- Akitsa / The Shadow Order "Guerre / Πολεμος ", split 7"EP 2004, Splendour Productions
- Fagyhamu " South Of Carpathians ", 7"EP 2oo5 , Terranis Productions, limit 3oo szt.

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
nie znaju. Kopię poproszę, do odbioru na Marduk. Muzyki Aggressor nie znam , ale jakoś otarłem się o twórczość jednego z pacjentów z Aggressor, gdy był gitarzystą Tharaphita i Mantarak . Chodzi o Draconic'a , który jest obecnie voc Aggressor.Harlequin pisze:Trochę grubsza artyleria na dziś:
AGGRESSOR - Procreate The Petrifications (1st press RoundSound 2012, oryg. 1993) - czyli bardzo dobry estoński death metal w stylu trójki DEATH. Pesten, znaju ten hord?
Nie wiem czy będe na Mardup, ale bede na Rotten Sound. A jak nie to podrzuce Ci razem z pozostałymi płytami (jak tylko Aggressor dotrze).SODOMOUSE pisze:nie znaju. Kopię poproszę, do odbioru na Marduk. Muzyki Aggressor nie znam , ale jakoś otarłem się o twórczość jednego z pacjentów z Aggressor, gdy był gitarzystą Tharaphita i Mantarak . Chodzi o Draconic'a , który jest obecnie voc Aggressor.Harlequin pisze:Trochę grubsza artyleria na dziś:
AGGRESSOR - Procreate The Petrifications (1st press RoundSound 2012, oryg. 1993) - czyli bardzo dobry estoński death metal w stylu trójki DEATH. Pesten, znaju ten hord?
Od szperania to ja mam ludzi :-)Harlequin pisze:Trochę grubsza artyleria na dziś:
AGGRESSOR - Procreate The Petrifications (1st press RoundSound 2012, oryg. 1993) - czyli bardzo dobry estoński death metal w stylu trójki DEATH. Pesten, znaju ten hord?
RUTAH - Hate From Days Long Past (self-released 2005, płyta z gatunku ktokolwiek widział ktokolwiek wie)
RUTAH - Welcome To The End Of Days (Hell on Earth 2007, j/w)
czyli bardzo dobry śmierć metal ze Sponake w stanie Waszyngton. Dużo Cryptopsy, troche Deicide, troszke black metalu i płyty, których nigdzie nie ma, bo muzycy mają totalnie w dupie dystrybucje i stawiają na rozpierdolcze podobno koncerty. Arek, to jest coś za czym mógłbyś poszperać dla siebie.
THE GOD MACHINE - One Last Laugh... (1st press Fiction 1994) - tak, wiem, miałem kiedys, ale ta płyta to 12/10 jeśli chodzi o ładunek emocjonalny i nie jest to granie do kotleta, zdecydowanie trzeba dojrzeć do takich emocji i mieć na nie dzień.
Syćkie płyty w drodze, fociszcza za niedługo.