Atheist, Origin 04.09-05.09.2025 Wawa, Krak
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- Żwirek i Muchomorek
- zaczyna szaleć
- Posty: 192
- Rejestracja: 30-05-2025, 23:31
Re: Atheist, Origin 04.09-05.09.2025 Wawa, Krak
Znajomy też mi niezależnie polecał, to chyba sprawdzę te Gorgi (z fraglesami mi się kojarzy). Może się uda, byle tylko brzmienia nie zjebali.
- when_in_sodom
- postuje jak opętany!
- Posty: 481
- Rejestracja: 11-03-2018, 16:24
Re: Atheist, Origin 04.09-05.09.2025 Wawa, Krak
Tez mam takie podejście. Kapela wydaje się trochę jajcarska, więc może być fajnie, kto wi...?
Ja już po robocie, wprowadzam się w klimat, piwko i kolacja na mieście, zeby po koncercie za kebabami nie latać, a w trakcie odbioru sztuki żołądek nie odciągał mnie od kontemplacji...
Ja już po robocie, wprowadzam się w klimat, piwko i kolacja na mieście, zeby po koncercie za kebabami nie latać, a w trakcie odbioru sztuki żołądek nie odciągał mnie od kontemplacji...
- Żwirek i Muchomorek
- zaczyna szaleć
- Posty: 192
- Rejestracja: 30-05-2025, 23:31
Re: Atheist, Origin 04.09-05.09.2025 Wawa, Krak
O do chuja wieloryba
Gorgatron - imprezowy death metal, w sumie zupełnie fajny. Chłopaki się świetnie bawią i to się czuje, zero sztuki sto procent wpoerdolu. Muzyka na siłownię.
Origin - kosa. Cyrkową gra ma basie, ale jak zjeżdżali w dół to od tąpnięć trzustka wibrowała. Plus fajny detal że gitarzysta w tshircie Vader.
Atheist - :O Kurwa. Jak się rozgrzali to nie było co zbierać. Nie znam drugiej tak witalnej i pełnej życia kapeli deathmetalowej. Tu nie ma żadnej śmierci, jest czysta radość z bycia nastolatkiem słuchającym slayera w pokoju wbrew woli więcej religijnego pokolenia rodziców.
Ale zajebali, brak słów po prostu.
Grali tylko trzy pierwsze płyty, z każdej coś było, z piece of time najwięcej, ale też z "elements" sporo. "Green" pogrom, ale najlepsze byly numery z Unquestionable Presence.
Szkoda strasznie że ludzi malo - że sto osób było, sto pięćdziesiąt może - no ale okolicznosci są jakie są.
W chuj udana impreza, pierwszy dzień SDL był wielce udany.
Gorgatron - imprezowy death metal, w sumie zupełnie fajny. Chłopaki się świetnie bawią i to się czuje, zero sztuki sto procent wpoerdolu. Muzyka na siłownię.
Origin - kosa. Cyrkową gra ma basie, ale jak zjeżdżali w dół to od tąpnięć trzustka wibrowała. Plus fajny detal że gitarzysta w tshircie Vader.
Atheist - :O Kurwa. Jak się rozgrzali to nie było co zbierać. Nie znam drugiej tak witalnej i pełnej życia kapeli deathmetalowej. Tu nie ma żadnej śmierci, jest czysta radość z bycia nastolatkiem słuchającym slayera w pokoju wbrew woli więcej religijnego pokolenia rodziców.
Ale zajebali, brak słów po prostu.
Grali tylko trzy pierwsze płyty, z każdej coś było, z piece of time najwięcej, ale też z "elements" sporo. "Green" pogrom, ale najlepsze byly numery z Unquestionable Presence.
Szkoda strasznie że ludzi malo - że sto osób było, sto pięćdziesiąt może - no ale okolicznosci są jakie są.
W chuj udana impreza, pierwszy dzień SDL był wielce udany.
