Polski BM

[trup]

Nooo. Bdb. Surowizna i zło. Logo zajebiste.

[DeadButDreaming]

Dobre!

[C//A]

Przyłączam się do churu. Tomek ma świetne ucho do tego typu muzyki.

[Blackult]

Charnel Aura niestety zawód, Thy Killing Hand bdb, Trucizna powinna być bdb (Aśka ma łeb do tej muzy), na North ja czekałem i po jednym odsłuchu jest OK ale jeszcze nie mam finalnego zdania hail Satan

[trup]

Konigreichssaal - Rubikon

[Blackult]

Charnel Aura niestety zawód, Thy Killing Hand bdb, Trucizna powinna być bdb (Aśka ma łeb do tej muzy), na North ja czekałem i po jednym odsłuchu jest OK ale jeszcze nie mam finalnego zdania hail Satan

ten numer Trucizny bdb+ i czekam na całość
Charnel Aura lepiej niż przy wcześniejszym odsłuchu, ale nadal brakuje mi tam czegoś kompozycyjnie

[Bless this tongue]

Trucizna total…. Czekam na całość bardzo mocno

[olgims]

aż sobie posłuchałem tego walka trucizny bo tak zachwalany a to jakieś średnio udane naśladownictwo katharsis z wwe. I dość słabiutki wokal na tym pogłosie nie robi roboty. Całość posłucham bo to i tak najlepszy sampel z ostatnio tutaj wrzucanych.

[C//A]

Kolega poruszył ciekawy temat. Może to krewstia mojego dziadzienia, lub niedostatecznej penetracji głębin undergroundu, ale nie widzę nowej zmiany w sztafacie pokoleniowej na polskiej scenie BM. Na początku / w połowie lat 2000ych było już powoli widać, że KSM, IW, kręgi LTWB, to bedzie nowa genetacja, ktora wywróci stolik. Ostatnie parę lat pojawia się sporo dobrej, nowej muzyki, ale albo od tych samych ludzi, albo eksplorującej "piosenki, które znamy". Z potencjalnych kandydatów na myśl przychodzi mi tylko Wilczyca, choć też z wahaniem.
Na scenie, na której "twoje ulubione albumy nagrali ludzie w wieku 16-25 lat" to niepokojace.

Quo vadis "Polski BM"? Zapraszam do dyskusji.

[Lord Gorloj]

Przypominam, że "połowa lat 2000ych" była prawie dwadzieścia lat temu. To jakby zastanawiać się na początku lat 90tych co się stanie z rockiem, przecież Led Zeppelin i Black Sabbath wywracali swego czasu stolik, a teraz co? Nie widać żadnej zmiany w sztafecie pokoleniowej! Nirvana? Jaka Nirvana, to gówno dla dzieciaków? Weź się zlituj, stary, przecież to jakaś chujnia jest...

No tylko ja nie widzę teraz żadnej Nirvany.

Polski bm zdążył tymczasem okrzepnąć, podobnie jak i ten światowy, i dalej czeka go po prostu stagnacja - tak jak to się dzieje z każdym nurtem. Chcecie wiedzieć co będzie dalej, popatrzcie co się stało z heavy metalem albo z thrashem. Dokładnie to go czeka - chociaż chciałbym się mylić i może się mylę.

W najlepszym wypadku spodziewałbym się sprawnych zespołów zdolnych grać miks wiadomych inspiracji "po swojemu", z dużym pierdolnięciem (czyli sprawnie wykonawczo i z ogromną pasją), którego odbiorcami będa stare grzyby tęskniące do pierwszych płyt [wstaw ulubione polskie kapele bm sprzed lat] oraz zajarana starą muzyką młodzież, dla której atrakcją będzie to, że w danym zespole grają ludzie z ich pokolenia a nie jakieś stare dziady z padaczką alkoholową - tzn., że to jest ich muzyka, a nie tylko starych. W bm nie umiem teraz podać dobrego przykładu, bo jest dla mnie za rano - nie wiem czy w ogóle taki istnieje - ale w szeroko pojętej rockowej psychodeli odpowiednikiem tego o czym mówię byłby na przyjład King Gizzard and the Lizard Wizard, dla mnie w ogóle wzór tego, jak powinna wyglądać zmiana pokoleniowa w gatunku pozornie dawno zdechłym.

