Mój przyjaciel szatan
: 30-10-2023, 11:04
W związku ze zbliżającym się świętem Wszystkich świętych naszło mnie na założenie takiego tematu w którym można się podzielić z innymi forumowiczami Waszymi przemyśleniami na temat Szatana.
Obojętnie czy jesteście ateistami czy też nie. Na pewno tkwi w Was coś co mówi Wam jak jest naprawdę. Uczciwie podchodząc do sprawy każdy z nas jest niezależną jednostką mającą prawo do swojej prawdy. Ile ludzi, tyle prawd.
Moja relacja z Szatanem jest bardzo intymna i odczuwam go na codzień. Kiedyś byłem typowym ateistą i nie wierzyłem w istnienie Boga ani Szatana. Wierzyłem, że to ja jestem Panem i Władcą tego świata. Przyszedł taki okres w moim życiu, gdzie na codzień zacząłem zauważać działania siły wyższej... Nagle zaczęły się dziać takie zbiegi okoliczności, że to wprost niemożliwe. Odrzucałem istnienie siły wyższej, ale te zbiegi okoliczności się powtarzały... Myślałem o czymś a to za chwilę się działo... To było niesamowite, ale i jednocześnie szokujące dla mojego ego, które mówiło mi, że to niemożliwe. Od tego czasu regularnie miewam mindfucki, których nawet psychiatra nie umiał wyjaśnić. Tak, byłem u psychiatry . Pisałem o tym w temacie czy bóg istnieje czy nie. Nie będę się teraz powtarzał. Zajrzyjcie do tego tematu jak jesteście zainteresowani. Suma summarum, okazało się dla mnie, że istnieje siła, która ma wgląd do mego wnętrza... To było zabójcze dla mojego ego - od tamtego czasu w znacznym stopniu ono obumarło. W ogóle dopiero teraz po kilku latach jestem w stanie swobodnie rozmawiać na ten temat... Te wszystkie przeżycia doskonale odizolowały moje wnętrze od świata zewnętrznego i okazało się że jestem tylko obserwatorem życia... Ta piekielna siła która to zrobiła ma na mnie 100% wpływu na to kim jestem i jak się zachowuje, to szatańska siła... Zminimalizowała moje ego praktycznie do zera. Od tamtych przeżyć wiem że Bóg istnieje i że to nie jest katolicki bóg, tylko że to jest Szatan... Tylko że nie jest on jednoznacznie zły... Zrobił wszystko aby unieszkodliwić moje ego, ale jak już to się stało i wszystko przetrawiłem przez te wszystkie lata, to okazało się, że Szatan dba o mnie bardziej niż by się to wydawało... Teraz śmiało mogę napisać, że życie jest piękne, chociaż tak naprawdę na nic nie mam wpływu. Ja tylko obserwuje a Szatan robi wszystko za mnie. I to jest piękne. Powoli odczuwam już owoce takiego podejścia. Żyje mi się zajebiście lekko z takim podejściem.
Szatan jest piękny i wszechpotężny... Kocham go. Oddziałuje na mnie w 100%.
Jaka jest Wasza relacja z Szatanem?
Obojętnie czy jesteście ateistami czy też nie. Na pewno tkwi w Was coś co mówi Wam jak jest naprawdę. Uczciwie podchodząc do sprawy każdy z nas jest niezależną jednostką mającą prawo do swojej prawdy. Ile ludzi, tyle prawd.
Moja relacja z Szatanem jest bardzo intymna i odczuwam go na codzień. Kiedyś byłem typowym ateistą i nie wierzyłem w istnienie Boga ani Szatana. Wierzyłem, że to ja jestem Panem i Władcą tego świata. Przyszedł taki okres w moim życiu, gdzie na codzień zacząłem zauważać działania siły wyższej... Nagle zaczęły się dziać takie zbiegi okoliczności, że to wprost niemożliwe. Odrzucałem istnienie siły wyższej, ale te zbiegi okoliczności się powtarzały... Myślałem o czymś a to za chwilę się działo... To było niesamowite, ale i jednocześnie szokujące dla mojego ego, które mówiło mi, że to niemożliwe. Od tego czasu regularnie miewam mindfucki, których nawet psychiatra nie umiał wyjaśnić. Tak, byłem u psychiatry . Pisałem o tym w temacie czy bóg istnieje czy nie. Nie będę się teraz powtarzał. Zajrzyjcie do tego tematu jak jesteście zainteresowani. Suma summarum, okazało się dla mnie, że istnieje siła, która ma wgląd do mego wnętrza... To było zabójcze dla mojego ego - od tamtego czasu w znacznym stopniu ono obumarło. W ogóle dopiero teraz po kilku latach jestem w stanie swobodnie rozmawiać na ten temat... Te wszystkie przeżycia doskonale odizolowały moje wnętrze od świata zewnętrznego i okazało się że jestem tylko obserwatorem życia... Ta piekielna siła która to zrobiła ma na mnie 100% wpływu na to kim jestem i jak się zachowuje, to szatańska siła... Zminimalizowała moje ego praktycznie do zera. Od tamtych przeżyć wiem że Bóg istnieje i że to nie jest katolicki bóg, tylko że to jest Szatan... Tylko że nie jest on jednoznacznie zły... Zrobił wszystko aby unieszkodliwić moje ego, ale jak już to się stało i wszystko przetrawiłem przez te wszystkie lata, to okazało się, że Szatan dba o mnie bardziej niż by się to wydawało... Teraz śmiało mogę napisać, że życie jest piękne, chociaż tak naprawdę na nic nie mam wpływu. Ja tylko obserwuje a Szatan robi wszystko za mnie. I to jest piękne. Powoli odczuwam już owoce takiego podejścia. Żyje mi się zajebiście lekko z takim podejściem.
Szatan jest piękny i wszechpotężny... Kocham go. Oddziałuje na mnie w 100%.
Jaka jest Wasza relacja z Szatanem?