za to chce im się przez takie choćby nurse with wound przegryzać. faktycznie, jebane lenieMaria Konopnicka pisze:nie chce im się przegryzać przez gęsty monolit death metalowych dźwięków

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
za to chce im się przez takie choćby nurse with wound przegryzać. faktycznie, jebane lenieMaria Konopnicka pisze:nie chce im się przegryzać przez gęsty monolit death metalowych dźwięków
No ciekawy manifest twojej zajebistosci ale jakos nie robi na mnie wrazenia. Metalu slucham dluzej od ciebie gwoli scislosci ale jakos przebrnalem przez to wymienianie tych nazw ktore zaserwowales i sie zastanawiam jak to do chuja jest ze ciagle masz polowe plyt zafoliowanych jak tak sobie odswiezasz, przeszukujesz i wypatrujesz?. Moze wez te zafoliowane odsluchaj zamiast walic w porty bo wyjdzie nowe zajebiste (lol) Municipal Waste czy inna chujnia opsrana?Maria Konopnicka pisze:Cóż za pedalskie twierdzenie. Kryzysy przeżywają tylko tylko Ci, którzy tak naprawdę nie wiedzą czym jestem metal. Ile Wy w ogóle macie lat ? Słucham tej muzyki od prawie dwóch dekad i nigdy żadnych kryzysów nie doświadczyłem. Siedzę właśnie w robocie - w zasadzie powinienem już godzinę temu wyjść do domu, ale słucham genialnego debiutu Led Zeppelin i chcę poczekać aż się skończy. Na biurku leży sobie splicik Abscess/ Population Reduction - samkowity kawał death metalowego mięsiwa, soczysty, pachnący, rozpływający się w ustach. Włączę sobie w samochodzie, choć wiem, że z lekkim ukłuciem w sercu będę wyjmował z odtwarzacza płytkę Thin Lizzy, którą wrzuciłem tam rano. Na biurku mam jeszcze kilkanaście bardzo ciekawych płytek - druga, może i trzecia liga: DREAMLORE, SATANIST, OVERLORD, ROTTEN, BESTIAL HOLOCAUST, HELL TORMENT, ATOMIC ROAR, TYTANT, RAPTURE. Wiem, że żadna z tych płyt nie będzie kamieniem milowym gatunku, być może większość z nich przesłucham tylko dwa czy trzy razy, ale mimo wszystko cholernie emocjonuje się perspektywą przesłuchania tych albumów. A nie będzie łatwo - bo przyszła dziś jeszcze jedna paczuszka, z której spoglądają na mnie: split DECAYED/THUGNOR, OBSCURO, SLUGATHOR, ANTAEUS/AOSOTH... by wymienić tylko pierwsze z brzegu. Przede mną perspektywa weekendu wypełnionego muzyką, rano wyskakuję na trening przy dźwiękach nowej płyty MEGADETH, wracam do domu wrzucam coś klasycznego, pewnie AC/DC albo KREATORA , niech się sączy do kotleta. Wieczorkiem kolejna muzyczna sesja: przesłucham pewnie kilka nowości, plus obrócę w odtwarzaczu parę power playów, wśród których króluję ostatnie krążki SUNN O))), Arckanum, Yob, Cannibal Corpse (to już nie tak ostatnio). Odświeżę sobie pewnie też coś czego już dawno nie słuchałem, może wygrzebię z kolekcji coś zapomnianego, lub świetnego, ale potraktowanego zdawkowo kilka lat temu (nie, to nie będzie Behemoth;). Dodatkowo żyję podniecony perspektywą rychłego usłyszenia kilku wyczekiwanych nowości, które już zamówiłem: Immortal (Nor) - All Shall Fall, Municipal Waste - Massive Aggressive, At War - Infidel, ILLDISPOSED - To Those Who Walk Behind Us, GWAR - Lust In Space, U.D.O. - Dominator, U.D.O. - Infected. Ale to już uczta na następny tydzień. Znudzenie, kryzys? Nigdy w życiu - metal to potęga, chyba najbardziej zróżnicowany gatunek muzyczny na świecie: coś szalonego, coś brutalnego, coś mrocznego, coś pokręconego, coś klasycznego, coś melodyjnego i spokojnego, pełna paleta barw, pełne spektrum uczuć i emocji. A w tzw. międzyczasie można przecież posłuchać Current 93, w którym rozkochałem się bez pamięci, może wieczorkiem Portishead i lampka wina, a może debiutancka płytka Toma Waitsa, która może jeszcze nie brzmi dla niego klasycznie, ale wchodzi doskonale.... A może nie? Może pierdolnę sobie "Persecution Mania" i będę machał banią skacząc po łóżku...Triceratops pisze: 99,99999% metalu dzisiaj jest wtorne, chujowe i nieciekawe, jeden chuj w zasadzie.