W najgorszym wypadku polskiego bm nie czeka nawet to, a jedynie wysyp kolejnych kapel grających mniej lub bardziej kulawo to samo co wszyscy od kilkunastu lat - otoczonych chmara podnieconych recenentów i słuchaczy pompujących balonik po to, żeby samych siebie przekonać, że to czego słuchają to nie wiadomo jaki kult. Grono słuchaczy powoli będzie się zawężać aż do momentu, gdy słuchacze zrównają się z muzykami. Trochę to jeszcze potrwa, obstawiałbym że kilkanaście lat najmniej, więc nie ma tragedii. Cośtam pewnie się pojawi jeszcze ciekawego, ale bez wywracania stolika. Umrzeć to nigdy całkiem nie umrze, nawet dzisiaj są kapele grające dixieland i ludzie, którzy tego słuchają, nie mówiąc o starszych gatunkach i nurtach.

Żeby duch black metalu palił się dalej, ktoś musi temu całemu pierdolnikowi pokazać faka. Jak to zrobi - nie mam pojęcia, ale musi mieć wystarczająco dużo charyzmy, żeby poszło za tym odpowiednio dużo ludzi z rockowej/metalowej niszy, żeby nie dało się tego zignorować jako ciekawostki dla cudaków. Na pewno to, co będzie grał, nie zostanie uznane za black metal przez prawdziwków i starych pierdzieli. Nie może zostać, bo warunkiem działania tej muzyki jest bunt wobec pokolenia starych, a pokolenie starych to my, tzn. piszący na tym forum.

Ostatni naprawdę blackmetalowy w duchu polski zespół jaki kojarzę to Gruzja - i jeśli zaraz przyjdzie jakiś ozob, żeby to wyśmiać, to będzie znaczyło, że mam rację. Oni właśnie pokazali faka dziadom jarającym się jakąś trzecioligową pleśnią z piwnicy, a jednocześnie mają/mieli dość charyzmy, żeby ludzie mimo wszystko za tym poszli. Na niezbyt dużą skalę - światowej rewolucji z tego nie będzie, nawet krajowej nie - ale zawsze. Na koncertach (widziałem dwa) reprezentacja młodzieży była zawsze większa niż dziadzieży i to IMO o czymś świadczy.

[olgims]

Leaders not followers. W polskim bm od czasu zachłyśnięcia się hipsterów mgła powstało pierdyliard płyt, którymi również tutaj się użytkownicy podniecali, żeby za miesiąc nawet nie pamiętać nazwy kapeli. Trend, produkt, alternatywka. Jebać to. Dla mnie bm to powinna być patologia i choroba psychiczna, zło i jakieś tam powiedzmy łamanie tabu ( czym np było podejście dso do warstwy ideologiczno-tekstowej), a nie bezpieczna oaza dla zagubionych dzieciaków. A obecny bm z bardzo małymi wyjątkami to taka nudna zabawa na ogranych patentach. Dlaczego tak wielu epigonów mgły się pojawiło, a w zasadzie żadnego po cultesach (doombringer to w sumie ci sami ludzie, sodalicja również)? Bo slodko-pierdzace melodyjki są łatwiejsze do skopiowania niż stworzenie prawdziwego necro-klimatu prosto z cmentarza. Są też przyjmniejsze w odbiorze, takie niewymagające skupienia i uwagi. Dla mnie najgorszym typem recenzji dla płyty death/Black metalowej to hasło "przyjemnie się tego słucha". Bm powinien mieć więcej wspólnego z antymuzka niż z metalem, podejście musi być kurwa radykalne. W innym przypadku mamy do czynienia z kręceniem muzyczki dla dziewczynek i tzw przypadkowych słuchaczy. I przyjemnie się tego słucha. I myślę, że to nie jest kwestia bycia starym dziadem, tylko tego jakie oczekiwania ma się w stosunku do swojego metalu. Dla mnie większość tego polskiego metalu (z małymi wyjątkami) to jest puder, piórka w dupie i pedaliada. Kończę już pierdolić bo się zaczynam wkurwiac i zaraz eksploduje gównem!

[bartwa]

W każdej dziedzinie badziew to zdecydowana większość, więc przejmowanie się tym to strata czasu. HANS IGNOR załatwia takie tematy bez mydła.

[Ołówkiiiii]

Szukajcie, a znajdziecie. Kołaczcie, a będzie wam otworzone.

[C//A]

Jak koledzy mają coś konkretnego do polecenia, to zapraszam.

[trup]

Leaders not followers. W polskim bm od czasu zachłyśnięcia się hipsterów mgła powstało pierdyliard płyt, którymi również tutaj się użytkownicy podniecali, żeby za miesiąc nawet nie pamiętać nazwy kapeli. Trend, produkt, alternatywka. Jebać to. Dla mnie bm to powinna być patologia i choroba psychiczna, zło i jakieś tam powiedzmy łamanie tabu ( czym np było podejście dso do warstwy ideologiczno-tekstowej), a nie bezpieczna oaza dla zagubionych dzieciaków. A obecny bm z bardzo małymi wyjątkami to taka nudna zabawa na ogranych patentach. Dlaczego tak wielu epigonów mgły się pojawiło, a w zasadzie żadnego po cultesach (doombringer to w sumie ci sami ludzie, sodalicja również)? Bo slodko-pierdzace melodyjki są łatwiejsze do skopiowania niż stworzenie prawdziwego necro-klimatu prosto z cmentarza. Są też przyjmniejsze w odbiorze, takie niewymagające skupienia i uwagi. Dla mnie najgorszym typem recenzji dla płyty death/Black metalowej to hasło "przyjemnie się tego słucha". Bm powinien mieć więcej wspólnego z antymuzka niż z metalem, podejście musi być kurwa radykalne. W innym przypadku mamy do czynienia z kręceniem muzyczki dla dziewczynek i tzw przypadkowych słuchaczy. I przyjemnie się tego słucha. I myślę, że to nie jest kwestia bycia starym dziadem, tylko tego jakie oczekiwania ma się w stosunku do swojego metalu. Dla mnie większość tego polskiego metalu (z małymi wyjątkami) to jest puder, piórka w dupie i pedaliada. Kończę już pierdolić bo się zaczynam wkurwiac i zaraz eksploduje gównem!

Ty byś chciał więcej epigonów Mgły a ktoś inny Cultes des Ghoules.
Czyich epigonów jest wiecej: Burzum czy Mayhem? Hellhammer czy Bathory? Necromantia czy Darkthrone? Blasphemy czy Sarcofago? Mortuary Drape czy Emperor? Dlaczego brakuje Epigonów Christ Agony a nie brakuje Behemoth? Jakie to ma znaczenie?

Ty wymieniasz kilku epigonów Mgły ja kilku Cultes des Ghoules:
Lamashtu, Cemetery Lights (*może bardziej Mortuary Drape ale są momenty bliskie CdG), Throat, wczesny Demonic Slaughter, Moenen of Xezbeth, Funereal Presence, Spite (usa), Krolok, Death Like Mass / Sodalicja (można chyba zaliczyć), okolice to np. Arnaut Pavle.

[tomekw48]

Duży wpływ na bm w Polsce i niezły hype na młode kapele ma również Furia. Zapomnieliście w swoich wywodach o tym zespole.

[trup]

Nie uruchamiaj mnie. Bo wyjdę z siebie i wpadnę w furię.
No dokładnie. Furia. Behemoth. Northern Flag.

[wonsz]

można nie lubić, ale faktem jest, że Furia miała bardzo duży wpływ na polska scenę BM/około BM ostatnich lat.

[trup]

Nie no ja się zgadzam. Za nimi poszedł przede wszystkim korowód polskąjęzycznoludycznourbanistycznych hord.

[C//A]

Pytanie jest inne: kto będzie KSM, CdG, Furia kolejnej generacji? Ja nie widzę jasnych kandydatów.