Masterful Magazine

Są filmy, są i książki. Na podstawie tych drugich bardzo często powstają te pierwsze. Poziomy są różne, najczęściej niestety filmowi bardzo daleko do książkowego oryginału. Oczywiście są też wyjątki, gdzie książka leży i kwiczy a film triumfuje. Jakie są według was najbardziej udane ekranizacje filmowe? Które z kolei zupełnie nie podołały, a które zawstydziły papierowy pierwowzór?

Ociec krzestny

władca pierścieni

Mnie niezbyt się podobała adaptacja "Władcy Pierścieni", generalnie zresztą nie przepadam za adaptacjami. Jeśli jednak nie czytałem wcześniej książki, to jest szansa, ze taki film mi się spodoba (tak było w przypadku "Drogi"), ale jeśli czytałem, to klops... Najlepszą adaptacją jest moim zdaniem Blade Runner - niekoniecznie jako wierna adaptacja książki, ale raczej jako coś, co żyje własnym życiem. Tyle, że w tym przypadku też najpierw widziałem film...

ultravox pisze:Mnie niezbyt się podobała adaptacja "Władcy Pierścieni", generalnie zresztą nie przepadam za adaptacjami

moim zdaniem wyszło to bardzo dobrze, niemal idealnie.

Ekranizacje przewyższające oryginał książkowy to oczywiście:

- Stand by Me
- Skazani na Shawshank
- Szczęki
- Bambi
- Rambo

To tytuły, które przychodzą na myśl jako pierwsze.

Heretyk pisze:

ultravox pisze:Mnie niezbyt się podobała adaptacja "Władcy Pierścieni", generalnie zresztą nie przepadam za adaptacjami

moim zdaniem wyszło to bardzo dobrze, niemal idealnie.

To nie jest zły film. Problemem jest to, że książkę przeczytałem jako dzieciak i zrobiła na mnie wtedy ogromne wrażenie. W zestawieniu z szarą, komunistyczną rzeczywistością trylogia Tolkiena była czymś na kształt przygody, podróży do zupełnie innego świata. W porównaniu z obrazami, które miałem wtedy w głowie film musiał wypaść blado. Choć uczciwie trzeba przyznać, że jest zrobiony bardzo dobrze, mogło być dużo gorzej.

Jeżeli chodzi o Władcę Pierścieni to zdecydowanie wolę książkę. I w filmie nie ma Toma Bombadila;)

Tai Pan i Egipcjanin Sinuhe - książkowy i filmowy top!

Rumble Fish Coppoli, to chyba jego najlepszy film.



jeszcze piknik pod wiszaca skala Petera Weira

Heretyk pisze:

ultravox pisze:Mnie niezbyt się podobała adaptacja "Władcy Pierścieni", generalnie zresztą nie przepadam za adaptacjami

moim zdaniem wyszło to bardzo dobrze, niemal idealnie.

minus niektore sekwencje CGI, ktore po latach mocno traca myszka. ogladalem z rok temu i pare razy dalo po oczach. ale poza tym nie mam zastrzezen. ksiazka zawsze bedzie lepsza, ale moim zdaniem nie dalo sie tej ekranizacji zrobic lepiej

Heretyk pisze:

ultravox pisze:Mnie niezbyt się podobała adaptacja "Władcy Pierścieni", generalnie zresztą nie przepadam za adaptacjami

moim zdaniem wyszło to bardzo dobrze, niemal idealnie.

minus niektore sekwencje CGI, ktore po latach mocno traca myszka. ogladalem z rok temu i pare razy dalo po oczach. ale poza tym nie mam zastrzezen. ksiazka zawsze bedzie lepsza, ale moim zdaniem nie dalo sie tej ekranizacji zrobic lepiej

"Czas apokalipsy" czyli "Jądro Ciemności" Józefa Korzeniowskiego jest bardzo dobrą adaptacją!

"Imię Róży" swietna ekranizacja, a książka jeszcze lepsza.

a propos Jacksona, zajebisty material z setu Hobbita:


moze jemu pierwszemu uda sie zrobic fajny film 3d

a jak sie wam podobaja adaptacje Kinga - oprocz wspomnianego wczesniej Shawshank Redemption?
Podobal mi sie 1408 np.

"Mechaniczna pomarańcza"

Rattlehead pisze:"Imię Róży" swietna ekranizacja, a książka jeszcze lepsza.

O yeah!


Jak już The Bad wspomniał Kinga, to nie można zapominać o "MISERY". Czysta zajebistość! :-)

ultravox pisze:
To nie jest zły film. Problemem jest to, że książkę przeczytałem jako dzieciak i zrobiła na mnie wtedy ogromne wrażenie. W zestawieniu z szarą, komunistyczną rzeczywistością trylogia Tolkiena była czymś na kształt przygody, podróży do zupełnie innego świata. W porównaniu z obrazami, które miałem wtedy w głowie film musiał wypaść blado. Choć uczciwie trzeba przyznać, że jest zrobiony bardzo dobrze, mogło być dużo gorzej.

Ja naprawdę nie wiem co by tam można było zrobić lepiej. Ja tez zaczynałem znajomośc z Tolkienem jeszcze w podstawówce i całą trylogię razem z 'Hobbitem' przeczytałem niezlioczoną ilość razy. Jak obejrzałem pierwszy film zaraz po premierze w 2003 roku to wyrzucił mnie z butów, ale wtedy zganiałem to na karb dziecięcej fascynacji, która jednak z wiekiem absolutnie nie osłabła. Ale ja jestem absolutnym fanbojem Władcy Pierścieni i nie mam najmniejszych szans na obiektywizm w tej materii ;)