Efowski pisze:A właśnie - nie rozumiem podniecenia Kvelertak
Ten sam kazus co Trivium czy Sabaton - akcja promocyjna była zakrojona na dosyć szeroką skalę, a na opinio-tfu!-rczych blogach wszelkiej maści hipsterów, Szubrychtów i autorytetów malowało się im laurki ogłaszając, że to najodważniejsza synteza punka, black metalu, heavy metalu, crusta, hardcore czy czego tam jeszcze (chuj, że w tym samym czasie dużo lepszej syntezy w obrębie tych gatunków dokonał taki Okkultokratti). Generalnie to chyba nawet właśnie dzięki tym videoblogom i szemranym autorytetom głównie ten album zadomowił się w pamięci słuchaczy. Generalnie nie widzę w tym nic złego, bo Kvelertak wcale jakiejś kaszany na debiucie nie uskutecznił, miło i przyjemnie się nawet tego słucha. Tyle, że to jest jak z kartoflami - od biedy zapchasz nimi bebech, ale o jakichś większych walorach smakowych i wykwintności nie ma mowy. Inna sprawa też, że lata 80 i 90 oraz mocno spolaryzowane środowiska są już przeszłością, teraz coraz więcej będzie postmodernistycznych "wariacji na temat".