NAJBARDZIEJ NISZCZĄCE WYWIADY
Moderatorzy: Gore_Obsessed, ultravox, Heretyk, Nasum, Sybir
- Czesław
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2446
- Rejestracja: 08-02-2007, 19:42
BURNING ABYSS #3:
SUCCUBS:
- Czy nie uważasz że wydając tak dobry materiał w baron rec może on być niewystarczająco wypromowany ?
- Przykro mi ale masz rację
DAMNATION:
- Podobno mieliście jakieś przejścia (pirotechniczne ha ha) na koncercie VOX MORTIIS? Czy możesz sie pochwalić?
- Koncert, który odbył się w Warszawie, był dla nas w pełni udanym, a wspomniane przejścia nie były wcale groźne. Po prostu przez przypadek zapalił się mały sznurek pod sceną. To wszystko na ten temat
NIGHT IN GALES
- Dlaczego wybraliście na "razor" akurat cover Slayer Raining Blood?
- Na początku nie chcieliśmy nagrać Raining Blood,. Wybraliśmy ten utwór z dobrze brzmiącego koncertu, gdzie wykonywaliśmy inny cover, a mianowicie kawałek Iron Maiden, jednak w czasie rejestrowania tego utworu skończyła sie taśma.
A teraz coś naprawdę extra:
BEHEMOTH
Nergal: "Nienawidze tych wszystkich kolorowych gówien z Baron Rec które leżą na półkach każdego szanującego się... sklepu mięsnego he he"
SUCCUBS:
- Czy nie uważasz że wydając tak dobry materiał w baron rec może on być niewystarczająco wypromowany ?
- Przykro mi ale masz rację
DAMNATION:
- Podobno mieliście jakieś przejścia (pirotechniczne ha ha) na koncercie VOX MORTIIS? Czy możesz sie pochwalić?
- Koncert, który odbył się w Warszawie, był dla nas w pełni udanym, a wspomniane przejścia nie były wcale groźne. Po prostu przez przypadek zapalił się mały sznurek pod sceną. To wszystko na ten temat
NIGHT IN GALES
- Dlaczego wybraliście na "razor" akurat cover Slayer Raining Blood?
- Na początku nie chcieliśmy nagrać Raining Blood,. Wybraliśmy ten utwór z dobrze brzmiącego koncertu, gdzie wykonywaliśmy inny cover, a mianowicie kawałek Iron Maiden, jednak w czasie rejestrowania tego utworu skończyła sie taśma.
A teraz coś naprawdę extra:
BEHEMOTH
Nergal: "Nienawidze tych wszystkich kolorowych gówien z Baron Rec które leżą na półkach każdego szanującego się... sklepu mięsnego he he"
- Scaarph
- zahartowany metalizator
- Posty: 6143
- Rejestracja: 16-01-2008, 16:28
- Lokalizacja: Scarlet Woman's Womb
mały sznurek hahahahaha zajebiste heheCzesław pisze:DAMNATION:
- Podobno mieliście jakieś przejścia (pirotechniczne ha ha) na koncercie VOX MORTIIS? Czy możesz sie pochwalić?
- Koncert, który odbył się w Warszawie, był dla nas w pełni udanym, a wspomniane przejścia nie były wcale groźne. Po prostu przez przypadek zapalił się mały sznurek pod sceną. To wszystko na ten temat
Quorthon:
Powiedziałbym,że VENOM stworzył black metal, a BATHORY death metal. Była wielka różnica między MERCYFUL FATE i innymi kapelami, bo MERCYFUL FATE to był pop dla dzieci. Jedyną różnicą było to, że nosił ten głupi makijaż i szafował satanizmem. MERCYFUL FATE to Duńczycy a my tu w Szwecji nienawidzimy Duńczyków.
Powiedziałbym,że VENOM stworzył black metal, a BATHORY death metal. Była wielka różnica między MERCYFUL FATE i innymi kapelami, bo MERCYFUL FATE to był pop dla dzieci. Jedyną różnicą było to, że nosił ten głupi makijaż i szafował satanizmem. MERCYFUL FATE to Duńczycy a my tu w Szwecji nienawidzimy Duńczyków.
