Koncert absolutnie zajebisty, a Maniac faktycznie był tam dobrze nawciągany. Wydaje mi się, że z DMDS poleciał więcej niż jeden numer (pewny jestem Pagan Fears).Stoigniew pisze: ↑17-10-2021, 20:33
kilka dni temu stuknęło 20 lat od tego wiekopomnego wydarzenia. Druga edycja Mystic Festival i ponownie Hala Wisły.
Tym razem bez trefnego alarmu bombowego czy innych zakłóceń.
Powiem szczerze że z tego co grało wcześniej jakoś bardzo słabo pamiętam. Nie miało to dla mnie znaczenia, liczył się tylko Mejem !
Pamiętam że był Sceptic z Urbasiem na wokalu, który stał się znany w kraju krótko po tym jak wykręcił 19,98 sekund na 200 metrów na lekkoatletycznych mistrzostwach świata (oczywiście Urbaś, nie Sceptic)
pamiętam że był Behemoth który stawał się już powoli gwiazdą i którego popularność bardzo szybko rosła
był Sinister, którego chciałem zobaczyć, ale który mnie rozczarował dając kompletnie nijaki (jak jego ówczesne już płyty) koncert,
był Zyklon z Samothem, a propos - na Mysticu odbyła się polska premiera ostatniej płyty Emperor, widziałem że sporo ludzi ją kupiło, czy była możliwość podpisania to już nie pamiętam.
Było jeszcze jakieś Children of Bodom, które mnie kompletnie nie interesowało i szwendałem sie wtedy po hali
No i gwiazda....
koncert .... kurwa.... nie wiem jak to opisać, z jednej strony chujówka, no bo brzmienie jak to w Wiśle, do najlepszych nie należało, dodając do tego tę ścianę dźwięku jaką wytwarzał zespól.... druga sprawa to najebany albo naćpany Maniac który nie śpiewał wszystkiego bo chyba nie był w stanie ...
ale to to jaki klimat, jaką atmosferę zespół stworzył, to szaleństwo jakie wylewało się ze sceny przyćmiły te niedociągnięcia. Drut kolczasty, świńskie łby i maniakalne zachowanie (nomen omen) Maniaca sprawiło że to był niezapomniany wieczór. Zespół nie przyjechał odcinać kuponów tylko promować "Grand declaration..." dlatego z DMDS był tylko jeden utwór, a z Grand poleciały cztery numery, które mimo gównianego brzmienia zagrały znakomicie, potężnie, monumentalnie wręcz, przynajmniej ja tak po latach pamiętam. Natomiast przypierdolenie Pure Fucking na końcu to było coś szalonego.
Po koncercie wszyscy byli zajebiście podjarani tym co widzieli, widziałem ludzi którzy wychodzili z pękiem drutu kolczastego na pamiątkę
mnie ten koncert zapadł w pamięć, a wam ? może ma ktoś ten fragment drutu z tego koncertu ?
chwalcie się, dzielcie się wspomnieniami
Świetny koncert dał też Zyklon (leciał debiut), a najgorsze gówno to kapela szwagra Ihshana (Source of Tide?). Było podpisywanie płyt, ale Deamon się w którymś momencie wkurwił bo jego olewali. Cóż...