- Żułek
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15816
- Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
- Lokalizacja: from hell
Re: Atheist, Origin 04.09-05.09.2025 Wawa, Krak
tak, pozytywne zaskoczenie, słuchałem troche z yt ale takie meh byłoŻwirek i Muchomorek pisze: ↑04-09-2025, 23:37Gorgatron - imprezowy death metal, w sumie zupełnie fajny. Chłopaki się świetnie bawią i to się czuje, zero sztuki sto procent wpoerdolu. Muzyka na siłownię.
na żywo dużo lepiej
ale w zeszłym roku było lepiejOrigin - kosa. Cyrkową gra ma basie, ale jak zjeżdżali w dół to od tąpnięć trzustka wibrowała. Plus fajny detal że gitarzysta w tshircie Vader.
Atheist - :O Kurwa. Jak się rozgrzali to nie było co zbierać. Nie znam drugiej tak witalnej i pełnej życia kapeli deathmetalowej. Tu nie ma żadnej śmierci, jest czysta radość z bycia nastolatkiem słuchającym slayera w pokoju wbrew woli więcej religijnego pokolenia rodziców.
Ale zajebali, brak słów po prostu.

Atheist troche za głośno, zwłaszcza na początku, wokal zagłuszali
jednak lekki zawód, mogli zagrać debiuta w całościGrali tylko trzy pierwsze płyty, z każdej coś było, z piece of time najwięcej, ale też z "elements" sporo. "Green" pogrom, ale najlepsze byly numery z Unquestionable Presence.

prawdziwki pojechali w pizduSzkoda strasznie że ludzi malo - że sto osób było, sto pięćdziesiąt może - no ale okolicznosci są jakie są.

w sumie fajnie bo luźno i przez to nie było tak gorąco ale z drugiej no jednak hujnia troche

Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10403
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Atheist, Origin 04.09-05.09.2025 Wawa, Krak
Atheist, gdyby nie grali death z tymi progresywnymi mieszankami,Żwirek i Muchomorek pisze: ↑04-09-2025, 23:37Atheist - :O Kurwa. Jak się rozgrzali to nie było co zbierać. Nie znam drugiej tak witalnej i pełnej życia kapeli deathmetalowej. Tu nie ma żadnej śmierci, jest czysta radość z bycia nastolatkiem słuchającym slayera w pokoju wbrew woli więcej religijnego pokolenia rodziców.
Ale zajebali, brak słów po prostu.
to ich stylówa koncertowa byłaby rap z metalem bardziej, niż klasyczny metal śmierci,
ale świetnie robią swoje,
oglądałby ponownie, gdyby nie SDL, a paczemu ich tam nie ma zresztą.
Die Welt ist meine Vorstellung.
- Żwirek i Muchomorek
- zaczyna szaleć
- Posty: 192
- Rejestracja: 30-05-2025, 23:31
Re: Atheist, Origin 04.09-05.09.2025 Wawa, Krak
No niby, ale widać że to ma byc trasa celebrujaca fakt że zespół, w którym 4 osoby z 5 maja na oko dwadziesicia kilka lat - max 30 - miał swój top 35 lat temu. Dla mnie spoko, bo jednak najbardziej lubie Elements.
Brzmienie faktycznie nie było idealne, ale dało się słuchać. A ta stylowa jest git, zero pozy, totalny spontan. Wolę gości wyglądających jakby wyszli z treningu koszykówki niż jakieś napinanie mięśni i robienie groźnych min. Origin wyglądał i brzmiał przy nich jak jakieś pierdzenie dla dzieci - co jest o tyle zabawne, że to był też znakomity koncert i wpierdol jak się masz...
- when_in_sodom
- postuje jak opętany!
- Posty: 481
- Rejestracja: 11-03-2018, 16:24
Re: Atheist, Origin 04.09-05.09.2025 Wawa, Krak
Kilka przemyślen skrobnę i ja.
Magiczny byl to wieczór. Frekwencja baaardzo biedna, jak koledzy wcześniej napisali było ponad 100 osób na oko. Nie pamiętam tak biednego koncertu w proxy. Na tym podescie z tyłu stało doslownie kilka osób. W pogo tez pojedyncze osóbki, no byly jakies zrywy, że poszlo 15 osób ale to na 3 takty.