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
- Czesław
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2446
- Rejestracja: 08-02-2007, 19:42
Nie pamiętam już w jakim zinie, a szukać mi się nie chce, ale pamiętam taki koniec wywiadu z Anima Damnata:
- powiedz coś na koniec, ale może coś innego niż "żryjcie gówno dla szatana"
- żryjcie gówno dla szatana do kurwy nędzy
edit: Jebać co gadał Quorthon, był debilem, liczą się tylko nagrania Bathory
- powiedz coś na koniec, ale może coś innego niż "żryjcie gówno dla szatana"
- żryjcie gówno dla szatana do kurwy nędzy
edit: Jebać co gadał Quorthon, był debilem, liczą się tylko nagrania Bathory
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 353
- Rejestracja: 12-12-2007, 21:37
- Morph
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8973
- Rejestracja: 27-12-2002, 12:50
- Lokalizacja: hyperborea
- Kontakt:
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 353
- Rejestracja: 12-12-2007, 21:37
- OD-BYT
- rozkręca się
- Posty: 45
- Rejestracja: 01-10-2006, 15:30
- Kontakt:
Re: NAJBARDZIEJ NISZCZĄCE WYWIADY
Mnie rozjebał wywiad z Eryczkiem z watajn, kiedy stwierdził, że powinniśmy się wszyscy ciąć, bo ciało to świątynia Jahwe.
- Scaarph
- zahartowany metalizator
- Posty: 6143
- Rejestracja: 16-01-2008, 16:28
- Lokalizacja: Scarlet Woman's Womb
Re: NAJBARDZIEJ NISZCZĄCE WYWIADY
hehehe zajebiste. prze-kurwa-zajebiste. zniszczyło mnie hehehe. nigdy o tym nie myślałem w ten sposóbOD-BYT pisze:Mnie rozjebał wywiad z Eryczkiem z watajn, kiedy stwierdził, że powinniśmy się wszyscy ciąć, bo ciało to świątynia Jahwe.
-
- starszy świeżak
- Posty: 18
- Rejestracja: 01-06-2008, 12:29
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Re: NAJBARDZIEJ NISZCZĄCE WYWIADY
Pewnie wszyscy znają, ale te 24s wywiadu niszczą:
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1215
- Rejestracja: 09-02-2008, 21:04
Re: NAJBARDZIEJ NISZCZĄCE WYWIADY
normalny erudyta
- hcpig
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9372
- Rejestracja: 06-07-2008, 13:23
Re: NAJBARDZIEJ NISZCZĄCE WYWIADY
No i przypadkiem, z drugiej ręki natknąłem się na piękny fragment, nie wiem czy to z wywiadu czy felietonu, ale może tu być:
Yo-yo, chlopaki, wszystko jeszcze się pojawi. Wymyśliłem ten zespół (Transistorsów) od początku do końca jako kapelę, która przechodzi ewolucję jak Beatlesi - od prostoty to dziwności. Nie można inaczej, niż takie rzeczy zaplanować, bo wszystko już było. Trudno o formalne nowinki w dobie repetytywności i ogólnej inflacji wyrazu. A jako że zacząłem od dupy strony, od muzy pseudoawangardowej i pojebanej (SNI SREDSTVOM ZA UKLANANIE ok. 1986 - free rock, wczesna MIŁOŚĆ - free jazz), po latach dochodzę do pewnej prostoty wyrazu, którą zapewne trzeba będzie w końcu porzucić. Jestem po prostu ciekaw, co tam jest. Wyobraźcie sobie rzekę, kiedyś pełną złotych nuggetów (pięknych melodii), dziś do szczętu przetrzebioną przez poszukiwaczy złota. Wracacie do przeszukiwania dna w nadziei, że obok omszałego głazu, przy którymś niegdyś znaleziono "Hey, Jude", "My Back Pages", "Space Oddity" czy chociażby "Drain You", nie zapodziała się jakaś drobina szlachetnego kruszcu... Mówię o złocie, bo pisanie melodii to poszukiwanie kamienia filozoficznego, swoista alchemia. Fajnie jest grać pojebaństwa, ale nigdy sobie nie wybaczysz, jeśli nie spróbujesz zrobić czegoś na dwóch, trzech akordach... Prosto do celu, prosto po piękną melodię, po Graala. I tak to wygląda, moi