Slayer na Ursynaliach?

[Riven]

najgorszy rozpierdol jak dla mnie byl na samym poczatku, jak zaczeli grac south of heaven - kurwa, nie bylo opcji zeby cokolwiek zrobic, taki napor, ze az sie przez chwile martwilem czy mi sie cos nie stanie :D ale potem bylo juz z gorki. kurwa setlista idealna chociaz za krotka. bylo SPIRIT IN BLACK !!!!!!!11111111 albo przyspieszenie w Postmortem - no kurwa .... nie no, kto nie byl ten przegral zycie i slucha metalipy, proste.

[[V]]

Metallika NIE GRA przed Limp Bizkit :D :D

[Riven]

i chuj to kogo obchodzi? bylem na metalice i przy tym co sie wczoraj dzialo to to co oni prezentuja to jest ZART :D

[[V]]

jaaaasne.

[Klemens]

Spirit in Black był jednym z najprzyjemniejszych zaskoczeń wczoraj! Koncert świetny, choć za krótki. Tłum wielki na co organizatorzy zdawali się być nieprzygotowani. Wbicie sie do środka nie należało do łatwych i gdyby nie metoda "na chama" to moglibyśmy tak z pół koncertu spędzić czekając aż te przerażone sieroty z ochrony nas wpuszczą. Przez to przepadły 2 pierwsze kawałki, zaś w trakcie War Ensemble była gonitwa spod bramek pod scenę. Tak czy inaczej warto, zaprawdę warto było być! Była wojna! :)

[Silent_Sea]

Metallika NIE GRA przed Limp Bizkit :D :D

Oczywiście, że nie - z bardzo prostej przyczyny - BO NIE STAĆ NAS NA TO!

[Riven]

jaaaasne.

ale tak jest. slayer to krew, rozpierdol, szalenstwo, dzicz, na pelnych obrotach. mimo, ze sa zespolem dobrze rozpoznawanym poza srodowiskiem metalowym to graja koncerty ktore intensywnoscia miazdza wiekszosc podziemnych kapel. zero kompromisow, nakurw bez szacunku. a metalica? to CYRK, fajerwerki i pozowanie. mozna isc, nawet nalezy, przynajmniej raz, ale przy SLAYER to takie tam mialkie pierdolenie i prezenie sflaszczalych muskulow.

btw, bardzo dobrze, ze slabo bylo slychac Holta - nie podoba mi sie w tym zespole, zupelnie nie pasuje. wiadomo, ze Hannemana nikt nie zastapi, ale ten typ wyjatkowo nie daje rady

edit: gary brzmialy zajebiscie, kurwa, zwlaszcza na poczatku Raining Blood - ciezar jak skurwysyn

[[V]]

zastanawiam sie jak to sie dzieje ze z taka latwoscia wyrzycasz takie ilosci bzdur pod adresem tego zespolu,gówno,sflaczale muskuly,pedaly,cioty,etc? dziwne.

wiadomo,ze od Load/Reload Metallika nie wydala dobrej plyty i nie ma co z tym dyskutowac.ale do kurwy nedzy koncerty graja zabójcze i jak graja Creeping Death,Master of Puppets czy For Whom the Bell Tolls to tlum dostaje amoku i takie sa FAKTY.

[Riven]

no bo jak inaczej nazwac ten cyrk na kolkach, fajerwerki, cala ta szopke, podczas gdy nie potrafia rowno zagrac swoich kawalkow? graja fajnie - przeciez to przyznalem - ale sorry, dowolny numer slayera miazdzy caly koncert mety, i to jest wlasnie fakt. w porownaniu z tym co sie dzialo w mlynie wczoraj meta jest po prostu lajtowa.

[[V]]

ale sorry, dowolny numer slayera miazdzy caly koncert mety,

Co za piramidalna bzdura:



i wszystko jasne. jaki piknik,sami starcy i hipsterzy pod scena, ho,ho,ho...

[Riven]

moj ulubiony numer mety. kocham, kawalek moze nie na poziome angel of death, ale bardzo blisko. jak byl koncert to mi korba odjebala przy tym :) ale mlyn to na tym nagraniu biedny ;) dobra, nie ma co sie tak przerzucac, ja powoli trzezwieje i emocje opadaja to tez bede grzeczniejszy :) pozdr

[Mort]

.ale do kurwy nedzy koncerty graja zabójcze i jak graja Creeping Death,Master of Puppets czy For Whom the Bell Tolls to tlum dostaje amoku i takie sa FAKTY.

Widzialem raz i potwierdzam. Obie kapele grają zajebiście, Slayer ma jednak te przewage, ze rozpierdala kazdym numerem.