Hehe no sam nie wiem co powiedziec, wypadaloby cos obrazliwie niemilego ale lepiej spuscic litosciwa zaslone milczenia. Male masz chyba pojecie o innych gatunkach.metal to potęga, chyba najbardziej zróżnicowany gatunek muzyczny na świecie
Zniszczyłeś mnie!Maria Konopnicka on 11 Fri Sep 2009 20:40 pisze:Siedzę właśnie w robocie - w zasadzie powinienem już godzinę temu wyjść do domu, ale słucham genialnego debiutu Led Zeppelin i chcę poczekać aż się skończy.
Ale mu pojechałeś ostro, po takim tekście na pewno się załamie i potnie suchą bułką...Maria Konopnicka pisze:bo Ty zawsze jakiś niepewny byłeś - prawda jest taka, że jedni czują ducha metalu a inni nie.
oj Maniek przegiąłeś... taki niby z Ciebie die-hard metal, a pokazałeś tym postem że nie jesteś tr00, tylko tr00L. Z jednej strony ganisz innych że odwracają się od metalu po jakiś przesytach czy innych kryzysach, szukają innej muzyki - a sam zachwalasz Portishead. Brak konsekwencji się kłania.Maria Konopnicka pisze: jedni czują ducha metalu a inni nie. Niektórych ogarnia znudzenie, wyrastają z tej muzyki, przestaje ich bawić estetyka okładek z trupami, przestaje ich ruszać prosty, rytmiczny thrashowy riff, nie chce im się przegryzać przez gęsty monolit death metalowych dźwięków, zaczynają czegoś szukać, sami nie wiedzą czemu, aż w końcu stają się słuchaczami radia "S" lub kończą na parkiecie pobliskiej dyskoteki. Tak jest zresztą ze wszystkim - ludzie się wypalają, brak im konsekwencji i prawdziwej pasji do tego co robią. Ludzie są słabi...
A tam się czepiasz! Zawsze można słuchać na przyspieszonych obrotachKreatoR pisze:oj Maniek przegiąłeś... taki niby z Ciebie die-hard metal, a pokazałeś tym postem że nie jesteś tr00, tylko tr00L. Z jednej strony ganisz innych że odwracają się od metalu po jakiś przesytach czy innych kryzysach, szukają innej muzyki - a sam zachwalasz Portishead. Brak konsekwencji się kłania.Maria Konopnicka pisze: jedni czują ducha metalu a inni nie. Niektórych ogarnia znudzenie, wyrastają z tej muzyki, przestaje ich bawić estetyka okładek z trupami, przestaje ich ruszać prosty, rytmiczny thrashowy riff, nie chce im się przegryzać przez gęsty monolit death metalowych dźwięków, zaczynają czegoś szukać, sami nie wiedzą czemu, aż w końcu stają się słuchaczami radia "S" lub kończą na parkiecie pobliskiej dyskoteki. Tak jest zresztą ze wszystkim - ludzie się wypalają, brak im konsekwencji i prawdziwej pasji do tego co robią. Ludzie są słabi...