Wbiłem zgodnie z planem na Gorgatron i milo było popatrzeć na tą kapelę. Taki energiczny death z elementami core (wokal?), jakbym slyszal inspiracje Morbidami? Fajne, żywiołowy występ wokalista zwlaszcza. American death metal.
Po chwili na scenie pojawia się Origin. Występ to bylo tornado, kanonada technicznego death metalu. Czy ktoś potrafił policzyc ilosc nut w 1 kawalku? I ile nut na sekundę??? Warsztat tych gości jest niesamowity! Ten bassman wyglądał jakby goscia zamknęli na 20 lat w jakiejś piwnicy i dali mu tylko bas, co by się nie nudzil:) gitarzysta wypracowal jakas swoją technikę ekonomicznej pracy prawej łapy. Ręką latała mu jak łopatka w wentylatorze. Riffy, łamanie, arrpeggia! Jakies 20 lat remu byliby dla mnie bogi. Bogi! Dzis pytam: co z tego wynika? Tzn. żeby nie było, fajne show, fajna muza, kop, precyzja, ale dla mnie trochę tego za dużo. Miałem odczucie, że technika jest tu na 1 planie i jest ona celem, a nie środkiem. Inne odczucia mam do nieodżałowanego i niedoscignionego Nevermore, gdzie Loomis komponował brylanty muzyczne w postaci oryginalnych riffow, melodii, refrenow (Born!), a jak wchodził na solo to i technikę pokazywał (pokazuje) i feeling i zjada wszystkie kapele prog tech na śniadanie!
Niebawem z przemyslen wyrywa mnie cisza i trwa przygotowanie gwiazd. W tym czasie udałem się pod szatnie na rozmowę tel i mile zaskoczenie. W trakcie rozmowy podchodzi do mnie nie kto inny jak sam Kelly! Patrzy na moją koszulkę, podaję mi dłoń i mówi "doceniam!". Milo się zrobiło.
Sam gig, dla mnie rewelacja. Nie rozumiem narzekania na dźwięk, moze blisko staliście? Ja stałem w połowie, albo 3/4 sali i dla mnie rewelacja! Wszystko sterylnie, kazdy instrument, jak z płyty, a nawet lepiej bo + żywioł!
Mlodzi gitarzyści bajka, pięknie to zagrali, tak to winno wyglądać, feeling, riffy ale i soloweczki piękne, czysty warsztat. Nie mam się do czego przyczepić. Kelly łapie kontakt z publika. Jak zagrali Air, to już byłem w ekstazie. Jakis jegomosc większą część koncertu przeżywał to bardzo wręcz mistycznie. Momentami tarzał sie sam na podlodze. I ja to rozumiem, choć aż tak mnie nie sponiewierało. No i wypiłem nie dużo
To są emocje, i tak winien wyglądać koncert, a nie ze stoję, pije piwo i kalkuluję, przy którym kawalku iść się odlać, a w ogóle to trza wyjść wcześniej bo ostatni tramwaj odjedzie, a jutro do roboty!
Stoisko merch przyzwoite, cd wszystkich bandów, szmaty, gadżety. Wszyscy byli obecni, mozna było pogadać, zdobyć autograf czy fotkę. Na koniec wyszedl tez Kelly, nie było pośpiechu. Szacun.
Czekamy zatem na kolejny koncert.
Magiczny byl to wieczór. Frekwencja baaardzo biedna, jak koledzy wcześniej napisali było ponad 100 osób na oko. Nie pamiętam tak biednego koncertu w proxy. Na tym podescie z tyłu stało doslownie kilka osób. W pogo tez pojedyncze osóbki, no byly jakies zrywy, że poszlo 15 osób ale to na 3 takty.
Wbiłem zgodnie z planem na Gorgatron i milo było popatrzeć na tą kapelę. Taki energiczny death z elementami core (wokal?), jakbym slyszal inspiracje Morbidami? Fajne, żywiołowy występ wokalista zwlaszcza. American death metal.
