Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- Anzhelmoo
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1337
- Rejestracja: 19-03-2017, 08:51
Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
Nawet najbardziej kultowym zespołom zdarzają się potknięcia i wydanie albumów, o których istnieniu większość wolałaby zapomnieć. Czasem są to próby wyplątania się z kontraktów płytowych, czasem nieoczekiwana wolta stylistyczna, a czasem po prostu interesujący materiał przepada przez zły czas, w którym został wydany. Tudzież materiał spoko, ale szyld pod którym został wydany niekoniecznie adekwatny do zawartości. Do których czarnych owiec macie słabość? Fascynacji, którymi albumami większość osób nie podziela/nie rozumie? Można też rozszerzyć temat o niekoniecznie czarne owce, ale po prostu płyty, które nie zyskały dostatecznie dużo atencji w porównaniu do flagowych dzieł danego zespołu.
Moje pierwsze typy, na pierwszy ogień raczej te rzeczy bardziej znane, ale pewnie coś się później przypomni.
● Slayer - Diabolus In Musica
Argumentowałem w wątku o zespole, więc nie będę się powtarzał, ale jest to wydawnictwo, do którego częściej wracam, niż pozostałych płyt tego zespołu.
● Megadeth - Risk
To całkiem zgrabnie skomponowany album i pełen pasji. Porzucenie metalu dla mnie nie jest problemem. Dave, jak i Marty zdecydowanie mają ucho do melodii i łagodniejszych rzeczy.
● Pantera - Reinventing The Steel
Nie był przełomowy, ani radykalny jak poprzednie. Ukazał się trochę w złym czasie, a przez to poświęca mu się zdecydowanie za mało uwagi w mojej opinii. A przecież są tam takie utwory jak Goddamn Electric, I'll Cast a Shadow, które moim zdaniem zdecydowanie łapią się do topki. To ulubiony album Pantery Anselmo, a ja też jakoś czuję się z nim związany i całkiem często do niego wracam.
● Black Sabbath - Headless Cross
Tutaj może trochę przesada z tym, że jest czarną owcą, bo Ci co go znają, to zazwyczaj doceniają. Ale są też tacy, którzy skreślają go tylko dlatego, bo Tony Martin (któremu przecież niczego nie brakowało). W ogóle wszystkie albumy post-Dio są wsadzane do jednego wora i uchodzą za tragiczne, a przecież to jest jakiś stereotyp daleki od prawdy. HC to jeden z moich ulubionych albumów BS.
● Satyricon - Satyricon
Nie mam argumentów, po prostu mi siedzi ta lżejsza formuła. A tak się wszyscy śmiali z Siverta.
● Kat - Szydercze Zwierciadło
Tutaj też chyba status czarnej owcy troche na wyrost, ale dużo osób unika tego albumu jak ognia. Że przekombinowany, że na siłę, że tragiczne brzmienie, że Roman odleciał z tekstami. Moim zdaniem ma swój unikalny vibe i często do niego wracam.
● Portal - ION
Tutaj też ciut na wyrost, bo pewnym uznaniem ten album się cieszy, ale są też tacy co go w ogóle wykreślili z pamięci, bo "to już nie jest portal". Że niby porzucenie mulistego brzmienia odbiera całą magię tej muzyce. Ja tak nie uważam, dla mnie jest bardzo schizofreniczny przez tę sterylną otoczkę. Istnieje szansa, że to mój ulubiony album tego zespołu, ale jest tyle świetnych, ze trudno zdecydować.
Metallica - Loady także uwielbiam, ale dzisiaj wiele osob przyznaje się do fascynacji nimi, więc to chyba nie jest taka czarna owca. Zwłaszcza, że potem przecież było St. Anger, Lulu i 72 Seasons. Lulu nawet lubię, tzn. dostrzegam pozytywy, ale raczej nie na tyle dużo, by zestawiać w jednej linii z powyższymi płytami, które są mi znacznie bliżej. Uwielbiam też GDOW, ale też trudno go nazwać czarną owcą - to po prostu album, który się kocha, albo nienawidzi.
