
podoba mi się ta płyta, z poprzednimi bywalo różnie. od świetnej „earthground” po raczej średnią „grains.” po tej jakoś spodziewałem się (nie wiedzieć czemu) niemal wyłącznie transu i mulenia a tu sączy się całkiem sporo smoły. ciekaw jestem tego materiału na żywo, dziś będzie okazja.


podszyty jadem frontalny, bezlitosny atak. mocarna płyta. marudzącym „a bo debiut to cośtam”, polecam posłuchać uważniej, nie jednym uchem czy dupskiem. zero zawodu jak dla mnie.
btw czy ukazują się jeszcze płyty których nie produkuje A.Rizk..?ew. G.Wilkinson a na scenie hardcore W.Killingsworth