Po chwili na scenie pojawia się Origin. Występ to bylo tornado, kanonada technicznego death metalu. Czy ktoś potrafił policzyc ilosc nut w 1 kawalku? I ile nut na sekundę??? Warsztat tych gości jest niesamowity! Ten bassman wyglądał jakby goscia zamknęli na 20 lat w jakiejś piwnicy i dali mu tylko bas, co by się nie nudzil:) gitarzysta wypracowal jakas swoją technikę ekonomicznej pracy prawej łapy. Ręką latała mu jak łopatka w wentylatorze. Riffy, łamanie, arrpeggia! Jakies 20 lat remu byliby dla mnie bogi. Bogi! Dzis pytam: co z tego wynika? Tzn. żeby nie było, fajne show, fajna muza, kop, precyzja, ale dla mnie trochę tego za dużo. Miałem odczucie, że technika jest tu na 1 planie i jest ona celem, a nie środkiem. Inne odczucia mam do nieodżałowanego i niedoscignionego Nevermore, gdzie Loomis komponował brylanty muzyczne w postaci oryginalnych riffow, melodii, refrenow (Born!), a jak wchodził na solo to i technikę pokazywał (pokazuje) i feeling i zjada wszystkie kapele prog tech na śniadanie!
Niebawem z przemyslen wyrywa mnie cisza i trwa przygotowanie gwiazd. W tym czasie udałem się pod szatnie na rozmowę tel i mile zaskoczenie. W trakcie rozmowy podchodzi do mnie nie kto inny jak sam Kelly! Patrzy na moją koszulkę, podaję mi dłoń i mówi "doceniam!". Milo się zrobiło.
Sam gig, dla mnie rewelacja. Nie rozumiem narzekania na dźwięk, moze blisko staliście? Ja stałem w połowie, albo 3/4 sali i dla mnie rewelacja! Wszystko sterylnie, kazdy instrument, jak z płyty, a nawet lepiej bo + żywioł!
Mlodzi gitarzyści bajka, pięknie to zagrali, tak to winno wyglądać, feeling, riffy ale i soloweczki piękne, czysty warsztat. Nie mam się do czego przyczepić. Kelly łapie kontakt z publika. Jak zagrali Air, to już byłem w ekstazie. Jakis jegomosc większą część koncertu przeżywał to bardzo wręcz mistycznie. Momentami tarzał sie sam na podlodze. I ja to rozumiem, choć aż tak mnie nie sponiewierało. No i wypiłem nie dużo
Stoisko merch przyzwoite, cd wszystkich bandów, szmaty, gadżety. Wszyscy byli obecni, mozna było pogadać, zdobyć autograf czy fotkę. Na koniec wyszedl tez Kelly, nie było pośpiechu. Szacun.
Czekamy zatem na kolejny koncert.
- Żułek
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15816
- Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
- Lokalizacja: from hell
Re: Atheist, Origin 04.09-05.09.2025 Wawa, Krak
był taki jeden nadpobudliwy chociaż tarzanie się nie odnotowałem, dziwnie łaził po sali, robił miny, skakał, darł ryja a w pewnym momencie na sali leżał kubek po piwie to go na niego skoczył i go rozdupcył w drobny makwhen_in_sodom pisze: ↑05-09-2025, 14:57Jakis jegomosc większą część koncertu przeżywał to bardzo wręcz mistycznie. Momentami tarzał sie sam na podlodze. I ja to rozumiem, choć aż tak mnie nie sponiewierało.

Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
- when_in_sodom
- postuje jak opętany!
- Posty: 481
- Rejestracja: 11-03-2018, 16:24
Re: Atheist, Origin 04.09-05.09.2025 Wawa, Krak
Tak, to na pewno ten sam. Reszta bawiła się normalnie raczej, nawet jak zywiolowo.
Tak więc takie emocje wybudziła ta muzyka. Kto był ten wi!
Tak więc takie emocje wybudziła ta muzyka. Kto był ten wi!