PŁYTY TEKTONICZNE

[Agnósdej]

A ROSETTY nie znam...

Po sieci latają FLACi w wersji combined. Może to nie to samo co płytki puszczane jednocześnie ale sprawdzić warto. Wczoraj akurat wróciłem do albumu po dłuższej przerwie i nie mogę się nadziwić jak mocno człowieka poniewiera.

[est]

Loathe>>>
Ja ledwo kojarzę typa (tzn. teraz sprawdziłem kto zacz), a o tym dziecku to dzisiaj w teleexpressie usłyszałem, ale nie ma co offtopować,;)

[Nikczemny_Żmij]

Dopethrone osiąga niezgorszy wynik na skali Richtera.

[nan]

Dla mnie takim albumem jest "Domination" Morbid Angel. Chociaż to sprężysta skała.

[Najprzewielebniejszy]

Armia - Legenda, pol świata na niej stoi.

[KreatoR]

No dobra, jak na poważnie i ma być trzęsienie ziemi to od razu przychodzi mi do głowy THE CURE - PORNOGRAPHY. Wszystko pasuje: teksty, okładka, żadnego intro - od samego początku nawalają bębny, burczy bas a natarczywy riff wkręca się w łeb - czuć, że zaraz jakaś podskórna siła rozpierdoli wszystkie obiekty. W ostatniej sekundzie rozwala ci w końcu banię i wylatuje z niej ufo.

[Triceratops]

KILLING JOKE - What's THIS for...!

To mi pierwsze przychodzi do głowy, bo masywnośc i pierwotna energia zawarte w tym albumie mają definitywnie moc trzęsienia ziemi. Ale czy o to chodzi autorowi, to ni cholery nie mam pojęcia.

KIlling Joke mialo tylko bebny strojone na tektoniczne (wypowiedz Colemana&Co), a jak widszisz, to za malo zeby zakwalifikowac cala plyte jako tektoniczna. Cala plyta wydaje mi sie bardziej semi-mejotyczna z posmakiem teleologicznym.

[evildead]

o!

[Najprzewielebniejszy]

Armia - Legenda, pol świata na niej stoi.

Ale poważnie tak uważasz? Bo ja akurat uważam, że "Legenda" bije wszystko, co ARMIA wydała. Swoją drogą, pamiętam, że pisano czasami ciągiem np. VADER, ARMIA, ARMAGEDON, BETRAYER - przyszłość polskiego metalu.

Oczywiscie, zadna plyta post punkowa w Polsce nie wywarla takiego pietna na kolejnych w rozwijajacym sie gatunku.
Generalnie zlewam Armie, ale ta plyta to majstersztyk. Pod kazdym katem, wykonania, feelingu, nastroju i zywiolu.
Jedynie "Nowa Aleksandria" Siekiery postawila sie tak dosadnie w okresie swojego wydania.

[535]

BLASPHEMY - Fallen Angel Of Doom i zasługujące na szczególną uwagę Outro, które zdaje się idealnie pasować do tematu.
Z tym, że jest to raczej wyjście ostateczne i później zostają strach i pustka, wszyscy , którzy próbują na tym coś wybudować majaczą, bądź grzebią patykiem w suchym gównie. Mimo wszystko ,jest to bez wątpienia płyta związana z "tektoniką".

Jeszcze jedno, mam wrażenie , pytanie fundamentalne - Kto to jest kurwa "Justin BIEBER"?

E
Potwierdzam wszystko co napisano powyżej na temat ARMII i przy okazji także SIEKIERY.

[Arisowicz]

i like that answer

a co do ciężarówek o masie przekraczającym dopuszczalne normy stukrotnie to "Filth Pig" Ministry sie nadaje. a szczególnie BAS z tej płyty.

[twoja_stara_trotzky]

dziś w sejmie było o płytach tektonicznych...

Ludwik DRONE

ahahahaha!

[Nerwowy]

Black One
Monotheist
Given to the Rising

Wyszły rok po roku i sprawiły, że scena ciężkiej muzyki zadrżała w posadach a wstrząsy wtórne odczuwalne są do dziś. ;)

[535]

Dodatkowo w tym cyrku jedna pipa chciała zawisnąć na krzyżu.

[Kurt]

Głupi temat. Do wyjebania.

[manieczki]

[Rattlehead]

Alchemist - Spiritech
Alchemist - Organasm
Alchemist - Austral Alien

[Riven]

dobry temat

niestety ISIS to sraka
tektoniczna muzyka:

DALEK - Absence
BATHORY - Twilight of the Gods
SATYRICON - The age of negro
NEUROSIS - Give to the rising

i najpotezniejsza plyta metalowa , ktora niestety jednak nie miesci sie na Ziemi:

VOIVOD - Phobos

plyty tektoniczne sa dla cip, Jowisz ma na to wyjebane

[Morph]

Absence nie jest tektoniczna, to odwierty.

[Xapapote]

neurosis - "souls at zero" - dla mnie płyta monolit, dzieło kompletnie niepodzielne. ta muzyka to sandtrak do końca świata

mastodon - "crack the skye" - epicka opowieść, zamknięta całość, wspaniała podróż w kompletnie odrealnione światy

ocean - "here where nothing grows" - ta płyta jest jak nurkowanie do samego dna rowu mariańskiego, a jednocześnie jak dryfowanie po bezkresie północnego Atlantyku na tratewce smaganej przez szkwał