Kiedyś to było proste. Pisało się do sprzedającego o numery matrycy i się wiedziało że to albo first press albo przynajmniej wydanie z epoki. Teraz to trzeba zdjęcia oglądać, research robić, śledzić na bierząco które wydania już zbootlegowano które nie. Antykwariaty pełne tego gówna. Dawniej najwyżej się skończyło z jakąś reedycją w ręku a dziś z piratem który pójdzie prosto do śmieci. Strach cokolwiek kupić. Nic mi tak ochoty na kupowanie płyt nie odebrało jak bootlegi.
ecopacki/digisraki/wydania śmieciowe
Wchodzisz do Media Marktu, idziesz na dział muzyczny (tak wiem że teraz już nie ma, ale kiedyś się tak robiło). Plaga wydań kiepskich, tanich, bylejakich. Całe kosze współczesnych reedycji na winylu praktycznie wszystkiego.
Po co komu ekologiczne opakowanie, skoro CD ma służyć wiecznie ? "The Compact Disc will provide a lifetime of pure listening enjoyment" nie tak to szło ? A teraz to ekologicznie ma się rozłożyć jak jebnę w lesie

Ceny wysyłki/cła/prowizje
Wysyłka plus cło więcej warta niż nie jeden rar na który polowało się latami. Bywa i tak

Do tego zaporowe prowizje na Ebay czy Discogs. Kiedyś jak trafiłem jakiegoś rara co nawet specjalnie mnie nie interesował to miałem na wymianę czy sprzedaż. Teraz przy dziadowskich prowizjach muszę walnąć taką cenę aby przynajmniej nie stracić. Do tego nieuczciwe programy ochrony kupujących/okresy zamrożenia środków czy konieczność powiązania konta z kontem PayPal.
Streaming
Czasem jest i tak że CD ze świecą szukać a cały roster danej wytwórni leży co do posłuchanie na Spotify/Tidalu.
First press to nie zawsze najlepsze wydanie
Bywa i tak że coś wydanego z latach 80 brzmi gorzej w pierwszym wydaniu niż późniejszej reedycji ("To Mega Therion" brzmi lepiej na wydaniu z Noise niż na pierwszym z Combat Records). Albo np. Współczesny remaster niszczy wszystkie wcześniejsze wydania (jak np. remastery Wilsona albumów Jethro Tull).
Takie jeszcze dwie dygresje:
1) Wraz z pojawieniem się mp3 wróżono że będzie on zabójca fizycznych nośników. Tymczasem okazało się że było to zbawienie dla małych wytwórni, niszowych artystów czy nawet zespołów zapomnianych. Prawdziwe zabójstwo zgotowały sobie same duże wytwórnie tanimi wydaniami, pompowaniem cen winyli czy spadkiem jakości.
2) Dawnej śmielej się kupowało i sprzedawało to jakoś się to kolekcjonerstwo kręciło. Dziś kupić trudniej bo trzeba uważać na stosy piratów czy kiepskich wydań a sprzedać niewdzięcznie bo prowizje i dziadowskie ceny wysyłek.