Moje pierwsze typy, na pierwszy ogień raczej te rzeczy bardziej znane, ale pewnie coś się później przypomni.
● Slayer - Diabolus In Musica
Argumentowałem w wątku o zespole, więc nie będę się powtarzał, ale jest to wydawnictwo, do którego częściej wracam, niż pozostałych płyt tego zespołu.
● Megadeth - Risk
To całkiem zgrabnie skomponowany album i pełen pasji. Porzucenie metalu dla mnie nie jest problemem. Dave, jak i Marty zdecydowanie mają ucho do melodii i łagodniejszych rzeczy.
● Pantera - Reinventing The Steel
Nie był przełomowy, ani radykalny jak poprzednie. Ukazał się trochę w złym czasie, a przez to poświęca mu się zdecydowanie za mało uwagi w mojej opinii. A przecież są tam takie utwory jak Goddamn Electric, I'll Cast a Shadow, które moim zdaniem zdecydowanie łapią się do topki. To ulubiony album Pantery Anselmo, a ja też jakoś czuję się z nim związany i całkiem często do niego wracam.
● Black Sabbath - Headless Cross
Tutaj może trochę przesada z tym, że jest czarną owcą, bo Ci co go znają, to zazwyczaj doceniają. Ale są też tacy, którzy skreślają go tylko dlatego, bo Tony Martin (któremu przecież niczego nie brakowało). W ogóle wszystkie albumy post-Dio są wsadzane do jednego wora i uchodzą za tragiczne, a przecież to jest jakiś stereotyp daleki od prawdy. HC to jeden z moich ulubionych albumów BS.
● Satyricon - Satyricon
Nie mam argumentów, po prostu mi siedzi ta lżejsza formuła. A tak się wszyscy śmiali z Siverta.
● Kat - Szydercze Zwierciadło
Tutaj też chyba status czarnej owcy troche na wyrost, ale dużo osób unika tego albumu jak ognia. Że przekombinowany, że na siłę, że tragiczne brzmienie, że Roman odleciał z tekstami. Moim zdaniem ma swój unikalny vibe i często do niego wracam.
● Portal - ION
Tutaj też ciut na wyrost, bo pewnym uznaniem ten album się cieszy, ale są też tacy co go w ogóle wykreślili z pamięci, bo "to już nie jest portal". Że niby porzucenie mulistego brzmienia odbiera całą magię tej muzyce. Ja tak nie uważam, dla mnie jest bardzo schizofreniczny przez tę sterylną otoczkę. Istnieje szansa, że to mój ulubiony album tego zespołu, ale jest tyle świetnych, ze trudno zdecydować.
Metallica - Loady także uwielbiam, ale dzisiaj wiele osob przyznaje się do fascynacji nimi, więc to chyba nie jest taka czarna owca. Zwłaszcza, że potem przecież było St. Anger, Lulu i 72 Seasons. Lulu nawet lubię, tzn. dostrzegam pozytywy, ale raczej nie na tyle dużo, by zestawiać w jednej linii z powyższymi płytami, które są mi znacznie bliżej. Uwielbiam też GDOW, ale też trudno go nazwać czarną owcą - to po prostu album, który się kocha, albo nienawidzi.
Często jest tak...że nie, a potem coraz częściej jest tak...że nie, a potem zwykle jest tak...że nie. I potem zostaje już samo nie.
- TheDude
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 6792
- Rejestracja: 23-03-2011, 00:43
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
^ Portal - ION na początku był dla mnie trudny w odbiorze, mimo iż bardzo lubię ich nawałnicę dźwięku. To odświeżone brzmienie nadało tej muzie dużo dynamiki i takiej nietypowo agresywnej atmosfery.
W moim przypadku po prostu lubię jakiś album lub nie i nie sugeruję się opiniami, recenzjami etc. Np. Deicide 'Insineratehymn' zawsze słucham z dużą przyjemnością. Zagrali na tej płycie inaczej niż na klasycznych albumach ale mi to podpasowało wyjątkowo dobrze.
