Top 3 - Sludge/Doom/Amplifier Worship

[Anzhelmoo]

Tak jak w temacie - doom, hałas, gruzowisko, kult głośnych wzmacniaczy, domieszka HC dopuszczalna.

01. Eyehategod - Take as Needed for Pain
02. Acid Bath - Paegan Terrorism Tactics
03. Crowbar - Crowbar (ew. Odd Fellows Rest)

Nagroda pocieszenia:
00. Burning Witch - Crippled Lucifer
00. Melvins - Bullhead
00. YOB - The Great Cessation (ew. The Unreal Never Lived)

[ozob]

Jebać.

[uglak]

Bez wchodzenia w post mogłoby to jakoś tak wyglądać:

1. Crowbar - Sever The Wicked Hand
2. Kylesa - Time Will Fuse Its Worth
3. EyeHateGod - Confederacy of Ruined Lives

[il cattivo]

Melvins "Lysol"
Electric Wizard "Dopethrone"
SunnO))) "Monoliths and Dimension"

[wonsz]

Dopethrone
Crowbar
Southern Discomfort

[Żwirek i Muchomorek]

Ciężki temat, bo to za szerokie jest żeby trzy płyty objęły całość tak zróznicowanego poletka. No ale to w sumie zabawa, więc mój zestaw, który zabrałbym na bezludną planetę w towarzystwie wiadra wypełnionego grzybami halucynogennymi wyglądałby tak:

Sleep - Dopesmoker
Boris - Dronevil
Earth - Earth 2. Special Low Frequency Version

Prywatnie uznaję to za top piaszczystego riffowania przy piecach rozkręconych do 130 decybeli. Obiektywnie nie wiem jak jest i gówno mnie to obchodzi.

W kategorii bliższej gleby, jako soundtrack do naprawiania napędu WARP i pokątnego palenia cracku w śluzie przed wyjściem na powierzchnię nieznanej planety, która chyba kiedyś była ziemią, ale już nie jest:

Eyehategod - Take As Needed for Pain
High on Fire - The Art of Self Defense
Neurosis - Enemy of the Sun