Ryszard Legutko przyjął 20 tys. euro od Viktora Orbána. Ale stracił coś znacznie cenniejszego
(...) Statuetka i pieniądze nie są wielkim zwycięstwem krakowskiego profesora, tylko dowodem na jego upadek.
Opinie publikowane w naszym serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji
Viktor Orbán pochwalił się na platformie X cennym (piszę bez ironii) wyróżnieniem, jakie przyznał prof. Ryszardowi Legutce. Otóż europarlamentarzysta z Krakowa otrzymał nagrodę im Hunyadiego Jánosa za ochronę „europejskich wartości i wolności". Oprócz statuetki Hunyadiego, pogromcy Turków i bohatera narodowego Węgier, prof. Legutko zainkasował 20 tys. euro.
W laudacji Orbán nie mógł się nachwalić jednego z ojców ideowych Prawa i Sprawiedliwości oraz współprzewodniczącego Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim, przedstawiając go jako twórcę nowego konserwatyzmu europejskiego. - Profesor Legutko był jednym z pierwszych myślicieli konserwatywnych, który uznał, że liberalizm działa na podobnej zasadzie jak komunizm. I nie zatrzymywał tej świadomości dla siebie, tworzył środowiska dyskusyjne, z których na początku czerpał Fidesz – mówił premier Węgier (cytuję za „Do Rzeczy").
Najobficiej Orbána cytuje skrajnie narodowa i prorosyjska „Myśl Polska", która drukuje m.in. faszystowskie brednie Aleksandra Dugina i eseje prof. Anny Raźny, usprawiedliwiającej inwazję na Ukrainę. Polityk podzielił się szeregiem przemyśleń, również na temat Polski. „Tu, w Budapeszcie, wydaje się, że imperium Sorosa doszło do władzy w Polsce, a to najgorszy omen, jaki Węgier może sobie wyobrazić" – zaznaczył.
Najobficiej Orbána cytuje skrajnie narodowa i prorosyjska „Myśl Polska", która drukuje m.in. faszystowskie brednie Aleksandra Dugina i eseje prof. Anny Raźny, usprawiedliwiającej inwazję na Ukrainę. Polityk podzielił się szeregiem przemyśleń, również na temat Polski. „Tu, w Budapeszcie, wydaje się, że imperium Sorosa doszło do władzy w Polsce, a to najgorszy omen, jaki Węgier może sobie wyobrazić" – zaznaczył.
Sam Legutko mówił zaś podczas zorganizowanej w Brukseli ceremonii to, co powtarza od lat – Unia Europejska jest dla niego tworem neomarksistowskim i komunistycznym. „Unia Europejska twierdzi, że reprezentując Europę, reprezentuje również wartości europejskie, na przykład demokrację i wolność. Sugeruje się tym samym, że cokolwiek robi UE, stoi ona na straży demokracji i wolności, a każdy, kto sprzeciwia się jej w tym zakresie, działa na rzecz ograniczenia demokracji i wolności. Przypomina to argument, który pamiętam z młodości w czasach reżimu komunistycznego. Komuniści powiedzieli wtedy: skoro komunizm jest dla dobra ludu, ktokolwiek się mu sprzeciwia, jest przeciwko dobru ludu" – dowodził, swoim zwyczajem lekko przeskakując pomiędzy zbrodniczymi reżimami a instytucją, która, z tego, co wiem, nikogo nie morduje, a swoim obywatelom, nawet Legutce, pozwala żyć w dostatku z punktu widzenia komunizmu kosmicznym. Żeby się o tym przekonać, wystarczy włączyć telewizor i zobaczyć, co dzieje się na Kubie, której mieszkańcy walczą w kolejkach na pięści o jedzenie.
Ryszard Legutko odebrał nagrodę od Viktora Orbána. "Zyskał pieniądze, stracił honor"
Czy Legutko jest ojcem współczesnej myśli konserwatywnej w Europie, czy Unia to zaraza, czy Polska wpadła w sidła Sorosa – nie ma to najmniejszego znaczenia w sytuacji, w której do kieszeni krakowskiego naukowca trafiły brudne pieniądze. Orbán jest w tej chwili ambasadorem Rosji w Unii Europejskiej. Jest poplecznikiem zbrodniczego reżimu. Jest hamulcowym, który blokuje unijną pomoc dla broniącego się bohatersko kraju, w imię partykularnych interesów. I w końcu: niedługo po ceremonii wręczenia nagrody okazało się, że jest jedynym przywódcą unijnym, który złożył gratulacje Władimirowi Putinowi.
--------------------------------------------
Współpraca między Węgrami a Rosją, oparta na wzajemnym szacunku, umożliwia ważne dyskusje nawet w trudnych kontekstach geopolitycznych
--------------------------------------------
– obwieścił na platformie X rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs po wysłaniu oficjalnych gratulacji z Budapesztu do Moskwy. To kolejny raz, kiedy Węgrzy mizdrzą się do mordercy, stając tym razem w jednym szeregu z dyktaturami takimi jak Wenezuela, Tadżykistan, Korea Północna czy Nikaragua. Co więcej, Budapeszt umacnia swoje wpływy, również dzięki pozornie takim działaniom jak nagroda Hunyadiego Jánosa.
Współpraca między Węgrami a Rosją, oparta na wzajemnym szacunku, umożliwia ważne dyskusje nawet w trudnych kontekstach geopolitycznych
– obwieścił na platformie X rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs po wysłaniu oficjalnych gratulacji z Budapesztu do Moskwy. To kolejny raz, kiedy Węgrzy mizdrzą się do mordercy, stając tym razem w jednym szeregu z dyktaturami takimi jak Wenezuela, Tadżykistan, Korea Północna czy Nikaragua. Co więcej, Budapeszt umacnia swoje wpływy, również dzięki pozornie takim działaniom jak nagroda Hunyadiego Jánosa.
Nie ma znaczenia, że Legutko o gratulacjach Orbána prawdopodobnie nie wiedział. Cała postawa premiera Węgier od wybuchu wojny dyskwalifikuje go jako partnera i mecenasa nagród. Wydaje się oczywiste, że lepiej jeść kamienie, niż przyjmować kopertę z pieniędzmi od węgierskiego premiera. Legutko jednak przeszkód nie widzi. Tak, jak lekką ręką przyjmuje gażę w znienawidzonej Brukseli, tak nie wahał się przyjąć sowitej nagrody od polityka, który wspiera zbrodniarza. Statuetka i pieniądze nie są wielkim zwycięstwem krakowskiego profesora, tylko dowodem na jego upadek jako polityka. Ta kariera, która zawiodła go z sal wykładowych do Brukseli, kończy się katastrofą.
(...)