[Soth]

Slayer był zajebisty :D
Loffciam Slayerka ;*

Ale! Na Atlasie naglosnienie było ZNACZNIE lepsze, każdy riff i jebniecie czuło się fizycznie. Jak grali wtedy Seasons, to riffy wrecz hipnotyzowały.
Co nie zmienia faktu, że Slayer miażdży.
Inna sprawa, ze to co działo sie pod sceną na Slayerze było lajtowe w porównaniu z tym, co działo sie na limp bizkit. Ścisk taki, że ja pierdole ; p O ile na Slayerze bawiłem sie bez stressu o własne zdrowie, o tyle na limpach nie bardzo dało sie skupić na muzyce, bo trzeba było uwazac na siebie i innych. Btw co za pizdy były pod sceną...jak sie ludzie wypierdalali, to niektorzy mieli to w dupie i pogowali radosnie dalej, zamiast pomagac wstać. Motłoch :)

[Mort]

Tam gdzie tańczyłem podczas koncertu Slayer wszystko było wyśmienicie słychać. Podobało mi się bardziej niż Łodzi.

[Riven]

brzmienie bylo lepsze w Lodzi, ale generalnie bylo rownie zajebiscie. tutaj byl natomiast duzo wiekszy rozpierdol w tlumie.

[Soth]

Ano ludzie dopisali :)

[Czesław]

Ze znajomymi autem dojechaliśmy o tak dobrej porze, że po wejściu na teren festu czekaliśmy dosłownie chwilę, zdążyłem tylko spotkać pewną moją bdb koleżankę, już kierowałem się po piwo.... a tu riff otwierający z South of Heaven! Są jakieś priorytety, się pożegnałem i w te tany! Byłem dość blisko sceny, nieco z lewej strony, dźwięk był zaskakująco dobry, Holt moim zdaniem sprawdzał się dobrze na miejscu Jeffa (bez popisywania się, gwiazdorzenia i mylenia solówek, jak już nie powiem kto). Setlista wyśmienita (swoją drogą nie wyobrażam sobie kiepskiej na Slayerze), duże zaskoczenie w postaci Silent Scream, brak Snuff bardzo in plus, pozostałe trzy nowe kawałki świetnie wpasowały się w występ (swoją drogą w piątek przed wyjazdem posłuchałem Christ Illusion i się przeprosiłem z tą płytą), przejzabiste przejście z Die by The Sword w Chemical Warfare, zero zbędnego pierdolenia, inter, soundchecków i innych bzdur, pierdolony SLAYER!!! Młyn jak zawsze na Slayerze taki że bez kija nie podchodź! W sumie to miałem sobie nieco darować (po ostatniej imprezie stłuczona szczęka), ale nie mogłem się powstrzymać hahah! Dobrze że w ostatniej chwili zdecydowałem się jechać, przegapić taki koncert naprawdę byłoby chujowo! Po Slayer do auta, a nie jakieś bzdury oglądać!

Jeszcze mam takie pytanie, czemu do heilowania nikt się nie przyłączał? Przecież to był jawnie faszystowski występ.

[Buła]

Spirit in Black był jednym z najprzyjemniejszych zaskoczeń wczoraj! Koncert świetny, choć za krótki. Tłum wielki na co organizatorzy zdawali się być nieprzygotowani. Wbicie sie do środka nie należało do łatwych i gdyby nie metoda "na chama" to moglibyśmy tak z pół koncertu spędzić czekając aż te przerażone sieroty z ochrony nas wpuszczą. Przez to przepadły 2 pierwsze kawałki, zaś w trakcie War Ensemble była gonitwa spod bramek pod scenę. Tak czy inaczej warto, zaprawdę warto było być! Była wojna! :)

pisałem o tym
nie trzeba było stać w tej długiej kolejce tylko podejść obok tam kolejek nie bylo ;]


ktoś dziś na In Flames?

[Czesław]

Flar było więcej, min. na Postmortem i Raining Blood, nie uważam jednak żeby na tego typu koncercie był to dobry pomysł, ze względów na wskroś oczywistych. Co do młyna/ścisku, to uważam że było w sam raz, nienawidzę gnieździć się jak jakieś pierdolone sardynki, a tu było ciasno, ale bez przesady (w Katowicach w bodajże 2006 było gęściej). Nie rozumiem natomiast fanów, stojących w mega nie komfortowych warunkach, tylko po to żeby stać 5 metrów bliżej.

Studenty nie wiem, ci co chcieli dawali radę, ci co nie, robi za strefy buforowe przyjmujące ciężar przypadkowej agresji.

Swoją drogą na jewtubie już jest sporo nagrań wideo z koncertu, niektóre całkiem dobrej jakości dźwięku i obrazu. Potem sprawdzę co znajoma nagrała moim sprzętem, może będzie coś wartego podzielenia się.

[So_It_Is_Done]

Slayer rozpierdolili, dużo lepiej niż na Sonisphere. Reszcie chuj w dupe, organizatorom, studentom, Limb Bizkit, kurwom z kateringu i wielu innym. Stówa sie nie zmarnowała, warto było.