Max & Igor Cavalera Return to Roots

zareklamuj koncert / wrazenia z koncertow...

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

Awatar użytkownika
So_It_Is_Done
rasowy masterfulowicz
Posty: 3025
Rejestracja: 28-06-2006, 08:25
Lokalizacja: Warszawa

Re: Max & Igor Cavalera Return to Roots

26-11-2016, 13:14

Wczoraj miałem okazję zobaczyć Kaliber 44. Podobny target, czyli skakańce w szerokich spodniach, podobny klimat imprezy - łapy w góre i skakanie w workach na kartofle, ale o ile lepiej, nieporównywalnie. Nasz rodzimy zespół pokazał niesamowitą klasę, koncert był pełen pasji, widać było, że chłopaki przeżywają drugą młodość i lubią to co robią i wydanie hajsu na taki występ ma sens. Rap nigdy nie był moją muzyką i nigdy bym nie pomyślał, że porwie mnie bardziej niż Sepultura, aż do wczoraj. Chłopaki na koncercie mieli gitarę, bas i kontrabas, który skojarzył mi się z żałosnym pokazem Maxa na etnicznym instrumencie, którego nazwy nie pomnę. Nasuwa się refleksja, że jak się chce to można grać dalej underground w zajebistym stylu mimo wieku. K44 nakurwiają z klasą, a kawalerzy robią z siebie pośmiewisko.
Dziękuję Boże, że istnieje black metal.
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15781
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: Max & Igor Cavalera Return to Roots

26-11-2016, 13:34

kenediusze pisze:
Pewnie masz rację, ale mimo wszystko ja tu wyczuwam parcie na kasę. Nie w tym sensie, żeby zbijać kokosy, tylko w tym, że pacjent gra po to, żeby grać, a chyba niekoniecznie mu się naprawdę chce. Nie jestem na przykład pewien czy zatrudnienie do Soulfly własnego syna nie było posunięciem czysto finansowym, z takim człowiekiem dużo łatwiej się dogadać niż z jakimś wyrobnikiem, który gwiżdże sobie konkretną kwotę za granie. Ale ok, to nie moja sprawa i nie wiem co kierowało Maxem że zatrudnił do kapeli syna, skądinąd raczej takiego se muzyka.
No i ja we współczesnym maxie nie czuję za cholerę buntu. Chęć buntu - może tak. Ale to wygląda tak, że jest sobie podstarzały metaluch z ciągotami do reggae, który bardzo chciałby być na serio "anti world atittude" jak kiedyś, a wychodzi to biednie. Chyba wolałbym, żeby grał muzykę w hołdzie swoim idolom z czasów młodości z przymrużeniem oka i dla jaj, bo tak, bez żadnego pozowania na powrót do korzeni czy co tam.

Z zatrudnieniem swojego syna być może wiąże się cała ideologia Maxa dotycząca plemienia, o Roots bardzo często używa tego słowa. Nie mówi o rodzinie, fanach kapeli, zespole inaczej jak własnie plemię. Moje plemię - myślałem, że to tylko taki zwrot marketingowy mający za zadanie reklamę płyty, ale wydaje mi się, że w pewnym momencie zaczął w to bardziej wierzyć. No nic, każdy niech wierzy w co chce, nic mi do tego, chociaż jest to męczące, zwłaszcza jak podnieca się tym w wywiadach. A to że młody Cavalera nie ma za grosz talentu i charyzmy jaką miał jego ojciec za młodu - nikt nic na to nie poradzi.

Prawdą jest też, że w Maxie nie ma już buntu, nie ma tego gniewu który można wyczuć na pierwszych płytach Sepultury, ale i sam Max kiedyś powiedział w wywiadzie, że okrzepli jako muzycy, że ich poglądy też się zmieniły, że wszystko płynie i tak samo ich muzyka - a mówił to gdzieś w okolicach Roots. Zawsze powtarzałem i powtarzać będę, że najwięcej nienawiści i gniewu Max zawarł w utworach Nailbomb, po takim wyrzuceniu z siebie złych emocji nie ma szans by człowiek nie poczuł się lepiej więc pewnie też i negatywnych emocji ma mniej.

Postarzał się nasz idol, los go doświadczył, uzywki podniszczyły zdrowie, wieczne trasy też zrobiły swoje - przytył, mniej o siebie dba. Ale patrząc na jego dorobek, to właśnie ta jego współczesna poza, ten powrót do mocniejszego grania, te koszulki podziemnych kapel w których paraduje, to wszystko jest jakieś takie, może zbyt surowo go osądzam, wszak nie znam człowieka osobiście, ale wygląda na takie trochę reżyserowane, bardziej jak to ująłeś jako chęć buntu niż sam bunt. Będąc szczylem jak patrzyłem na fotki Sepultury niemal podskórnie czułem charyzmę Maxa, widac było, że w tym zespole to on rządzi i dzieli ,gra pierwsze skrzypce, to był koleś który był wtedy kwintesencją metala. Później to wszystko zaprzepaścił, stał się cieniem samego siebie. Dlatego też chciałbym pójść i zobaczyć na własne oczy idola sprzed lat na scenie, z jednej strony by potwierdzić samemu sobie to o czym piszę. A z drugiej - jakoś tak głupio zburzyć sobie wyobrażenie o kimś, kto kiedyś stworzył albumy, przy których wzrastałem, które były wypełnione muzyką którą się zachłysnąłem, która prowadziła mnie przez młodzieńcze lata mojego własnego buntu. Może lepiej pozostawić sobie wspomnienia.
Buła
postuje jak opętany!
Posty: 583
Rejestracja: 15-11-2003, 23:14

Re: Max & Igor Cavalera Return to Roots

26-11-2016, 21:26

So_It_Is_Done pisze:Wczoraj miałem okazję zobaczyć Kaliber 44. Podobny target, czyli skakańce w szerokich spodniach, podobny klimat imprezy - łapy w góre i skakanie w workach na kartofle, ale o ile lepiej, nieporównywalnie. Nasz rodzimy zespół pokazał niesamowitą klasę, koncert był pełen pasji, widać było, że chłopaki przeżywają drugą młodość i lubią to co robią i wydanie hajsu na taki występ ma sens. Rap nigdy nie był moją muzyką i nigdy bym nie pomyślał, że porwie mnie bardziej niż Sepultura, aż do wczoraj. Chłopaki na koncercie mieli gitarę, bas i kontrabas, który skojarzył mi się z żałosnym pokazem Maxa na etnicznym instrumencie, którego nazwy nie pomnę. Nasuwa się refleksja, że jak się chce to można grać dalej underground w zajebistym stylu mimo wieku. K44 nakurwiają z klasą, a kawalerzy robią z siebie pośmiewisko.

odnoszę wrażenie że nie widziałeś Maxa z Igorem tylko wyszedłeś w trakcie supportu. poza tym to nie była Sepultura
ODPOWIEDZ