I z innej mańki - piszesz, ze masz 15tysiaków płyt. Szacun. Jakby przyjąć na każdą z nich standardowe 45 minut, to na przesłuchanie wszystkiego choć 1 raz potrzebowałbyś 675 tysięcy minut. Rok ma 525 tysięcy minut. Biorąc pod uwagę,że do 10 roku życia nie słuchałeś muzyki to zostaje 20 lat, z czego jak każdy człowiek 1/3 całości przespałeś. Lekko naciągając te ogólnikowe wyliczenia zostaje z tego 14 lat nieprzerwanego niczym słuchania płyt. W najlepszym razie daje to 10 krotne wysłuchanie każdej z nich. Sprawa się jednak komplikuje, kiedy weźmiemy jeszcze inny fakt -że drugą z trzeciej części życia człowiek spędza jeszcze w szkole/pracy - i średnia przesłuchania wszystkich Twoich CD maleje już do 5 razy/album. Miazga! Nawet jakbyś wmawiał nam,że od 10 lat w pracy bez przerwy słuchasz płyt (bo że w szkole i na uczelni też chyba nie wierzysz, że ktoś łyknie) to i tak wychodzi jakieś 7 odsłuchań / CD. Z takim podejściem całkowicie wątpliwe są Twoje sądy nad wartością muzy którą słuchasz, bo wszystko jest "po łebkach". Żeby ogarnąć taki natłok kakofonii musiałbyś być jakimś Ubermensch! Rozumiem całkowicie pasję kolekcjonowania, ale wychodzisz na maniaka ilości, a nie jakości.
To normalneRaagoon pisze:Najczęściej przeze mnie słuchaną płyta od czterech lat jest Flowers From Exile. Czy to już oznaka kryzysu?!
Slayer to kał i ogólnie rzecz biorąc beznadziejna kapela.
boś ty stary forumowicz, a ja nowy. i na dodatek mam o masę postów mniej. to zapewne mnie dyskryminujeRiven pisze:to jest jasne od dawna i nie rozumiem jak komukolwiek moze ten gosc imponowac
Albo 3 plyt naraz, zaloze sie za maria posiada rowniez najwieksza w polsce kolekcje odtwarzaczy i chlonie dzwiek ze wszystkich naraz.est pisze:A tam się czepiasz! Zawsze można słuchać na przyspieszonych obrotachKreatoR pisze:oj Maniek przegiąłeś... taki niby z Ciebie die-hard metal, a pokazałeś tym postem że nie jesteś tr00, tylko tr00L. Z jednej strony ganisz innych że odwracają się od metalu po jakiś przesytach czy innych kryzysach, szukają innej muzyki - a sam zachwalasz Portishead. Brak konsekwencji się kłania.Maria Konopnicka pisze: jedni czują ducha metalu a inni nie. Niektórych ogarnia znudzenie, wyrastają z tej muzyki, przestaje ich bawić estetyka okładek z trupami, przestaje ich ruszać prosty, rytmiczny thrashowy riff, nie chce im się przegryzać przez gęsty monolit death metalowych dźwięków, zaczynają czegoś szukać, sami nie wiedzą czemu, aż w końcu stają się słuchaczami radia "S" lub kończą na parkiecie pobliskiej dyskoteki. Tak jest zresztą ze wszystkim - ludzie się wypalają, brak im konsekwencji i prawdziwej pasji do tego co robią. Ludzie są słabi...
I z innej mańki - piszesz, ze masz 15tysiaków płyt. Szacun. Jakby przyjąć na każdą z nich standardowe 45 minut, to na przesłuchanie wszystkiego choć 1 raz potrzebowałbyś 675 tysięcy minut. Rok ma 525 tysięcy minut. Biorąc pod uwagę,że do 10 roku życia nie słuchałeś muzyki to zostaje 20 lat, z czego jak każdy człowiek 1/3 całości przespałeś. Lekko naciągając te ogólnikowe wyliczenia zostaje z tego 14 lat nieprzerwanego niczym słuchania płyt. W najlepszym razie daje to 10 krotne wysłuchanie każdej z nich. Sprawa się jednak komplikuje, kiedy weźmiemy jeszcze inny fakt -że drugą z trzeciej części życia człowiek spędza jeszcze w szkole/pracy - i średnia przesłuchania wszystkich Twoich CD maleje już do 5 razy/album. Miazga! Nawet jakbyś wmawiał nam,że od 10 lat w pracy bez przerwy słuchasz płyt (bo że w szkole i na uczelni też chyba nie wierzysz, że ktoś łyknie) to i tak wychodzi jakieś 7 odsłuchań / CD. Z takim podejściem całkowicie wątpliwe są Twoje sądy nad wartością muzy którą słuchasz, bo wszystko jest "po łebkach". Żeby ogarnąć taki natłok kakofonii musiałbyś być jakimś Ubermensch! Rozumiem całkowicie pasję kolekcjonowania, ale wychodzisz na maniaka ilości, a nie jakości.