DEMOteka archiwum Usa/Canada death,deathgrind,gore...
: 08-06-2020, 17:35
Mimo wieloletniego obcowania, z muzycznym podziemiem, nadal zdarzają się zespoły, twórczość, która umykała .
Internet pomaga obecnie, w szybkim namierzeniu tego co kiedyś ukryte było, w mozolnej pracy wymian kasetowych,
korespondencji, miesięcy oczekiwań na odpowiedź, szansy czy w ogóle przesyłki dotarły. Nadzieja obecnie w tym,
że jest coraz więcej maniaków, którym te starsze produkcje, chce się zgrywać, cyfryzować i wrzucać na różne platformy.
Po to, by kilku takich leciwych pierdzistołków, chciało się tym jeszcze podniecać. A tak, nadal czuję dreszcz poznania,
zwłaszcza tych archiwalnych nagrań. Niektóre nazwy kapel, pamiętam z flyers, zinów, pamiętam też gdy śliniłem się, czytając
tylko nazwę, gatunek, a posłuchać i tak nie było skąd. I tak ogarniałem sporo, ale wszystkiego - no nie dało się. Teraz,
parafrazując węglarza z Misia, to jest KOMPUTER ! A właściwie internet. To, co było tak odległe, jest bliżej. Jest co szukać,
słuchać, odkrywać, mieć z tego radochę jak za małolata. Na tapetę w tym wątku , scena Usa/Kanada. Wrzuciłem te dwa
kraje w jeden temat. Nie rozdrabniając się na inne państwa, być może i na inne przyjdzie czas, temat jest rozwojowy.
Muzycznie, wielbię poziom amerykańskiego death m lat 90tych, a na niej ten drugoligowy nurt demówkowy. Setki kapel,
którym w tym wysokim poziomie, ilości zespołów, nie udało się przebić do nagrania płyty, a wielokrotnie supportowały,
otwierały gigs w Stanach przed C. Corpse, Immolation, Incantation....A muzycznie, niejednokrotnie równały poziomem
do tych grubasów z pierwszych stron USDM. Prosty, szczery, zagrany z pasją , ówczesnych młodych gniewnych, death m.
Sentyment to już moja wartość dodana, która podbija tylko zauroczenie i nieustanną fascynację. Może , ktoś , coś z tego
co wrzucę zapamięta, zainteresuje, pozna. Nisza w niszy muzycznej, ale nic mnie nie hamuje. Fani USDM, uszy
nastwiać, nie tylko Kanibalami, Inkantejszyami, Imolejszynami ta scena była motzna!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pole do popisu ogromne, dla wytwórni specjalizujących się w reedycjach, wydawać mogą przez lata...
Na początek amerykański Carnal Decimate. Zespół z Utah, jedyne demo z roku 1995 "Existence Mutilated", dwa utwory i
tylko 8 minut muzyki, zostawiła po sobie ta grupa. Kaseta wydana przez Sutekh Prod. w nakladzie 250 sztuk.
Internet pomaga obecnie, w szybkim namierzeniu tego co kiedyś ukryte było, w mozolnej pracy wymian kasetowych,
korespondencji, miesięcy oczekiwań na odpowiedź, szansy czy w ogóle przesyłki dotarły. Nadzieja obecnie w tym,
że jest coraz więcej maniaków, którym te starsze produkcje, chce się zgrywać, cyfryzować i wrzucać na różne platformy.
Po to, by kilku takich leciwych pierdzistołków, chciało się tym jeszcze podniecać. A tak, nadal czuję dreszcz poznania,
zwłaszcza tych archiwalnych nagrań. Niektóre nazwy kapel, pamiętam z flyers, zinów, pamiętam też gdy śliniłem się, czytając
tylko nazwę, gatunek, a posłuchać i tak nie było skąd. I tak ogarniałem sporo, ale wszystkiego - no nie dało się. Teraz,
parafrazując węglarza z Misia, to jest KOMPUTER ! A właściwie internet. To, co było tak odległe, jest bliżej. Jest co szukać,
słuchać, odkrywać, mieć z tego radochę jak za małolata. Na tapetę w tym wątku , scena Usa/Kanada. Wrzuciłem te dwa
kraje w jeden temat. Nie rozdrabniając się na inne państwa, być może i na inne przyjdzie czas, temat jest rozwojowy.
Muzycznie, wielbię poziom amerykańskiego death m lat 90tych, a na niej ten drugoligowy nurt demówkowy. Setki kapel,
którym w tym wysokim poziomie, ilości zespołów, nie udało się przebić do nagrania płyty, a wielokrotnie supportowały,
otwierały gigs w Stanach przed C. Corpse, Immolation, Incantation....A muzycznie, niejednokrotnie równały poziomem
do tych grubasów z pierwszych stron USDM. Prosty, szczery, zagrany z pasją , ówczesnych młodych gniewnych, death m.
Sentyment to już moja wartość dodana, która podbija tylko zauroczenie i nieustanną fascynację. Może , ktoś , coś z tego
co wrzucę zapamięta, zainteresuje, pozna. Nisza w niszy muzycznej, ale nic mnie nie hamuje. Fani USDM, uszy
nastwiać, nie tylko Kanibalami, Inkantejszyami, Imolejszynami ta scena była motzna!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pole do popisu ogromne, dla wytwórni specjalizujących się w reedycjach, wydawać mogą przez lata...
Na początek amerykański Carnal Decimate. Zespół z Utah, jedyne demo z roku 1995 "Existence Mutilated", dwa utwory i
tylko 8 minut muzyki, zostawiła po sobie ta grupa. Kaseta wydana przez Sutekh Prod. w nakladzie 250 sztuk.