W moim przypadku po prostu lubię jakiś album lub nie i nie sugeruję się opiniami, recenzjami etc. Np. Deicide 'Insineratehymn' zawsze słucham z dużą przyjemnością. Zagrali na tej płycie inaczej niż na klasycznych albumach ale mi to podpasowało wyjątkowo dobrze.
Ostatnio zmieniony 26-09-2023, 11:19 przez TheDude, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9859
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
Mój typ, który jako pierwszy przyszedł mi do głowy to Nocturnus - Ethereal Tomb.
A drugi, może nawet bardziej przeze mnie lubiany i częściej słuchany to Kataklysm - Victims. Obie uważam, za bardzo oryginalne produkcje.
Nie piszę tutaj o oczywizmach takich jak np. Swansong.
A drugi, może nawet bardziej przeze mnie lubiany i częściej słuchany to Kataklysm - Victims. Obie uważam, za bardzo oryginalne produkcje.
Nie piszę tutaj o oczywizmach takich jak np. Swansong.
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8948
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
1. Black Sabbath - Headless Cross
Możliwe nawet, że to mój ULUBIONY album sabbs
2. Testament - Souls Of Black
Wielce możliwe, że zawiera najlepszy zestw metalowych solówek jaki słyszałem. mam ogromny sentyent do tej płyty, okropne, korytarzowe brzmienie nadaje całości troche mrocznego kliamtu i współgra z okładką
3. Suffocation - Breeding The Spawn
Bo tam są najlepsze kompozycje Suffo
4. Malevolent Creation - Stillborn
Swietna płyta, brzmienie kompletnie mi nie przeszkadza
5. Cultes Des Ghoules - Coven...
Zarzuca sie jej rozwleczenie itp, ale uwielbie teatralny charakter tej płyty
6. Europe - Prisoners In Paradise
Piosenki nic a nic nie gorsze od tych z wcześniejszych płyt
7. Rush - Power Windows
Może nie do konca czarn owca w dyskografii, ale tutaj pokazali, że w parapety umią równie dobrze co w gitary. Jeden z mlich ulubionych Rushów.
8. Cannibal Corpse - Gallery Of Suicide
W przypadku CC trudno jest mówić o czarnych owcach, bo ich płyty generalnie są chwalone, ale ta tutaj w momencie premiery była chyba niedostatecznie chołubiona i raczej mało kto stawia ją w gronie najlepszych. Jak dla mnie jeden z najlepszych krązków kanibali, masywny, ciężki, trochę toporny, ale i duszny. no i jest "from skin to liquid".
Możliwe nawet, że to mój ULUBIONY album sabbs
2. Testament - Souls Of Black
Wielce możliwe, że zawiera najlepszy zestw metalowych solówek jaki słyszałem. mam ogromny sentyent do tej płyty, okropne, korytarzowe brzmienie nadaje całości troche mrocznego kliamtu i współgra z okładką
3. Suffocation - Breeding The Spawn
Bo tam są najlepsze kompozycje Suffo
4. Malevolent Creation - Stillborn
Swietna płyta, brzmienie kompletnie mi nie przeszkadza
5. Cultes Des Ghoules - Coven...
Zarzuca sie jej rozwleczenie itp, ale uwielbie teatralny charakter tej płyty
6. Europe - Prisoners In Paradise
Piosenki nic a nic nie gorsze od tych z wcześniejszych płyt
7. Rush - Power Windows
Może nie do konca czarn owca w dyskografii, ale tutaj pokazali, że w parapety umią równie dobrze co w gitary. Jeden z mlich ulubionych Rushów.
8. Cannibal Corpse - Gallery Of Suicide
W przypadku CC trudno jest mówić o czarnych owcach, bo ich płyty generalnie są chwalone, ale ta tutaj w momencie premiery była chyba niedostatecznie chołubiona i raczej mało kto stawia ją w gronie najlepszych. Jak dla mnie jeden z najlepszych krązków kanibali, masywny, ciężki, trochę toporny, ale i duszny. no i jest "from skin to liquid".