drodzy. Skończy się pewnie jak zwykle - jakąś pojebaną płytą jazzową i tyle. Tylko że te pojebane płyty mało mi ostatnio robią w brzuchu, you know. Nie wzruszają mnie. Im bardziej mózgowa muzyka, tym mniej do mnie przemawia. Ok, brudna produkcja to jakiś pomysł na wiarygodność. Ale prostota kusi jak mało co. Prostota - synteza. Jeśli chodzi o piosenki miłosne, sprawa jest bardzo prosta i wynika ze starego poglądu pt. "punkt siedzenia - punkt widzenia". Innymi słowy - jesteś zakochany, jesteś na kwasie i rozumiesz. ROZUMIESZ WSZYSTKIE TEKSTY MIŁOSNE ŁĄCZNIE Z TYMI OD MODERN TALKING - BO SĄ O TOBIE. O WAS. Forma was nie obchodzi, bo jeśli jest tam prawda, jest uczucie, forma jest drugorzędna. Na tym polega genialność pewnych przebojów. Jeśli mają tę prawdę, chwytają za jaja i chuja zrobisz. Jednak jeśli nie jesteście zakochani, mówicie - co za kicz. Źenada, nie kumam tego. No tak, ale co to ma wspólnego z moim życiem? Moja dziewczyna miała 15 lat, gdy się w niej zakochałem. Działo się coś poważnego. Chociaż masz 15 lat, Twoja dusza starsza jest/chyba wiem, co musisz czuć, chyba wiem, skąd Ciebie znam/sam mam tyle lat, co Ty/chmury płyną, jak w te dni (KIEDY SAM MIAŁEM TYLE LAT - PAMIĘTAM, JAKBY TO BYŁO WCZORAJ) /asfalt w deszczu pachnie tak, jakby wrócił tamten czas (JEDEN Z NAJPIĘKNIEJSZYCH ZAPACHÓW LATA - ZAPACH CIEPŁEGO ASFALTU PO KRÓTKIM DESZCZU). I co w tym wszystkim śmiesznego? Co żenującego? Wiem, że wszystkich nie zadowolę i nawet nie próbuję. Pomyślcie - każdy z Was ma inne oczekiwania. Ok, coś Wam się podoba, a coś nie. Rozumiem to i szanuję. Ale ja nie daję dupy. Robię to wszystko z serca i flaków. Podaję na tacy. Rozumiem, że część się spodoba, część nie - taka już dola artysty, taka natura ludzkiego gustu. Ale dla mnie właściwie nie ma płyt słabych i znakomitych. Wszystkie się wiążą z jakimś ważnym dla mnie okresem. "Songs For Genpo", "Samsara", "Don't Panic! We're From Poland" - nie widzę różnicy między tymi płytami. Powstały z takiego samego natężenia, wysiłku, emocji. Przypominają ważne momenty w moim życiu. Nie potrafię myśleć o nich - ta płyta jest świetna formalnie, a ta nie. Ok - lubię 3 pierwsze płyty Miłości. Dalej nie jestem przekonany, bo przestaliśmy dawać z siebie wszystko jako zespół. Te wszystkie płyty projektowe - w większości to samo uczucie. Może niesłusznie, może tylko dlatego,, że nie miałem nad nimi kontroli. Ale te trzy płyty Miłości, wszystkie trzy oficjalne płyty Kur, wreszcie te trzy płyty rockowe (Trupy, Czan, Transistors) - zrobiła się z tego moja ulubiona dziewiątka, ciekawe - to są moje MY FAVORITE THINGS, których nie potrafię ocenić i rozłożyć na części pierwsze. Sorry, rozpisałem się, ale traktuję Was poważnie. Chciałem, żebyście coś o mnie wiedzieli. Nie interesuje mnie prostota czy pojebanie. Interesuje mnie maksymalna emocja, walka w trupa. Jak leżę i rzygam z wysiłku i ktoś mówi - tak, to niezła płyta rockowa, ale te piosenki o miłości są żenujące, przestaję rozumieć w ludzkim języku. Co to znaczy: niezła, słaba, znakomita? Dla mnie to są moje dzieci, które przyszły do mnie w sposób cudowny, metafizyczny. Ja ich nawet nie wymyśliłem, tylko odkryłem w kosmosie. Tak właśnie było z "P.O.L.O.V.I.R.U.S.em". Jak można to wszystko ocenić, powkładać do szufladek? Szacuneczek.
Zajebiste i sensowne podejście do muzyki z fantazją, ja przynajmniej cenię sobie takie rzeczy. Respekt dla tego pana. Zwłaszcza, że niewielu słuchaczy stać na takie abstrakcyjne myślenie o muzyce.
