dużo by gadać bo te różnice się coraz bardziej zacierają, pojawiają się nowe i są coraz trudniejsze do zdefiniowania. Konserwatyzm możemy generalnie zdefiniować jako ochronę zastanego stanu rzeczy, ale skoro tak to dlaczego ekologia, ochrona lasów i przyrody to domena ogólnie rzecz biorąc środowisk 'postępowych', a nie konserwatywnych?ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze: ↑11-11-2021, 22:32To tez, ale to sprawa drugorzedna tak naprawde. Liberalizm popycha swiat naprzod (czy ku lepszemu, kazdy sam musi ocenic), konserwatyzm dba o to, by zmiany nie zachodzily szybciej, niz czlowiek jest w stanie to przyswoic jako pokolenie. Jesli sprawy ida szybciej, to konserwatyzm wzrasta, jesli wolno, liberalizm nasila sie. Konserwatyzm to male kolo, ktore rozladowuje wojna. Liberalizm to wielkie kolo napedzane nie tylko potrzeba wolnego wyrazania siebie, ale tez automatyzacja procesow, ktora zwieksza sie bezustannie, piniewaz do tego nieustannie dazymy gdzie tam pod powierzchnia. E, duzo by gadac.
No cóż - bo wykorzystywanie przyrody bez limitów to właśnie 'zastany stan rzeczy' odpowie ktoś.
Skoro tak, to jak się do tego mają takie stwierdzenia jak np: "U korzeni bezmyślnego niszczenia środowiska naturalnego tkwi błąd antropologiczny, niestety rozpowszechniony w naszych czasach. Człowiek mniema, że samowolnie może rozporządzać ziemią, podporządkowując ją bezwzględnie własnej woli, tak jakby nie miała ona własnego kształtu." - jego autorem jest... JP2.
Współcześnie mamy więc konserwatystów stojących na szańcu obrony stanu rzeczy stworzonego przez liberalizm gospodarczy, będący konsekwencją idei postępu i sprawczości człowieka w sferze przekształcania świata. Z drugiej strony mamy natomiast zwolenników postępu kwestionujących porządek, który ta idea właśnie realizuje. Szaleństwo.
Pytanie, czy da się jeszcze ekologiczny dyskurs całkowicie odpolitycznić zanim będzie za późno?