Masterful Magazine

W związku z wydaniem w PL już jakiś czas temu dwóch starszych filmów ze Stallone(F.I.S.T i Capone) naszły mnie pewne refleksje. Idole zeszłego pokolenia, filmowi bohaterowie naszych czasów. Zawsze ze sobą porównywani, zestawiani i oceniani jeden przez pryzmat drugiego. Tak więc i wy tutaj macie szansę zagłosować. Ciężka ta ankieta, wiem, dla mnie również. Arnold miał zdecydowanie więcej znaczących ról, wręcz przełomowych, bardziej kasowych, współpracował z lepszymi reżyserami, z kolei Sylvester jest obiektywnie patrząc lepszym aktorem, jednak praktycznie zawsze pozostawał aktorem kina akcji klasy B(wyjątki są, ale niedużo). Wstrzymuję się więc od głosu, muszę to jeszcze przemyśleć.

Zdecydowanie Dolph Lundgren

Bogusław Linda wypierdala ich wszystkich.

obaj aktorzy mają zdrowe prawicowe poglądy, niestety Arnold sprzedał się polityce zamiast kręcić nowe filmy o spuszczaniu łomotu złym panom; przez co nie zagra już w żadnej dobrej roli

Bardzo ciężka sprawa. Z jednej strony Sylwek i takie szlagiery jak Rocky, Rambo, Osadzony czy gra w pornolach , a z drugiej Arnold i miażdżące 2 Terminatory, Conan, Predator i Uciekinier... Nie mam pojęcia. Remis.

Oczywiście że Sylwek.

Bambi pisze:Ciężka ta ankieta, wiem

najprostsza ankieta w dziejach tego forum.

Głos na Arniego. Terminator 2 to mój absolutny top filmów, więc wybór oczywisty. W Niezniszczalnych 2, Arnie jeszcze pokaże na co go stać.

ostatni występ Arnolda w The Expendables wgniótł mnie w fotel i pozbawił tchu. Tak słabego aktorstwa u niego jeszcze nie widziałem, a znam chyba wszystkie filmy w jakich grał.

zdecydowanie Arni.

Arnold, nie ma filmow ktory ogladalem wiecej razy niz Predatora i Commando. Kolega w 2 klasie podstawowki pozyczyl mi na ponad 2 miesiace kasete z tymi filmami i codziennie ogladalem ktorys z nich.

Góral pisze:Głos na Arniego. Terminator 2 to mój absolutny top filmów, więc wybór oczywisty.

+1

No i mamy miażdżące prowadzenie arnolda. Tak myślałem, że zadecydują jednak filmy w jakich wystąpił, niż kunszt aktorski, gdzie z kolei zdecydowanie lepiej wypada Sly. Kurwa, ja nadal się wstrzymuję.

ehh, koniec jest bliski.

Bambi pisze:No i mamy miażdżące prowadzenie arnolda. Tak myślałem, że zadecydują jednak filmy w jakich wystąpił, niż kunszt aktorski, gdzie z kolei zdecydowanie lepiej wypada Sly. Kurwa, ja nadal się wstrzymuję.

ale jakie kurwa filmy? ja rozumiem kult terminatora, commando, czy the running man, ale kurwa, rocky, first blood, czy victory kruszą cały dorobek arniego w przedbbiegach.

No ale żaden film ze Stallone nie torował drogi niczemu, Arnolda filmy tak. Terminator, T2, Predator, Conan - to wszystko są filmy, który miały wpływ na wygląd współczesnego kina. Rocky to wspaniały dramat, mieszczący się jednak w formule, Rambo tak samo. Ale chyba jednak po namyśle dam głos na Sly'a, głównie za popis aktorski w COP LAND!

Terminator, Predator, The Running Man, Commando, Conan, Raw Deal... filmy z udziałem Arniego na VHS potrafiłem miesiącami oglądać codziennie.
Oczywiście z Sylvestrem też - Rocky, Rambo, Zabójcy, Cobra, Tango & Cash, Demolition Man, Judge Dredd... no tego też w chuj było :)
Ale jednak Arni, bo jego filmy częściej oglądałem - bo je miałem w posiadaniu, zresztą do dzisiaj pewnie gdzieś się w domu walają te kasety.

Arnie to jedyny aktor, który ma prawo trzymać Miniguna.

Arnold, no nie może być inaczej ze względu na Terminatora i Predatora.

Bambi pisze:No ale żaden film ze Stallone nie torował drogi niczemu, Arnolda filmy tak. Terminator, T2, Predator, Conan - to wszystko są filmy, który miały wpływ na wygląd współczesnego kina. Rocky to wspaniały dramat, mieszczący się jednak w formule, Rambo tak samo. Ale chyba jednak po namyśle dam głos na Sly'a, głównie za popis aktorski w COP LAND!

no kurwa, ale pytanie postawione w temacie jest którego bardziej kochacie, a nie który torował jakieś drogi. z całym szacunkiem do arnolda ale ja zwyczajnie o wiele bardziej lubię postaci sylwka, są bardziej ludzkie, jakieś takie, nie wiem, aż się budzi coś w człowieku. poza tym to wcale nie jest jakiś tam byle jaki aktor (a przy okazji i scenarzysta) i jego kreacje są bardziej wiarygodne, co by tam sobie kto nie pierdolił. a że schwarzenegger grywał w droższych filmach to chuj w to, choć to jest też oczywiście bożek z mojego dziciństwa, wiadomo.