Yo-yo, chlopaki, wszystko jeszcze się pojawi. Wymyśliłem ten zespół (Transistorsów) od początku do końca jako kapelę, która przechodzi ewolucję jak Beatlesi - od prostoty to dziwności. Nie można inaczej, niż takie rzeczy zaplanować, bo wszystko już było. Trudno o formalne nowinki w dobie repetytywności i ogólnej inflacji wyrazu. A jako że zacząłem od dupy strony, od muzy pseudoawangardowej i pojebanej (SNI SREDSTVOM ZA UKLANANIE ok. 1986 - free rock, wczesna MIŁOŚĆ - free jazz), po latach dochodzę do pewnej prostoty wyrazu, którą zapewne trzeba będzie w końcu porzucić. Jestem po prostu ciekaw, co tam jest. Wyobraźcie sobie rzekę, kiedyś pełną złotych nuggetów (pięknych melodii), dziś do szczętu przetrzebioną przez poszukiwaczy złota. Wracacie do przeszukiwania dna w nadziei, że obok omszałego głazu, przy którymś niegdyś znaleziono "Hey, Jude", "My Back Pages", "Space Oddity" czy chociażby "Drain You", nie zapodziała się jakaś drobina szlachetnego kruszcu... Mówię o złocie, bo pisanie melodii to poszukiwanie kamienia filozoficznego, swoista alchemia. Fajnie jest grać pojebaństwa, ale nigdy sobie nie wybaczysz, jeśli nie spróbujesz zrobić czegoś na dwóch, trzech akordach... Prosto do celu, prosto po piękną melodię, po Graala. I tak to wygląda, moi drodzy. Skończy się pewnie jak zwykle - jakąś pojebaną płytą jazzową i tyle. Tylko że te pojebane płyty mało mi ostatnio robią w brzuchu, you know. Nie wzruszają mnie. Im bardziej mózgowa muzyka, tym mniej do mnie przemawia. Ok, brudna produkcja to jakiś pomysł na wiarygodność. Ale prostota kusi jak mało co. Prostota - synteza. Jeśli chodzi o piosenki miłosne, sprawa jest bardzo prosta i wynika ze starego poglądu pt. "punkt siedzenia - punkt widzenia". Innymi słowy - jesteś zakochany, jesteś na kwasie i rozumiesz. ROZUMIESZ WSZYSTKIE TEKSTY MIŁOSNE ŁĄCZNIE Z TYMI OD MODERN TALKING - BO SĄ O TOBIE. O WAS. Forma was nie obchodzi, bo jeśli jest tam prawda, jest uczucie, forma jest drugorzędna. Na tym polega genialność pewnych przebojów. Jeśli mają tę prawdę, chwytają za jaja i chuja zrobisz. Jednak jeśli nie jesteście zakochani, mówicie - co za kicz. Źenada, nie kumam tego. No tak, ale co to ma wspólnego z moim życiem? Moja dziewczyna miała 15 lat, gdy się w niej zakochałem. Działo się coś poważnego. Chociaż masz 15 lat, Twoja dusza starsza jest/chyba wiem, co musisz czuć, chyba wiem, skąd Ciebie znam/sam mam tyle lat, co Ty/chmury płyną, jak w te dni (KIEDY SAM MIAŁEM TYLE LAT - PAMIĘTAM, JAKBY TO BYŁO WCZORAJ) /asfalt w deszczu pachnie tak, jakby wrócił tamten czas (JEDEN Z NAJPIĘKNIEJSZYCH ZAPACHÓW LATA - ZAPACH CIEPŁEGO ASFALTU PO KRÓTKIM DESZCZU). I co w tym wszystkim śmiesznego? Co żenującego? Wiem, że wszystkich nie zadowolę i nawet nie próbuję. Pomyślcie - każdy z Was ma inne oczekiwania. Ok, coś Wam się podoba, a coś nie. Rozumiem to i szanuję. Ale ja nie daję dupy. Robię to wszystko z serca i flaków. Podaję na tacy. Rozumiem, że część się spodoba, część nie - taka już dola artysty, taka natura ludzkiego gustu. Ale dla mnie właściwie nie ma płyt słabych i znakomitych. Wszystkie się wiążą z jakimś ważnym dla mnie okresem. "Songs For Genpo", "Samsara", "Don't Panic! We're From Poland" - nie widzę różnicy między tymi płytami. Powstały