Art vs. Fun

Wszystkie chwyty dozwolone - od "Begotten" po "Wejście smoka".

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

535

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 17:39

Olo pisze:...Można by nawet w skrócie powiedzieć - pokaż mi swoją rozrywkę, a powiem Ci kim jesteś ;)
Pijakiem i chuliganem?
[V]
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8581
Rejestracja: 07-06-2009, 16:29

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 21:32

Tzw. kino artystyczne często wpada w pułapkę takich tanich samozachwytów, rozkminia się jakieś totalne nonsensy wtłaczając w to wszystko pseudofilozoficzny bełkot. Nienawidzę pasjami takich ckliwych cudów na kiju. Przyrównać to można do sytuacji, gdy np. wybierasz się z kobietą na wystawę Elliasona, a tam pełno towarzystwa w szaliczkach, popija winko i cedzi oszczędnie słówka. Fuck off.
Oczywiście, są filmy ambitne, mądre, które naprawdę zdmuchują czapę, ale dzisiaj chyba szukam w kinie czegoś innego. Może prostego? Prawdziwych emocji, prawdziwego życia, może dlatego "Warrior" tak mnie ujął, nie wiem.
If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior
Awatar użytkownika
Gore_Obsessed
zahartowany metalizator
Posty: 5472
Rejestracja: 10-06-2003, 06:33

Re: Art vs. Fun

13-01-2012, 13:37

"48 godzin", "Ostatni skaut", "Sens życia według Monty Pythona", "Łowca jeleni", "Prosta historia" - wszystko jedno, tak samo dobrze się ogląda. Nie dzielę tego na ambitne i rozrywkowe. Tak samo jak w muzyce.
Only SŁUCHANIE płyt is real!
Awatar użytkownika
white_pony
weteran forumowych bitew
Posty: 1047
Rejestracja: 12-10-2010, 06:55
Lokalizacja: krakau

Re: Art vs. Fun

13-01-2012, 13:47

oczywiscie zalezy od dnia. zwykle skłaniam sie jednak ku rozrywce, chociaz czasem mam ochote na coś "głębszego".
do not make equal what is unequal
Awatar użytkownika
Wódz 10
rasowy masterfulowicz
Posty: 2028
Rejestracja: 15-12-2006, 20:44

Re: Art vs. Fun

18-01-2012, 14:40

Fun through art. Od jakiegoś czasu nie jestem w stanie przekroczyć pewnej dolnej granicy. Nie chce mi się oglądać mainstreamowej głupawy, filmów gdzie bohaterami są strzały i wybuchy, kultów z dzieciństwa, superbohaterów...Ostatnimi czasy dobrze się bawię oglądając kino nietypowe, niestandardowe, frapujące.

Z drugiej strony, właśnie jestem w połowie drugiego sezonu X-Files, więc może przekroczyłem pewną granicę? :D
Cholera wie, najważniejsze że bawi.
I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
Baton
weteran forumowych bitew
Posty: 1653
Rejestracja: 03-02-2008, 14:51
Lokalizacja: Electric Ladyland

Re: Art vs. Fun

18-01-2012, 15:18

Wódz 10 pisze:Fun through art. Od jakiegoś czasu nie jestem w stanie przekroczyć pewnej dolnej granicy. Nie chce mi się oglądać mainstreamowej głupawy, filmów gdzie bohaterami są strzały i wybuchy, kultów z dzieciństwa, superbohaterów...Ostatnimi czasy dobrze się bawię oglądając kino nietypowe, niestandardowe, frapujące.
Ło to to, coś w tym typie. Lubię oglądać filmy żeby się rozerwać, ale nie lubię filmów, które nie służa niczemu poza rozrywką. No po prostu. Nie potrafię obejrzeć głupiej komedii czy jakiegoś tam filmu sensacyjnego żeby się po prostu odmózdżyć i oderwać od rzeczywistości, bo czuję się jakby ktoś robił ze mnie idiotę. Posiedzę dwie godziny przed ekranem i co, nic z tego nie wynika. Czas zmarnowany. To już lepiej pojechać na rower się odmóżdzyć. Efekt podobny, a suma summarum - zdrowiej.
Z drugiej strony, żaden też ze mnie uber-koneser podniecający się niuansami psychologicznymi w, no nie wiem, kinie artystycznym Mozambiku z lat 50-tych, które jest tak awangardowe i niszowe, że nie słyszeli o nim nawet jego twórcy. Jak już coś oglądam to niech to będzie coś co pobudzi. Wyobraźnię, inteligencję, no cokolwiek, ale niech pobudza, nie posyła w marazm i chłonięcia papki, bo tego nie znoszę.
Fairies wear boots and now you gotta believe me
Yeah I saw it, I saw it, I tell you no lies
Awatar użytkownika
Wódz 10
rasowy masterfulowicz
Posty: 2028
Rejestracja: 15-12-2006, 20:44

Re: Art vs. Fun

18-01-2012, 15:44

Baton pisze:
Wódz 10 pisze:Fun through art. Od jakiegoś czasu nie jestem w stanie przekroczyć pewnej dolnej granicy. Nie chce mi się oglądać mainstreamowej głupawy, filmów gdzie bohaterami są strzały i wybuchy, kultów z dzieciństwa, superbohaterów...Ostatnimi czasy dobrze się bawię oglądając kino nietypowe, niestandardowe, frapujące.
Ło to to, coś w tym typie. Lubię oglądać filmy żeby się rozerwać, ale nie lubię filmów, które nie służa niczemu poza rozrywką. No po prostu. Nie potrafię obejrzeć głupiej komedii czy jakiegoś tam filmu sensacyjnego żeby się po prostu odmózdżyć i oderwać od rzeczywistości, bo czuję się jakby ktoś robił ze mnie idiotę.
Jak już potrzebuję coś naprawdę lekkiego i niewymagającego to sięgam po francuskie komedie (romantyczne). Strzały i wybuchy, efekty i Incepcje mnie nie bawią. Filmy oglądam z Lovefilm.com, mam mega wybór, mniej znanych reżyserów, kino europejskie, nieamerykańskie, etc. Żyć nie umierać.
I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
[V]
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8581
Rejestracja: 07-06-2009, 16:29

Re: Art vs. Fun

18-01-2012, 16:11

Wódz 10 pisze:Filmy oglądam z Lovefilm.com, mam mega wybór, mniej znanych reżyserów, kino europejskie, nieamerykańskie, etc. Żyć nie umierać.
W ciagu ostatnich dwóch lat obejrzalem mnóstwo filmów i w moim odczuciu to wlasnie w Stanach powstaje najlepsze kino,zarówno to rozrywkowe jak i bardziej artystyczne.Z perspektywy historycznej byc moze te proporcje rozkladaja sie troche inaczej,ale obecnie prym wioda amerykanie, maja swietne pomysly,odpowiedni budzet i wg.mnie to oni wypuszczaja dzisiaj najwiecej dobrego kina.
If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior
ODPOWIEDZ