Skaut pisze:
Longin, patrząc na to zupełnie z boku to mam wrażenie, że albo się skumałeś z rednaczem albo brak Tobie właśnie obiektywnej oceny.
Tam nie ma zbyt wiele z nowych trendów czy to muzyki popularnej czy też tej niszowej. Elektronika traktowana po macoszemu, O Run The Jewels teraz wszyscy mówią i wygląda to śmiesznie kiedy z całego gatunku wytacza się tylko jedno działo, a o reszcie kompletnie się nie wspomina. Metaluchowe krążki to bezpieczna kuźnia, bo zawsze można opisać tonę gruzu i wściekłe wokale i metal będzie zadowolony. Gdzie noise, gdzie alternatywa, minimal, jakieś odskoki w chamber music? Żadnych odkryć, zaskoczeń na muzycznej scenie. Większość opisywanych metali/niemetali to albo podrzuty z kleryków i ID albo mamoniowate piosnki, które są znane i lubiane. Ja wierzę, że jest to magazyn robiony z pasją i to jest jego zaleta. Wadą niestety jest to, że robiony jest dla znajomych i krewnych królika no, ale jeśli chce się to sprzedać w jakimś nakładzie to nie ma co oczekiwać przekraczania dziennikarskiego rubikonu.
Przecież ja nie mówię, że to pismo bez wad. Też bym chętnie poczytał o różnorodnej elektronice, np. o nieznanych perłach gatunku electroclash, w który wsiąkam od jakiegoś czasu coraz bardziej. Chętnie ograniczyłbym ilość stron poświęconych metalowi, bo to muzyka, która mnie coraz mniej interesuje, ale powiedzmy sobie szczerze, z tego typu gazet mają najszersze spektrum oglądu i za to ich cenię. podoba mi się, że jest trochę klasyki, trochę muzyki na przecięciu gatunków, trochę rzeczy, których można posłuchać z satysfakcją, ale bez torturowania rodziny, że jest pewna doza undergroundu. Rozumiem też, że jest to magazyn z misją edukowania młodego słuchacza - stąd artykuły Weltrowskiego o rzeczach, które dawno na forum przerobiliśmy. To mnie cieszy. Takiego eklektycznego podejścia u nas nie było dotąd - poza M|I, ale oni byli skierowani w inną stronę i mieli inne założenia, więc to inna bajka.
I z nikim się nie skumałem. Zauważ, że oni też są trochę między młotem a kowadłem. My narzekamy, że za mało "prawdziwej" alternatywy, a ludzie spoza Masterfula ślą listy do redakcji, że za mało znanych zespołów i dlaczego piszą o czymś, co zna jedynie 5 osób w tym kraju. Pewnie trzeba jakoś balansować na tym polskim rynku. Lepiej niech wychowują czytelnika powoli, niż żeby padli po kilku numerach.