z takiego samego natężenia, wysiłku, emocji. Przypominają ważne momenty w moim życiu. Nie potrafię myśleć o nich - ta płyta jest świetna formalnie, a ta nie. Ok - lubię 3 pierwsze płyty Miłości. Dalej nie jestem przekonany, bo przestaliśmy dawać z siebie wszystko jako zespół. Te wszystkie płyty projektowe - w większości to samo uczucie. Może niesłusznie, może tylko dlatego,, że nie miałem nad nimi kontroli. Ale te trzy płyty Miłości, wszystkie trzy oficjalne płyty Kur, wreszcie te trzy płyty rockowe (Trupy, Czan, Transistors) - zrobiła się z tego moja ulubiona dziewiątka, ciekawe - to są moje MY FAVORITE THINGS, których nie potrafię ocenić i rozłożyć na części pierwsze. Sorry, rozpisałem się, ale traktuję Was poważnie. Chciałem, żebyście coś o mnie wiedzieli. Nie interesuje mnie prostota czy pojebanie. Interesuje mnie maksymalna emocja, walka w trupa. Jak leżę i rzygam z wysiłku i ktoś mówi - tak, to niezła płyta rockowa, ale te piosenki o miłości są żenujące, przestaję rozumieć w ludzkim języku. Co to znaczy: niezła, słaba, znakomita? Dla mnie to są moje dzieci, które przyszły do mnie w sposób cudowny, metafizyczny. Ja ich nawet nie wymyśliłem, tylko odkryłem w kosmosie. Tak właśnie było z "P.O.L.O.V.I.R.U.S.em". Jak można to wszystko ocenić, powkładać do szufladek? Szacuneczek.
Zajebiste i sensowne podejście do muzyki z fantazją, ja przynajmniej cenię sobie takie rzeczy. Respekt dla tego pana. Zwłaszcza, że niewielu słuchaczy stać na takie abstrakcyjne myślenie o muzyce.
Yare Yare Daze
- OD-BYT
- rozkręca się
- Posty: 45
- Rejestracja: 01-10-2006, 15:30
- Kontakt:
Re: NAJBARDZIEJ NISZCZĄCE WYWIADY
Większość wywiadów z tymi wszystkimi szatanistami pierdolącymi w kółko te same farmazony jest śmiechu warta, ale w pamięci utkiwł mi najbardziej wywiad z Watain zamieszczony na łamach któregoś tam Mega Sina. Mozna się było z niego dowiedzieć, że każdy metalowiec powinien się ciąć, bo ciało to świątynia Jahwe. Ale i tak najlepszy jest typ blackmetalowca - mizantropa udzielającego wywiadu tylko po to, żeby mówić, że wywiadów to on tak własciwie nie udziela, w związku z czym odpowiada dziennikarzowi pojedyńczymi zdaniami.
-Najdroższy libertynie - powiedziałam - a więc lubisz tyłek !
-Ach ! Pani, czy istnieje w świecie wyborniejsza rozkosz ?
-Ach ! Pani, czy istnieje w świecie wyborniejsza rozkosz ?
-
- świeżak
- Posty: 1
- Rejestracja: 08-08-2008, 21:17
Re: NAJBARDZIEJ NISZCZĄCE WYWIADY
Szacunek dla moderatorów
Dziękuwa wileka, chciałem odpowiedzieć w wątku lustracja... niestety, okazało się to niemożliwe. Podstawiają się odpowiedzi innych ludzi. A nie to co napisałem. Prosił bym o sprawdzenie. WIELCE SZANOWNYCH MODERATORÓW.
Gumiś-jestem nowy
Dziękuwa wileka, chciałem odpowiedzieć w wątku lustracja... niestety, okazało się to niemożliwe. Podstawiają się odpowiedzi innych ludzi. A nie to co napisałem. Prosił bym o sprawdzenie. WIELCE SZANOWNYCH MODERATORÓW.
Gumiś-jestem nowy
- Maleficio
- zahartowany metalizator
- Posty: 5311
- Rejestracja: 13-11-2005, 14:38
- Lokalizacja: Sjakk Matt Jesu Krist
- Kontakt:
Re: NAJBARDZIEJ NISZCZĄCE WYWIADY
a czy ruchy rączką co on wykonuje na kielichu to świadczą o tym, że satan go podnieca?sima213 pisze:Pewnie wszyscy znają, ale te 24s wywiadu niszczą: