Vader, Marduk trasa 18.09-27.09.2020

[Drone]

Zabierz pelerynę.

[Żułek]

ja zlewam jednak, nie mam zamiaru tam moknąć jak jakiś głupek bo ktoś świrusa wymyślił
jebać to, zwłaszcza że jednych i drugich widziałem kilka razy
wesołego dyngusa

[pr0metheus]

Ziółek się napij, Żułek:)

[SODOMOUSE]

Żółek se wypił Lecha Free i szaleje...

[Gall]

Przypomnijcie ile kolega ma lat, bo cały czas się gubię...

[ursus]

Też bym zlał oglądanie wejdera. Jestem z Tobą Żulku

[Żułek]

a przed klubem

[gelO]

Ta miejscówka całkiem spoko, ale nie ma taką pogodę. Koncerty ogólnie spoko. Jak ktoś nie jest miętką pizdeczką jak Żulek to nie żałował raczej. Dobór kawałków standardowy z przewagą starszych rzeczy. Plus to zakończenie o 21:45, w chacie byłem przed północą.

Tak sobie z kolegą po koncercie porównaliśmy publikę Vader i Behemoth. Na Vader połowa to starzy najebani metaluchy, którym wyjebanie w błoto nie straszne na Behemoth pizdeczki płaczące, że ktoś go lekko w tłumie szturchną.
Za tydzien w Hydro Morda i Medico się przejadę, wiadomo że nie zmoknę.

[ŚWIAT BEZ KOŃCA]

Czyli taki woodstock, tylko starzy ludzie i bez dziewczyn

[gelO]

Kilka by się znalazło błoto srogie, dodatkowa atrakcja to brak jakichkolwiek latarni, oświetlenie to tylko scena i miejsce "barowe".

[Drone]

Dziewczyny były, błoto było, podstarzałe metaluchy też jak gelO zauważył (sam się pewnie do nich zaliczam). Bardzo mi się to podobało, koncert, który będzie się na pewno pamiętać. RAGEHAMMER zagrał w strugach deszczu, chłopaki dali radę, nowe kawałki bronią się jak najbardziej. MARDUK też dał dobry koncert, zdarzało się, że gorzej brzmieli na koncercie w sali. No i VADER, który miałem okazję zobaczyć znowu od niepamiętnych czasów (jakoś tak się z nimi mijałem, a w latach 90 i na początku 2000, do śmierci Docenta, widziałem ich wiele razy). Też mi się podobało, choć chyba trochę za głośno byli ustawieni, zwłaszcza perkusja. I chyba jednak klasyczne kawałki lepiej się bronią koncertowo niż nowe. Ale to tylko takie małe zarzuty. Tak czy inaczej, koncert odsiał pozerów i lękliwych, nie było eleganckich młodzieńców w szalikach, podkręcających szpiczaste wąsy.

[gelO]

Oczywiście, że starsze kawałki dużo lepiej. Najsłabsze momenty, moim zdaniem oczywiście to Come And See... i kawałek z nowej, który ma na początku riff z Wyroczni zabrany.

[Drone]

Chciałem dodać, że najbardziej malowniczy był koncert RAGEHAMMER w tych strugach lejącego się deszczu, który niesiony wiatrem chlustał z boków sceny. Bardzo to było metalowe. Nawet lepsze niż vejderowe ognie, które dawały przyjemne ciepło w tym chłodzie.

No i jak błota zaczęło przybywać, to zacząłem się rozglądać, czy gdzieś nie krąży Owsiak (choć na Woodstocku nigdy nie byłem )

[MetalCore]

Dla niektórych dodatkową atrakcją była możliwość spotkania Romka Kostrzewskiego, Bariela z Imperatora i Nergala.