- ozob
- zahartowany metalizator
- Posty: 5852
- Rejestracja: 19-02-2017, 22:50
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
Risk. Wielu brudasów wiesza na niej psy, ale ja lubię ten roczek. W ciepłe dni pieknie wchodź.
"Bawi mnie, gdy widzę jak ludzie, których tam wtedy nie było, albo nie są Norwegami, rozwodzą się nad dawanymi czasami, jakby wszyscy jednoczyli się wówczas przeciwko wspólnemu celowi" - Dolk.
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 212
- Rejestracja: 08-06-2015, 17:40
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
The Haunted - Unseen
Paradise Lost - Believe In Nothing
Dwa przykłady które jako pierwsze przyszły mi do głowy, obie zajebiste i uwielbiam.
Paradise Lost - Believe In Nothing
Dwa przykłady które jako pierwsze przyszły mi do głowy, obie zajebiste i uwielbiam.
- Rattlehead
- zahartowany metalizator
- Posty: 4023
- Rejestracja: 16-02-2006, 19:38
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11517
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
"Headless Cross" to oczywiście wspaniała płyta.
Oprócz tego mało popularne płyty dość znanych zespołów, które wysoce cenię:
Ancient Rites - Dim Carcosa + Rvbicon
Septic Flesh - Revolution DNA
Rotting Christ - A Dead Poem
Candlemass - Dactylis Glomerata + From the 13th Sun
Kreator - Violent Revolution
Oprócz tego mało popularne płyty dość znanych zespołów, które wysoce cenię:
Ancient Rites - Dim Carcosa + Rvbicon
Septic Flesh - Revolution DNA
Rotting Christ - A Dead Poem
Candlemass - Dactylis Glomerata + From the 13th Sun
Kreator - Violent Revolution
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
If you struggle, you're not doing something right.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9859
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
O, przez te twoje serowe pozycje przypomniałem sobie jeszcze o Atrocity's Blut.
- Żułek
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 14937
- Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
- Lokalizacja: from hell
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
wymienone płyty BS, CC, MC, Loady, Slayer i Suffocation tez lubie
ale są momenty bardzo dobre jak na takie pop-rockowe granko
jednak prawdziwą czarna owcą ekipy Rudego wg mnie jest obecnie Koliber
jak coś se przypomne to dopisze

to raczej obiecane dolary (których nie było) a nie pasja

ale są momenty bardzo dobre jak na takie pop-rockowe granko
jednak prawdziwą czarna owcą ekipy Rudego wg mnie jest obecnie Koliber

jak coś se przypomne to dopisze

Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
- Rattlehead
- zahartowany metalizator
- Posty: 4023
- Rejestracja: 16-02-2006, 19:38
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
Kreator - Endorama, Paradise Lost - In Requiem, Samael - Eternal tak na szybko
support music, not rumors
-
- starszy świeżak
- Posty: 16
- Rejestracja: 20-07-2016, 22:32
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
A Momentary Lapse of Reason - bardzo lubię, może nie uwielbiam, ale w przeciwieństwie do reszty Pink Floyd tutaj wracam dość regularnie i za każdym razem wchodzi mi to idealnie.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16546
- Rejestracja: 12-12-2006, 09:30
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
Pestilence - Doctrine
Unleashed - Across the Open Sea
Asphyx - God Cries
At The Gates - To Drink from the Night Itself
Queens of the Stone Agę - Villians
Paradise Lost - Believe in Nothing
Krabathor - Dissuade Truth
Black Sabbath - Born Again
Suffocation - Pinnacle of Bedlam
Cathedral - The Guessing Game
Unleashed - Across the Open Sea
Asphyx - God Cries
At The Gates - To Drink from the Night Itself
Queens of the Stone Agę - Villians
Paradise Lost - Believe in Nothing
Krabathor - Dissuade Truth
Black Sabbath - Born Again
Suffocation - Pinnacle of Bedlam
Cathedral - The Guessing Game
Jeśli prawdę można wypowiedzieć tylko szeptem, oznacza to, że kraj został opanowany przez wrogów.
