14-03-2011, 12:27
Ja tam tego wieczora do udanych zdecydowanie nie zaliczam. Już pechowo zaczęło się rano, kiedy to zapomniałem z domu biletów na koncert - mojego i koleżanki. Podesłanie mi ich autobusem, szukanie kierowcy i tym podobne czynności spowodowały, że spóźniliśmy się na pociąg i musieliśmy jechać późniejszym, wypchanym do granic możliwości na stojąco na korytarzu. Pod Stodołą diabli nadali dawno nie widzianych kumpli, akurat podwójnie pechowo pijących wódkę i pamietających, że mam za dwa dni urodziny. To osłabiło moją formę, ale nie jakoś straszliwie. Heathen dość średni, natomiast Destruction absolutnie kapitalnie. Bardzo przyjemny moshpit w którym brylowali Maniek i Revenant, ogólnie wszystko cacy. Natomiast późniejsza część wieczoru to lekka żenadka z mojej strony. Zmęczony po tańcu na Destruction poszedłem pod ścianę się oprzeć i pech chciał, że się oparłem, ale... o drzwi boczne do Stodoły, ktore byly otwarte i się wywróciłem, co zobaczywszy ochroniarze natychmiast podbiegli, ale nie w celu pomocy we wstaniu lecz tzw. "wyjebania" mnie z klubu. Powiedzieli, żebym poszedł pod wejście i że tam mnie panowie wpuszczą za parę minut. Panowie i panie ochroniarze akurat nie mieli na to ochoty, ani wtedy kiedy byłem mily, ani wtedy kiedy podawałem się za dziennikarza z Nowego Targu. Wcale nie pomogło mi też mamrotanie popularnego zwrotu "tępe chuje". Żeby skorzystać cokolwiek z koncertu robiłem jakieś cuda niewidy, chowanie sie za autobusami, przełazenie przez płoty, wspinanie się do okna. Tak więc za 99zł + przejazdy miałem super koncert Destruction i coś w rodzaju audycji radiowej z, absolutnie jak mniemam genialnego, koncertu Overkill. Gdybym ich nie widział na Metalmanii, pewnie popełniłbym tam seppuku pod Stodołą. Nigdy nie miałęm wcześniej takich przygód, tak sobie myśle, że chyba robię się z wiekiem coraz głupszy :). Aż się boję pomyślec, co będzie na Sodom, Slayer, Voivod czy Judasach. Strach się bać. Jak to pisał Czesłąw o koncercie destroyer666 - ku przestrodze :D. Tym bardziej szkoda, gdyż liczyłem na serdeczne, pokoncertowe pogaduchy z wami panowie.