Pijakiem i chuliganem?Olo pisze:...Można by nawet w skrócie powiedzieć - pokaż mi swoją rozrywkę, a powiem Ci kim jesteś ;)
Art vs. Fun
Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox
Re: Art vs. Fun
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8581
- Rejestracja: 07-06-2009, 16:29
Re: Art vs. Fun
Tzw. kino artystyczne często wpada w pułapkę takich tanich samozachwytów, rozkminia się jakieś totalne nonsensy wtłaczając w to wszystko pseudofilozoficzny bełkot. Nienawidzę pasjami takich ckliwych cudów na kiju. Przyrównać to można do sytuacji, gdy np. wybierasz się z kobietą na wystawę Elliasona, a tam pełno towarzystwa w szaliczkach, popija winko i cedzi oszczędnie słówka. Fuck off.
Oczywiście, są filmy ambitne, mądre, które naprawdę zdmuchują czapę, ale dzisiaj chyba szukam w kinie czegoś innego. Może prostego? Prawdziwych emocji, prawdziwego życia, może dlatego "Warrior" tak mnie ujął, nie wiem.
Oczywiście, są filmy ambitne, mądre, które naprawdę zdmuchują czapę, ale dzisiaj chyba szukam w kinie czegoś innego. Może prostego? Prawdziwych emocji, prawdziwego życia, może dlatego "Warrior" tak mnie ujął, nie wiem.
If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior
- Gore_Obsessed
- zahartowany metalizator
- Posty: 5472
- Rejestracja: 10-06-2003, 06:33
Re: Art vs. Fun
"48 godzin", "Ostatni skaut", "Sens życia według Monty Pythona", "Łowca jeleni", "Prosta historia" - wszystko jedno, tak samo dobrze się ogląda. Nie dzielę tego na ambitne i rozrywkowe. Tak samo jak w muzyce.
Only SŁUCHANIE płyt is real!
- white_pony
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1047
- Rejestracja: 12-10-2010, 06:55
- Lokalizacja: krakau
Re: Art vs. Fun
oczywiscie zalezy od dnia. zwykle skłaniam sie jednak ku rozrywce, chociaz czasem mam ochote na coś "głębszego".
do not make equal what is unequal
- Wódz 10
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2028
- Rejestracja: 15-12-2006, 20:44
Re: Art vs. Fun
Fun through art. Od jakiegoś czasu nie jestem w stanie przekroczyć pewnej dolnej granicy. Nie chce mi się oglądać mainstreamowej głupawy, filmów gdzie bohaterami są strzały i wybuchy, kultów z dzieciństwa, superbohaterów...Ostatnimi czasy dobrze się bawię oglądając kino nietypowe, niestandardowe, frapujące.
Z drugiej strony, właśnie jestem w połowie drugiego sezonu X-Files, więc może przekroczyłem pewną granicę? :D
Cholera wie, najważniejsze że bawi.
Z drugiej strony, właśnie jestem w połowie drugiego sezonu X-Files, więc może przekroczyłem pewną granicę? :D
Cholera wie, najważniejsze że bawi.
I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
And the intricacies of the machines that make it possible
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1653
- Rejestracja: 03-02-2008, 14:51
- Lokalizacja: Electric Ladyland
Re: Art vs. Fun
Ło to to, coś w tym typie. Lubię oglądać filmy żeby się rozerwać, ale nie lubię filmów, które nie służa niczemu poza rozrywką. No po prostu. Nie potrafię obejrzeć głupiej komedii czy jakiegoś tam filmu sensacyjnego żeby się po prostu odmózdżyć i oderwać od rzeczywistości, bo czuję się jakby ktoś robił ze mnie idiotę. Posiedzę dwie godziny przed ekranem i co, nic z tego nie wynika. Czas zmarnowany. To już lepiej pojechać na rower się odmóżdzyć. Efekt podobny, a suma summarum - zdrowiej.Wódz 10 pisze:Fun through art. Od jakiegoś czasu nie jestem w stanie przekroczyć pewnej dolnej granicy. Nie chce mi się oglądać mainstreamowej głupawy, filmów gdzie bohaterami są strzały i wybuchy, kultów z dzieciństwa, superbohaterów...Ostatnimi czasy dobrze się bawię oglądając kino nietypowe, niestandardowe, frapujące.
Z drugiej strony, żaden też ze mnie uber-koneser podniecający się niuansami psychologicznymi w, no nie wiem, kinie artystycznym Mozambiku z lat 50-tych, które jest tak awangardowe i niszowe, że nie słyszeli o nim nawet jego twórcy. Jak już coś oglądam to niech to będzie coś co pobudzi. Wyobraźnię, inteligencję, no cokolwiek, ale niech pobudza, nie posyła w marazm i chłonięcia papki, bo tego nie znoszę.
Fairies wear boots and now you gotta believe me
Yeah I saw it, I saw it, I tell you no lies
Yeah I saw it, I saw it, I tell you no lies
- Wódz 10
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2028
- Rejestracja: 15-12-2006, 20:44
Re: Art vs. Fun
Jak już potrzebuję coś naprawdę lekkiego i niewymagającego to sięgam po francuskie komedie (romantyczne). Strzały i wybuchy, efekty i Incepcje mnie nie bawią. Filmy oglądam z Lovefilm.com, mam mega wybór, mniej znanych reżyserów, kino europejskie, nieamerykańskie, etc. Żyć nie umierać.Baton pisze:Ło to to, coś w tym typie. Lubię oglądać filmy żeby się rozerwać, ale nie lubię filmów, które nie służa niczemu poza rozrywką. No po prostu. Nie potrafię obejrzeć głupiej komedii czy jakiegoś tam filmu sensacyjnego żeby się po prostu odmózdżyć i oderwać od rzeczywistości, bo czuję się jakby ktoś robił ze mnie idiotę.Wódz 10 pisze:Fun through art. Od jakiegoś czasu nie jestem w stanie przekroczyć pewnej dolnej granicy. Nie chce mi się oglądać mainstreamowej głupawy, filmów gdzie bohaterami są strzały i wybuchy, kultów z dzieciństwa, superbohaterów...Ostatnimi czasy dobrze się bawię oglądając kino nietypowe, niestandardowe, frapujące.
I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
And the intricacies of the machines that make it possible
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8581
- Rejestracja: 07-06-2009, 16:29
Re: Art vs. Fun
W ciagu ostatnich dwóch lat obejrzalem mnóstwo filmów i w moim odczuciu to wlasnie w Stanach powstaje najlepsze kino,zarówno to rozrywkowe jak i bardziej artystyczne.Z perspektywy historycznej byc moze te proporcje rozkladaja sie troche inaczej,ale obecnie prym wioda amerykanie, maja swietne pomysly,odpowiedni budzet i wg.mnie to oni wypuszczaja dzisiaj najwiecej dobrego kina.Wódz 10 pisze:Filmy oglądam z Lovefilm.com, mam mega wybór, mniej znanych reżyserów, kino europejskie, nieamerykańskie, etc. Żyć nie umierać.
If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior