Acheron 7Ep 1991 (pre Abramelin), Blood of christ 7EP 1992
Re: Now playing / Czego teraz słuchacie v.4
: 23-03-2023, 19:43
autor: r o b e r t
Binah - Phobia
Re: Now playing / Czego teraz słuchacie v.4
: 23-03-2023, 19:58
autor: szczylun
TRIBAL GAZE
Re: Now playing / Czego teraz słuchacie v.4
: 23-03-2023, 20:37
autor: Bonecrusher
Re: Now playing / Czego teraz słuchacie v.4
: 23-03-2023, 20:42
autor: Believer
bardzo lubię te piosenki
Re: Now playing / Czego teraz słuchacie v.4
: 23-03-2023, 21:08
autor: helpme
APOLLYON SUN "God Leaves (and Dies)"
APOLLYON SUN "Sub"
THORN "Bitter Potion"
Re: Now playing / Czego teraz słuchacie v.4
: 23-03-2023, 21:29
autor: wonsz
Re: Now playing / Czego teraz słuchacie v.4
: 23-03-2023, 21:39
autor: Bonecrusher
Re: Now playing / Czego teraz słuchacie v.4
: 23-03-2023, 22:27
autor: Ascetic
Dysko Venator. Spektakularnie i przesadnie wielkie ono nie jest. Przerwa i druga połowa meczu, w sam raz na raz.
Niezwykle ciekawy jestem, czy ten majdenowy bass odtworzą udanie na nadchodzącym gigu. To baza ich grania, wokal też wyrazisty ale tu na ytbie można się zorientować, że na żywo vox pieje. Na wiele w tym przypadku nie liczę, na basowe kląskanie już tak.
Chodził ten album za mną od dłuższego czasu, i próbowałem się w niego wgryźć, ale bezskutecznie. Wczoraj mi jednak bardzo ładnie zażarło - być może tego typu muzyka wymaga skupienia i odcięcia innych bodźców (słucham dużo w pracy, bo słuchawki na uszach i szatanowska muza nonstop). Ja z tego typu muzyką - nie wiem, jak nazwać ją: gęstą? techniczną? - mam często ten problem, że po czasie mózg mi się wyłącza i wszystko zlewa się już w jedną ścianę dźwięku, która z czasem potrafi męczyć i przestaję ją przyswajać. Nie wiem, czym to spowodowane, ale tutaj mimo całej tej masakry dokonywanej na słuchaczu, wszystko jest klarowne, każdy dźwięk jakby odseparowany i dający się wyłapać, a przy tym całość fajnie, organicznie płynie. Nie mam też znakomitego sprzętu do słuchania, jakieś słuchawki Marshalla za kilka stów (najlepsze co mieli w sklepie w mojej wiosce), ale brzmi to dla mnie bardzo dobrze - powiedziałbym, że jest to brzmienie wysmakowane, z braku lepszego słowa. Często w metalu śmierci wszelkie przerywniki instrumentalne / cichsze partie walą mi krindżem na wiele mil, tandetne to i z gruba ciosane prawie zawsze, sztuczne i kwadratowe (np. anielskie chóry w Mephorash czy instrumentale na Formulas... Morbidów, czy Nile - choć tam broni się kiczowaty flecik w mojej opinii). A tutaj końcówka jest... subtelna i piękna, jakkolwiek dziwnie nie brzmiałoby to w kontekście metalu śmierci.
Zaskoczyła mnie ta płyta. Czuję, że będzie wracane.
Chodził ten album za mną od dłuższego czasu, i próbowałem się w niego wgryźć, ale bezskutecznie. Wczoraj mi jednak bardzo ładnie zażarło - być może tego typu muzyka wymaga skupienia i odcięcia innych bodźców (słucham dużo w pracy, bo słuchawki na uszach i szatanowska muza nonstop). Ja z tego typu muzyką - nie wiem, jak nazwać ją: gęstą? techniczną? - mam często ten problem, że po czasie mózg mi się wyłącza i wszystko zlewa się już w jedną ścianę dźwięku, która z czasem potrafi męczyć i przestaję ją przyswajać. Nie wiem, czym to spowodowane, ale tutaj mimo całej tej masakry dokonywanej na słuchaczu, wszystko jest klarowne, każdy dźwięk jakby odseparowany i dający się wyłapać, a przy tym całość fajnie, organicznie płynie. Nie mam też znakomitego sprzętu do słuchania, jakieś słuchawki Marshalla za kilka stów (najlepsze co mieli w sklepie w mojej wiosce), ale brzmi to dla mnie bardzo dobrze - powiedziałbym, że jest to brzmienie wysmakowane, z braku lepszego słowa. Często w metalu śmierci wszelkie przerywniki instrumentalne / cichsze partie walą mi krindżem na wiele mil, tandetne to i z gruba ciosane prawie zawsze, sztuczne i kwadratowe (np. anielskie chóry w Mephorash czy instrumentale na Formulas... Morbidów, czy Nile - choć tam broni się kiczowaty flecik w mojej opinii). A tutaj końcówka jest... subtelna i piękna, jakkolwiek dziwnie nie brzmiałoby to w kontekście metalu śmierci.
Zaskoczyła mnie ta płyta. Czuję, że będzie wracane.
niezła, ale lepsza jest jedynka Nihil Quam Vacuitas Ordinatum Est,
brak popularnych melodyjek oraz brzmienie bardziej pasujące