze:Strasznie niespójne i chaotyczne te twoje rozważania. :D Daj mi jakiś punkt łączący kino bergmana i kubricka. Bo ja nie widzę. Bergman miał sporo dzieł wybitnych (tam gdzie rosną poziomki, milczenie) ale też kilka wpad (czas wilka czy sceny z życia...). Ale było to kino artystyczne, rozumiane jako spójna wizja wizualno merytoryczna. Był artystą, który raczkował, święcił triumfy i się postarzał (tak wygląda jego filmografia). U spielberga jest to samo, tylko przełożone na grunt amerykański. Kubrick uprawiał ten sam sport, ale wielokrotnie przymulał, gubił się w swoim perfekcjonizmie, który był wrogiem "ruchu" i "żywotności"w jego kinie. Zabijał tym samym całą ideę kina. Mało widziałeś, historii widać nie liznąłeś nawet więc przestań się kompromitować. :D
all the monsters will break your heart