...czas urlopowy sprzyjał zaczytywaniu, tak więc: Simmonsy (hail Jimmy Boyle
)
Pieśń bogini Kali - pierwsza powieść autora...a podczas czytania tego zachinyludowe nie czuć...świetny, ''brudny'' klimat...syf, kiła i mogiła..Kalkuta...za podkład muzyczny można se włączyć zespół pieśni i tańca Kapala
...i heja, heja...dobra kniga...
Trupia otucha - cegła jak talala, a czyta się sama...znakomita rozrywka...i tyle...
Dzieci nocy - wampiry - inaczej, jak w Trupiej...i strasznie się z nią męczyłem...trudno, inne tego autora czekają w kolejce...
...oprócz powyższych były jeszcze:
Żywica - kryminał/thriller o pewnej, dysfunkcyjnej rodzince...dość wciągająca historia...dla mnie warto...
Poławiacz - 3 razy tak...mimo, że nie wędkuję
wspanaiale niepokojąca...
Echo - po kapitalnej Hex, było tylko czekać na kolejną od tego autora...o rozczarowaniu nie ma mowy...
Instytut - Kinga dość długo nie czytałem, ta wchodzi gładko, ale bez zesrania...
Kto chce jeść... - świetna, ciężka i okrutna...zapada w pamięć...na pewno za jakiś czas, jebne ją jeszcze raz
...a tera wystartowałem z: