
Jak ktoś jest fanem przywalonego, przyćpanego madchester'u, indie zblendowanego z neo-psychodelią z wysp z lat 90, jak ktoś marzy za złotymi, rozbujanymi czasami, kiedy brylował: tStone Roses, do tego nie straszny mu lekki narzut ambitniejszego britpopu, czy tego rudego, z zepsutymi zębami alternatywnego grania weekendowego to może złapać nóweczkę od Black Market Karma
Mi się to rozmazanie, nawet chwilami szugejzowe/ drim-popowe? u nich po całości podoba, a że w domu mam fankę również takich pływających i tanecznych brzmień, polecajka leci do młodej. Fajna płyta, b.fajna. Letnia, uchichana, rozbujana jak betoniara na budowie w Kudowie.
// ps. Widzę, że nawet kałntrowanie im się wkradło.