Czeski film
: 28-04-2012, 14:04
No dobra, to może dla odmiany temat o czymś innym niż wyższość spielberga nad Kubrickiem oraz kina artystycznego nad demówkami VLAD TEPES
Czeskie kino. Lubicie, kochacie, nienawidzicie, macie gdzieś? Co by nie mówić, pepiczki mają dosyć, hm, osobliwe podejście do kinematografii - nie jestem żadnym specem, ale widziałem trochę filmów zza południowej granicy i wszystkie mają w sobie coś nieuchwytnego i absurdalnego.
Kilka pytań do rozkręcenia:
Co warto obejrzeć? Co lepiej olać? Jaki reżyser jest najlepszy a jaki najgorszy i dlaczego bogiem animacji jest Jan Svankmajer? Jakie czeskie filmy zapadły wam w pamięć? W jakim okresie powstawały tam najciekawsze rzeczy?
Od siebie powiedziec, że kino czeskie poznaję systematycznie, chociaż powoli, absolutnie nie jestem żadnym specjalistą i nie chcę za takiego uchodzić. Na razie mogę stwierdzić, że ze starszych rzeczy kasuje mnie "Trup w każdej szafie" ("Čtyři vraždy stačí, drahoušku") czyli taka czechosłowacka parodia amerykańskich kryminałów i filmów sensacyjnych w której absurd wylewa się z każdego kadru, trupy wyłaża z szafy, a jakakolwiek logika istnieje raczej tylko w sferze domysłów. Z nowszych z kolei przypadły mi do gustu filmy Petra Zelenki, którego "Rok Diabła" jest absolutnie bezbłędny i magiczny, zarówno z uwagi na muzyczną obsadę (Nohavica, Coleman), jak też doskonała fabułe osobliwie mieiszająca fikcję z rzeczywistością w zupełnie inny sposób niż to się często robi. Ale Zelenka to nie tylko Rok Diabła, wszak popełnił też chociazby pięknie porypanych "Guzikowców", doskonałą czarną komedię o absurdalności i przypadkowości życia codziennego...
Osobna bajka to Jan Svankmajer - którego animacje poklatkowe to dosyć brutalny gwałt na psychice, nie tylko przepalonej zielskiem. Za "Kostnice" i 'Ciemnośc światło ciemnośc" ma u mnie kredyt zaufania jak stąd do Mongolii, a na zachętę mogę polecić tylko to:
- tragiczna opowieść o romantycznej miłości dwóch kawałków schabu
Czeskie kino. Lubicie, kochacie, nienawidzicie, macie gdzieś? Co by nie mówić, pepiczki mają dosyć, hm, osobliwe podejście do kinematografii - nie jestem żadnym specem, ale widziałem trochę filmów zza południowej granicy i wszystkie mają w sobie coś nieuchwytnego i absurdalnego.
Kilka pytań do rozkręcenia:
Co warto obejrzeć? Co lepiej olać? Jaki reżyser jest najlepszy a jaki najgorszy i dlaczego bogiem animacji jest Jan Svankmajer? Jakie czeskie filmy zapadły wam w pamięć? W jakim okresie powstawały tam najciekawsze rzeczy?
Od siebie powiedziec, że kino czeskie poznaję systematycznie, chociaż powoli, absolutnie nie jestem żadnym specjalistą i nie chcę za takiego uchodzić. Na razie mogę stwierdzić, że ze starszych rzeczy kasuje mnie "Trup w każdej szafie" ("Čtyři vraždy stačí, drahoušku") czyli taka czechosłowacka parodia amerykańskich kryminałów i filmów sensacyjnych w której absurd wylewa się z każdego kadru, trupy wyłaża z szafy, a jakakolwiek logika istnieje raczej tylko w sferze domysłów. Z nowszych z kolei przypadły mi do gustu filmy Petra Zelenki, którego "Rok Diabła" jest absolutnie bezbłędny i magiczny, zarówno z uwagi na muzyczną obsadę (Nohavica, Coleman), jak też doskonała fabułe osobliwie mieiszająca fikcję z rzeczywistością w zupełnie inny sposób niż to się często robi. Ale Zelenka to nie tylko Rok Diabła, wszak popełnił też chociazby pięknie porypanych "Guzikowców", doskonałą czarną komedię o absurdalności i przypadkowości życia codziennego...
Osobna bajka to Jan Svankmajer - którego animacje poklatkowe to dosyć brutalny gwałt na psychice, nie tylko przepalonej zielskiem. Za "Kostnice" i 'Ciemnośc światło ciemnośc" ma u mnie kredyt zaufania jak stąd do Mongolii, a na zachętę mogę polecić tylko to:
- tragiczna opowieść o romantycznej miłości dwóch kawałków schabu