Masterful Magazine

Welcome To Hell to powinno być w tym układzie 10/10, najbardziej znacząca dla ekstemalnego metalu płyta matka wszystkich płyt, tam gdzie jest początek thrash, death i black metalu, co jest do wuja panowie, to jakaś komedia ;)

Z ust mi Pan to wyjął, jak powiedziała baronowa do barona.

a w traszu metaliki nie ma?

Metallica nagrała coś w tym gatunku po And Justice...? Pytam, bo nie siedzę w temacie.

Nie wiem, ale kilka z St. Anger by się nadało.

Skaut pisze:przypomnijmy zatem raz jeszcze:

Drone pisze: 10/10 - płyta absolut
9/10 - genialna
8/10 - wybitna
7/10 - bardzo dobra
6/10 - dobra
5/10 - dość dobra
4/10 - przyzwoita
3/10 - dostateczna
2/10 - słaba
1/10 - mierna
0/10 - chujnia

Drone pisze:Welcome to Hell - 8/10
Blood Fire Death - 8.25/10
A Blaze in the Northern Sky - 9/10
Wormwood - 7.5/10
Paracletus - 7.75/10
duży debiut Ascension - 5.75/10
Blood Libels - 8/10
Close to a World Below - 7/10
duży debiut Ignivemous - 7/10
Nothingface - 8.5/10
Spiderland (Slint) - 7.5/10

Powiem Wam, że jestem bardzo zadowolony i z tych ocen, i skali - są rzeczowe, chłodne i orzeźwiająco obiektywne. W odróżnieniu od ocen skompresowanych w przedziale 7.5/10 do 10/10, tak chętnie rozdawanych przez recenzentów spod znaku pryszcza i zmazy nocnej.

Genocide_Command pisze:Nie wiem, ale kilka z St. Anger by się nadało.

Nie wiem, bardzo lubię St. Anger, to metal jest na pewno. Ale jak dla mnie to zupełnie nie jest thrash metal.

Ostatnio posłuchałem jakichś fragmentów z "St. Anger" i były zaskakująco dobre. Świetne brzmienie. Muszę chyba się przeprosić z tym zespołem.

Drone pisze:Bez PRZESADY, do ideału im dużo brakuje.

Drone, dawaj 10 płyt metalowych, które oceniasz 10/10 :)

Na pewno nie istnieje ich aż tyle.

Nie znam ani jednej takiej płyty.

Skoro nie znasz, to może nie istnieje? Zatem Twoja skala też jest zła, no bo skoro nie wiadomo czy absolut istnieje, albo inaczej - jest to tylko i wyłącznie kwestia wiary, to po co wierzenia przenosić na coś tak przyziemnego jak muzyka?

8,5 dla Nothingface, przy dziewiątce A Blaze... to jakiś pryszczaty żart. Mam nadzieję, że zostanie to skorygowane.

To współczuję :) Nie jestem zwolennikiem nadużywania 10/10 ale nie mam żadnego problemu, żeby płytom wybitnym w swoim gatunku taką punktację przyznać:

DEICIDE - Deicide 10/10
MORBID ANGEL - Altar of Madness 10/10
NAPALM DEATH - Scum 10/10
MAYHEM - De Mysteriis Dom Sathanas 10/10
DARKTHRONE - A Blaze....10/10
MERCYFUL FATE - Don't Break the Oath 10/10
SLAYER - Reign in Blood 10/10
CELTIC FROST - To Mega Therion 10/10
VOIVOD - Nothingface 10/10
METALLICA - Master of puppets 10/10
ENTOMBED - Left Hand Path 10/10

... mógłbym wymieniać i wymieniać... Do tego dołożyłbym jeszcze swoje subiektywne płyty - takie, które są mniej oczywiste, a kocham je całym sercem i znaczą dla mnie bardzo dużo:

SODOM - Persecution Mania 10/10
DEFECATION - Purity Dilution 10/10
IN THE WOODS - Heart of the Ages 10/10
LIFE OF AGONY - River runs red 10/10


z setką takich albumów nie miałbym chyba większego problemu :) Są to dla mnie płyty idealne pod każdym względem - instrumentalnym, brzmieniowym, wokalnym, nie jestem w stanie wyłowić na nich ulubionych utworów czy momentów, chłonę ich każdą sekundę, wciąż je przeżywam, a często dzięki nim powracam do jakiś dawnych wspomnień, emocji i przemyśleń...

Czy ktoś wspomniał o "Discerning Forces", wracając do tematu?

Maria Konopnicka pisze:To współczuję :) Nie jestem zwolennikiem nadużywania 10/10 ale nie mam żadnego problemu, żeby płytom wybitnym w swoim gatunku taką punktację przyznać:

DEICIDE - Deicide 10/10
MORBID ANGEL - Altar of Madness 10/10
NAPALM DEATH - Scum 10/10
MAYHEM - De Mysteriis Dom Sathanas 10/10
DARKTHRONE - A Blaze....10/10
MERCYFUL FATE - Don't Break the Oath 10/10
SLAYER - Reign in Blood 10/10
CELTIC FROST - To Mega Therion 10/10
VOIVOD - Nothingface 10/10
METALLICA - Master of puppets 10/10
ENTOMBED - Left Hand Path 10/10

... mógłbym wymieniać i wymieniać... Do tego dołożyłbym jeszcze swoje subiektywne płyty - takie, które są mniej oczywiste, a kocham je całym sercem i znaczą dla mnie bardzo dużo:

SODOM - Persecution Mania 10/10
DEFECATION - Purity Dilution 10/10
IN THE WOODS - Heart of the Ages 10/10
LIFE OF AGONY - River runs red 10/10


z setką takich albumów nie miałbym chyba większego problemu :) Są to dla mnie płyty idealne pod każdym względem - instrumentalnym, brzmieniowym, wokalnym, nie jestem w stanie wyłowić na nich ulubionych utworów czy momentów, chłonę ich każdą sekundę, wciąż je przeżywam, a często dzięki nim powracam do jakiś dawnych wspomnień, emocji i przemyśleń...

Niezły jesteś, ciekawe ile masz żon? :)

Widać, że Maria to człowiek o wielkim sercu. Gdyby nie istniał metal, który obdarowuje hojnie swą miłością, pewnie potrzebowałby całego haremu. A tak to z resztek miłości po metalu zostaje mu tylko na jedną żonę i na dzieciaki. To chyba dobry wybór, w końcu poligamia muzyczna jest bardziej akceptowalna społecznie niż poligamia małżeńska.

Analogicznie to mógłbyś zapytać Drona, czy swoją żonę też traktuję z takim chłodnym, zdystansowanym obiektywizmem. ;)

Obczaj topic o Ancient Rites dla szerszego kontekstu :)

Przyglądam się tym wszystkim typom i dochodzę do wniosku, że jedynymi, którzy wnieśli coś nowego do osiągnięć z lat 80-tych są Nevermore oraz duet Apollyon-Czral, i to bardziej na zasadzie mieszania różnych wpływów niż wymyślania koła od nowa. Reszta to mniej lub bardziej udane klonowanie, co oczywiście nie przeszkadza słuchać z przyjemnością.

Maria Konopnicka pisze: IN THE WOODS - Heart of the Ages 10/10

n/c