Do świątyni dotarłem nieco po 19. Kolejki nie było i w ogóle frekwencja słabiutka na koncercie... Przyzwyczaiłem się, że jak Progresja to multum narodu, a tu klops. Frekwencję obstawiam na poziomie 40, max 50% pojemności. Tylko 1 bar otwarty, ten drugi oraz w przedsionku i na dole nieczynne - nie było takiej potrzeby zresztą. Czyżby to przez matury?

Ater posłuchałem 1 kawalek i sobie odpuściłem, poszedłem oglądać merch. Za duża psychodela, mul... Stoisko całkiem imponujące, sporo szmat od krisiun i hate. Mogliby jakieś stare cd krisiun mieć. Były tylko 2 ost cd, po 50 złociszy, Conquerors było na winylu, chyba po 100...
Chwila przerwy, podczas ktorej wybrzmiało złowrogie preludium na 1 dźwięku. Ekipa zaczęła instalować na scenie rekwizyty Adama Grzesznika, pojawiły się czakry z tajemniczymi miksturami, świece, czaszki z rogami, proporce. Zaszedłem z boku sceny, chłopaki szykują się do wejścia, stoją w kregu. Na sekundę przed wyjściem jeden wypowiada: "zrownamy Warszawę jak w '44tym!". Mocna deklaracja. Załoga wychodzi i bum! Rzeczywiście, było piedykniecie, byla oprawa wizualna, światła, te rekwizyty robiły wrażenie. Koncert przeleciał mi bardzo przyjemnie, brzmienie leganckie, żywioł na scenie, także pod, grupa maniax szalała. Po koncercie Adam wyszedł do narodu, mozna było cyknąć fotkę. Podobnie chłopaki z Ater. Niestety, ku mojemu ubolewaniu, nie wyszli bracia Camrago...
Po wystepie Hate przygotowują się bracia, przy dźwiękach Kata. Leci 'Odi...', potem kolejne kawałki z Róż... Tu już nie ma żadnych rekwizytow, czakr czy proporcow. Strojenie gitar, powitanie i... wpierdul totalne! Krisiun rozyebal wszystkow pył, kanonady perkusji nie dawały odpocząć uszom, gitarowa nawałnica, mlyn pod sceną i piachy w górze. Po każdym kawalku Alex dziękował polskim maniax, klaniajac się i podkreślając jak wiele znaczymy dla nich i że to zaszczyt stać przed taką publika.
Właściwie to ich gigu mogłem już iść do domku. Venom nigdy nie wielbilem, tylko lubiłem. Oczywiście zostałem. Przygotowania tym razem trwały dłużej. Scenę zasłoniła olbrzymia kotara z logiem. Klasyczne intro 'ladies and gentleman!...', kotara w dół i jazda! Zaczęli od nowych kawałków,... only black i war, potem 2 songi z prime evil. Potem przeplatali też stare hiciory. Bylo solo na bebnach, było solo na wiosle. Generalnie show był przedni, fajnie się przy tym ludziki bawiły, jakis mlyn był, zabawa, jak to w rock n rollu. Przyczepilbym się tylko do brzmienia perki - za mocne triggery. Z tym trzeba uważać, przez to też trochę duch tej archaicznej muzyki tracił. W latach 80tych takich zabawek nie było i o to w tym chyba powinno chodzić. No ale może ja się nie znam, a czasy się zmieniają?
Podsumowując, wieczór na duży plus, choć niekoniecznie koncert roku.