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 583
- Rejestracja: 04-01-2010, 18:10
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
Nie żebym uwielbiał, ale z perspektywy czasu uważam „Cold Lake” za, rozpatrując jako całość, porządną płytę. Image CF z jej okresu to bezdyskysyjna żenada, parę kawałków jest żenujących po całości, z tekstami jeszcze gorzej, tu raczej proporcja odwrotna. Ale większość muzycznie, na złość Fischerowi, broni się. Nawet przy tym odciążonym brzmieniu i minoderii latają złowieszcze celticowe riffy. Bez porównania z klocami, które sadził Quorthon po „TOTG”. Oczywiście pozostaje to przy tym najsłabsza płyta CF.
7:77 Danziga — płyta powszechnie glanowana po całości jako dno, nu metal i tak dalej. Podobała mi się od samego początku, ale trochę na zasadzie takiej właśnie wicked pussycat, która jakąś tam zabawę daje, ale pokazać się z nią na mieście wstyd. Ale z biegiem czasu urosła. Balansują po krawędzi katastrofy, ale spadają rzadko, jeden „Angel Blake” to kloc bez żadnej nadziei. Todd Youth robi na gitarach bdb robotę.
7:77 Danziga — płyta powszechnie glanowana po całości jako dno, nu metal i tak dalej. Podobała mi się od samego początku, ale trochę na zasadzie takiej właśnie wicked pussycat, która jakąś tam zabawę daje, ale pokazać się z nią na mieście wstyd. Ale z biegiem czasu urosła. Balansują po krawędzi katastrofy, ale spadają rzadko, jeden „Angel Blake” to kloc bez żadnej nadziei. Todd Youth robi na gitarach bdb robotę.
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11517
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
Zawsze myślałem, że to wciąż klasyczny okres Unleashed.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
If you struggle, you're not doing something right.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16546
- Rejestracja: 12-12-2006, 09:30
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
Ja z kolei pamiętam jak ten album był krytykowany np. za brzmienie.
Jeśli prawdę można wypowiedzieć tylko szeptem, oznacza to, że kraj został opanowany przez wrogów.
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2317
- Rejestracja: 25-08-2006, 22:15
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
^w thrash em all został solidnie zjebany za to brzmienie, które wcale aż tak kiepskie nie jest
- hcpig
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9908
- Rejestracja: 06-07-2008, 13:23
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
Absolutnie, a 'Insomnia', 'Prince of Darkness' i 'The Doctor is Calling' to jedne z najlepszych wałów Megadeth ever.
Przekombinowany? Raczej prostszy, bardziej rockowy, uwielbiałem zanim to stało się modne. Kiedyś sprzedałem w ogóle nie wiem dlaczego cede w jakiejś pomroczności jasnej : /Anzhelmoo pisze: ↑26-09-2023, 10:37● Kat - Szydercze Zwierciadło
Tutaj też chyba status czarnej owcy troche na wyrost, ale dużo osób unika tego albumu jak ognia. Że przekombinowany, że na siłę, że tragiczne brzmienie, że Roman odleciał z tekstami. Moim zdaniem ma swój unikalny vibe i często do niego wracam.
Część omówiłem przed laty na forume w serii 'Śmietnik Historii':
- Something Wicked
- Force of Habit
- Hating Life (sound jak beton, groovowo/hc sznyt, zajebisty album)
- Goatlord
- Requiem / Octagon
- Lesbian Show
- Technical Ecstasy / Never Say Die!
- Illud Divinum Insanus
- The Worst / Crust
- Cyberpunk (ora resztę dysko Billiego bardzo brutalnie)
Yare Yare Daze
- Żułek
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 14937
- Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
- Lokalizacja: from hell
Re: Czarne owce w dyskografii, które uwielbiamy
weź nie ćpaj już dobra ?

Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist